Czego potrzebuje dziecko?
Dzieci nie mają ogromnych wymagań.
Oczywiście, że każde z nich od małego marzy o pięknych zabawkach, własnym tablecie, wizycie w zoo, a z czasem o modnych butach i play station. Czy na pewno? Bzdura. To my, chcąc swoim dzieciom zapewnić to, co najlepsze, wierzymy, że drogie gadżety, dodatkowe zajęcia i bajeranckie ciuchy uczynią je szczęśliwymi. Często nie potrafimy zająć się naszymi dziećmi i ten deficyt okupujemy rzeczami materialnymi, po cichu licząc, że wydruk z karty kredytowej to potwierdzenie naszych rodzicielskich umiejętności.
Nie pamiętam wielu zabawek z dzieciństwa. Pamiętam za to doskonale kilka migawek. Za każdym razem, kiedy spadają pierwsze płatki śniegu, myślami wracam do dziadka. Nigdy nie zapomnę tego, kiedy w tą jedyną grudniową noc wybiegł ze mną na barana, w samych skarpetkach przed dom, pokazać mi pierwszy tej zimy śnieg. Niedługo potem umarł, ale wspomnienia o nim są w moim sercu żywe. To od Babci odziedziczyłam zamiłowanie do kuchni i najlepszy na świecie przepis na szarlotkę. Na rowerze nauczył mnie jeździć ojciec. Wjechałam nawet po schodach do piwnicy, bo chciałam sama. Opowiadał mi na dobranoc bajkę, o wilku i psie, bywało, że codziennie, nigdy nie powiedział, że mu się znudziło i żebym już spała. Mama uczyła mnie patyczkiem i gorącym woskiem robić pisanki. To była nasza piękna, wielkanocna tradycja, chociaż mnie nigdy nie udawały się te pisanki, a jak już byłam większa dziwiłam się, że mama mnie w to wciąga, bo ja się bardzo guzdram i czy nie widzi, że moje szlaczki są koślawe? Nauczyła mnie też jeździć samochodem, egzamin zdałam za pierwszym razem, chyba głównie dlatego, że mama w weekendy zabierała mnie ćwiczyć i nigdy nie krzyczała, choć była zima i nie raz wpadałam w poślizg, ruszałam z dwójki i dodawałam za dużo gazu.
Życie nie jest takie, jakie sobie wyobrażamy, że będzie. Do pracy często idziemy tam, gdzie nas przyjmą. Bywa, że na partnera wybieramy sobie nie kogoś, kogo wybrało nasze serce, a tego, kto pojawił się w dobrym momencie. Żyjemy w czasach promocji, wciska się nam nie tylko modne wczasy, jedzenie, czy styl życia, ale i model rodziny. Dorosłość nam nie wychodzi, a oczekiwania względem nas okazują się zbyt wygórowane. Lata szybko lecą, dobija nas codzienność, zapominamy o swoich marzeniach przytwierdzeni kajdankami do ogromnego kredytu, w powodzi takich samych dni.
Rodzicielstwo nas przerasta. Nasi rodzice, dziadkowie, znajomi, media – NIKT nie przygotował nas na to, co nas czeka. Z jednej strony niewyobrażalna miłość, radość, duma, uczucie spełnienia, a z drugiej nieprzespane noce, niedojedzone obiady, wory pod oczami, monotonne życie w ciągłym napięciu i z nieustannym deficytem czasu, w potrzasku poczucia winy, niewypowiedzianych oczekiwań i porównań. Stale nam się wydaje, że inni robią to lepiej, zabawa w dom wszystkim jakoś wychodzi, tylko nie nam.
Nasi rodzice popełniali masę błędów, według dzisiejszych kanonów wszyscy żyliśmy w rodzinach patologicznych. A przecież mamy wspaniałe wspomnienia, tak wiele nas nauczyli, byli przy nas, kiedy ich potrzebowaliśmy. Z nostalgią mówimy „to były czasy”, chociaż bywało, że na nas krzyknęli, pozwalali nam objadać się słodyczami i puszczali nam bajki Disneya.
Każdy z nas też popełni błędy. Jesteśmy ludźmi, mamy gorsze dni, ciężkie dni w pracy, nieudane związki, rozczarowania i problemy finansowe. A potem wracamy do domu, gdzie nasz trzylatek dziesiąty raz woła “jesce laz” podając pudełko klocków, marudzi przy obiedzie, a potem kilka razy budzi się w nocy.
