Moje dzieci się biją.

Moje dzieci się biją. I to nie jest jakieś tam szturchanie. Leją się co najmniej jak na walkach kogutów.

Wojny te przechodzą różne formy. Od ukradkowego kopania w wózku w wieku lat jeden, gryzienia gdzie popadnie w wieku lat jeden i pół, wyrywanie włosów w wieku lat dwa, przez wyzywanie “jesteś kupa” w wieku lat dwa i pół, plucie w wieku lat trzy, podkładanie haka, kiedy tylko się odwrócę, w wieku lat trzy i pól i okładanie pięściami w wieku lat cztery.

Z tego bicia zrodziły się już niezłe historie i anegdotki. Podczas jednego z bilansów pediatra, oglądając pięknie odbitą szczękę na ramieniu Emmy, uraczyła mnie komentarzem – “dobrze, że widać, że ten odcisk to szczęka dwulatka, inaczej musiałabym zawiadomić kogo trzeba”. Dominik ma na twarzy ślady miłosnych walk z kobietami – po tym, jak popchnęły go siostry, miał szyty policzek. Na zdjęciach z ubiegłorocznych urodzin musiałam maskować szramę na czole Niny – ślad po kłótni o książeczkę.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Chciałabym, żeby powstała w tym miejscu lista moich rodzicielskich sztuczek, o które stale prosicie, a których stosowanie przyniosłoby pożądany skutek miłości zamiast jatki. Takich trików, które zamienią dwa lub trzy wściekłe psy w aniołeczki, które jeśli akurat chcą kredkę, którą maluje brat, powiedzą “kochany Ty mój Stasiu, czy mógłbym Cię prosić o użyczenie, oczywiście jak skończysz i już potrzebna Ci nie będzie, kredki w kolorze fuksji”? Ta sama scenka w moim domu wygląda tak, że ten, kto chce kredkę, zwykle wyrywa ją z ręki posiadacza i biegnie przez dom, triumfalnie krzycząc MOJA!

Lista trików sprowadzałaby się do stosowanych przeze mnie technik nie wyróżniania dzieci, od codziennego usypiania, do wręczania prezentów, przez wybór jedzenia. Każdy dostaje to samo, nawet jeśli zabawki są inne, gabarytowo i ilościowo muszą się zgadzać, muszą być identycznie opakowane i wręczane w tym samym momencie. Jeśli dziś usypia mama, to w każdym pokoju spędza tyle samo czasu. Jeśli wieszamy na lodówce dzieła młodych impresjonistów, muszą zawisnąć wszystkie trzy, nawet jeśli tematem był bałwan, który z mniejszym lub większym skutkiem jest na dwóch rysunkach, a na trzecim jest tylko czarna kropka.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Niestety i to nie zawsze działa. Zdarza, się, że daję dzieciom po trzy identycznie wyglądające truskawki, a i tak za moimi plecami próbują sobie po jednej ukraść. Nie wiem też, o co dokładnie chodzi, kiedy kłócą się a aucie o miejsce, żadne nie jest lepsze, a dzieci nie mają stałej preferencji. Wydaje mi się, że to czasem są takie polityczne rozgrywki – kłótnia o dziecięcą rację. I oczywiście o moją uwagę.

Bywa, że pomaga rozdzielanie dzieci – moje trojaczki śpią w osobnych pokojach, w samochodzie każde ma swoją przestrzeń, swoje zabawki i ciuchy. Chodzą do różnych grup w przedszkolu. W końcu nie są przecież jedną całością. Czy każdy z nas nie doświadczył kiedyś chęci zamordowania swojej drugiej połówki po kilkunastu dniach tylko razem i bycia “my”? No więc tak samo mają dzieci.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Mechanizm, który odpowiedzialny jest za bijatyki dzieci, to nic innego jak instynkt. Ten instynkt wywołuje zazdrość i rywalizację, chęć posiadania i potrzebę walki. Wszystkie dzieci niedaleko od siebie oddalone wiekowo się biją. Taką wysnuwam teorię z rozmów z innymi rodzicami i znajomymi. Wojny między rodzeństwem to temat stary jak świat. Wyrwana razem z włosami skóra głowy, przytrzaśnięte drzwiami ręce, wredne psikusy, niszczenie rzeczy brata czy siostry, to w większości domów, w których są dwoje lub więcej dzieci, w podobnym wieku, szczególnie tej samej płci, to normalka.

Poważnym błędem, jaki popełniają rodzice, to próby wtrącania się w każdy konflikt, co często powoduje jego eskalację i niczego nie uczy dzieci. Tu nie chodzi o to, kto ma przeprosić, kto zaczął, a tym samym danie dzieciom powodu do myślenia, że sprawcy będzie wymierzona kara i jeśli to nie ja zacząłem, to mi się upiecze. Dzieci są bardzo sprytne i szybko uczą się, że aby nie zostać uznanym za sprawcę, wystarczy tylko sprowokować. Tu chodzi o to, aby znaleźć powód tych wojen i nauczyć dzieci, jak sobie radzić z takimi sytuacjami w przyszłości. Oczywiście kiedy widzimy, że zaczyna się zwykła jatka, pora wszelkie argumenty zawiesić i reagować. Do dyskusji powrócić, kiedy przeciwnicy zejdą z ringu i siedzą spokojnie w swoich boksach.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Moje dzieci się biją o wszystko. O to, kto ma gdzie siedzieć w samochodzie. O to, kto dziś pierwszy idzie pod prysznic. O to, która Pani w przedszkolu jest fajniejsza. O to, czy piesek w bajce ma na imię Reksio. O to, czy dziś na obiad jest ryż, czy makaron. O różowy pisak i złamaną kredkę. Dzieci będą się kłócić, tak jak i my, dorośli codziennie z kimś “wymieniamy argumenty” w bardziej lub mniej cywilizowany sposób. I tego właśnie sposobu musimy nauczyć dzieci, a nie zaniechania kłótni w ogóle. Kłótnie są w każdej rodzinie i ambicja, że nie będzie ich w naszej, jest po prostu niemożliwa do zrealizowania.

Co więc robię?

Wysłuchuję obu stron.

Próbuję znaleźć prawdziwy powód kłótni.

Wspólnie szukamy rozwiązania, które będzie dla wszystkich najlepsze.

Jeśli dzieci same nie znajdą dobrej opcji – podpowiadam.

Daję czas.

Bywa jednak, że jedynym rozsądnym wyjściem z kłótni moich dzieci jest zabawa solo. I dlatego mają swoje pokoje, do których w takich sytuacjach ich odsyłam, a jak ich nie mieli – rozdzielałam po przysłowiowych kątach. Powodem kłótni bywa przecież zmęczenie ciągłą obecnościa brata czy siostry. Albo niewystarczająca uwaga rodziców. Albo, jak twierdzą eksperci, stres lub… miłość. Rodzeństwa walczą, żeby zwrócić na siebie uwagę rodzeństwa, które jest im bliskie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zdarza się, że nie mam siły, a te kłótnie o przedziurawiony balonik trwają i trwają. Czasami trzeba po prostu przetrwać. I chociaż bywają weekendy, kiedy głowa mi pęka od ciągłych donosów “Maaaaamo, bo on/ona mi…”, po cichu pocieszam się, że to z miłości się okładają i wiem, że kiedyś przestaną. Przynajmniej na pewno w dzień, kiedy wyprowadzą się z domu…

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!