W tym świecie, na który często nie mamy dużego wpływu, mamy szansę zrobić tą jedną rzecz tak, jak należy. Możemy dać dzieciom cudowne dzieciństwo, nie tylko przypadkowe chowanie. Prawdziwe bycie razem, oparte na bezpieczeństwie, zaufaniu i miłości. Czego potrzebuje dziecko? Ciebie! Więc dajmy im siebie. Zamiast ciągle gonić za rzeczami, których zdaje nam się, że potrzebujemy my i nasze dzieci – bądźmy razem. Nie tylko patrzmy jak rysują, czy oglądają tv. Bądźmy z nimi aktywnie. Tego czasu nie trzeba wcale dużo i nie musi być magiczny. To nie musi być zabawa odjechanym gadżetem w designerskim pokoju, trwająca kilka godzin. Ten czas może być krótki, ale nieprzerwany, skupiony i jakościowo dobry. Wejdźmy do świata dzieci i pozwólmy im pokierować naszym wspólnym czasem.
Czego potrzebuje dziecko? Jak każdy człowiek – potrzebuje uwagi, chce czuć się wyjątkowe. A my ciągle spychamy dzieci na margines wiecznego zaraz, potem, za chwilę, daj mi spokój, pobaw się sam. Krzyczymy, że znowu się wylało, czy ty nigdy nie możesz, czy nie widzisz, uspokój się… Negatywne komunikaty wypierają ten jeden, jedyny, najważniejszy. A nasze dziecko najbardziej chce po prostu nas. Naszego uśmiechu, uwagi, dobrego słowa, odrobiny czasu i otwartych ramion, które stworzą bezpieczny świat. I świadomi rodzice to wiedzą, ale trudna codzienność i hałas komunikacyjny sprzyjają zakłócaniu tej jednej, prostej myśli.
Nie mam złudzeń, że najlepsze dni w naszym życiu to nie te spędzone na egzotycznych wakacjach, wizytach w parkach rozrywki, czy magicznych urodzinach. To te zwyczajne dni, kiedy nie nudzi mnie udawanie pieska, nie drażni mnie rozlane kakao i kiedy mogę bez znużenia odpowiadać na te same pytania. To dni, w których staram się zrozumieć moje dziecko, wiem, że ono nie robi mi na złość, jestem skupiona na byciu mamą, słucham, obserwuję, jestem. Ta magia często zdarza się w dresie i na dywanie w naszym domu. Ten moment, ten nic nie znaczący pozornie fragment naszego życia, to ważny element układanki, którą buduję codziennie. Możliwe, że to właśnie tą chwilę zapamięta moje dziecko, kiedy będzie wspominać mamę, dom rodzinny i swoje dzieciństwo.
Ten tekst powstał jako podsumowanie ponad 600 komentarzy do postu „Już nie pamiętam”. Za wszystkie jeszcze raz serdecznie dziękuję, były dla mnie prawdziwą lekcją. Pisaliście (w skrócie):
Ja wszystko to wiem, widzę, że dziecko rośnie, czas mija bezpowrotnie, już tęsknię za tymi momentami, które za nami, a jednak nie potrafię inaczej, nie doceniam piękna wspólnych chwil, gubi mnie brak cierpliwości, zmęczenie, często krzyczę, mam dość, boję się.
Wasze historie są bardzo głębokie, prawdziwe jak śmiech naszych dzieci i bolesne jak nasze rodzicielskie łzy bezsilności. Bycie rodzicem jest jednym z najpiękniejszych, a zarazem najtrudniejszych doświadczeń, jakie przyjdzie nam przeżyć. Ta wyprawa nigdy się nie kończy i jest jak rollercoaster – w jednej chwili czujesz, że robisz to dobrze, w drugiej jesteś zupełnie bez sił. To ogromny trud wychować człowieka, szczególnie wtedy, kiedy nie do końca chcemy, aby był naszym podobieństwem, brakuje nam dobrych wzorców z dzieciństwa, a w szybkim, pozbawionym autorytetów świecie, gubimy to, co najważniejsze. Nie pozostaje nam nic innego jak starać się ze wszystkich sił wypełnić tą najważniejszą rolę najlepiej. Do ostatniego naszego oddechu będziemy przede wszystkim mamą lub tatą. Ta potężna miłość, którą daje nam dziecko, zniesie niejedną naszą rodzicielską porażkę. Każdego dnia mamy jednak szansę wychować nasze dzieci tak, aby na zawsze były z nas dumne i wracały do naszego domu nawet wtedy, kiedy dawno już nie będą miały w nim swojego pokoju. Potrzebujemy tylko kilku chwil. Kilku dobrych chwil.
Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:
- Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
- Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
- Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
- Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!