Dodaj dziecku skrzydeł.

Wiara w siebie czyni cuda. W każdym momencie życia jest nam potrzebna. Ta wiara rodzi się w dzieciństwie, w sposobie, w jaki traktują nas rodzice. Widziałeś kiedyś ceremonię rozdania jakichkolwiek nagród? Na przykład Oscarów? 90% zwycięzców zaczyna podziękowania od wymienienia osób, które je wspierały i w nie wierzyły, zachęcały i namawiały do nie poddawania się. Dlaczego tak często nie potrafimy dać tego samego naszym dzieciom, najdroższym dla nas istotom?

Dorota Zawadzka (Super Niania) zadała kilka dni temu na Facebooku pytanie “Gdybyś mógł zmienić jedną rzecz w sposobie, w jaki byłeś wychowywany, co by to było”? Uderzyły mnie szczególnie często pojawiające się odpowiedzi o brak wiary w siebie.

“Chciałabym otrzymywać pochwały i słyszeć, że rodzic jest ze mnie dumny”. „Wiara w siebie”. „Umacnianie wiary we własne możliwości”. „Więcej motywacji i pochwał”. „Motywowanie zamiast negowania wszelkich inicjatyw”. „Bezwarunkowa miłość”. „Ja bym chciała, żeby nie porównywali mnie do innych: “bo tamta się lepiej uczy”, “bo ona chodzi na dyskoteki a ty w domu siedzisz”. „Być traktowana na równi z bratem. Niestety byłam tym “gorszym” dzieckiem”. „Przekonanie, że o uwagę, miłość i poczucie własnej wartości nie trzeba walczyć, a to, kim się jest, to w oczach rodziców nigdy nie jest za mało”. „Kompleksy. Dzięki tacie który zawsze porównywał mnie z moja kuzynką czuję się dość często bezwartościowa”. „Motywowanie i więcej dobrego słowa. Zawsze czułam się gorsza od siostry”. „Brak pochwał”. „Chciałbym usłyszeć, że dobrze coś robię”. „Umacnianie wiary w siebie”. „Usłyszeć – jestem z ciebie dumna” – to niektóre z odpowiedzi.

Każdy rodzic chce, żeby jego dziecko było najlepsze, wyjątkowe. Chcemy, mówiąc o naszym dziecku, pękać z dumy. To dlatego, od najmłodszych lat, wciągamy nasze dziecko w wyścig szczurów. Moje już siedzi, już samo zasypia, sika do nocnika, jeździ na rowerze. Chcemy całemu światu pokazać, że nasze dziecko jest najlepsze, a tym samym udowodnić, że swoją rolę rodzica wykonujemy doskonale. Takim działaniem, często nieświadomie, wyrządzamy dziecku ogromną krzywdę. Nie tylko wpędzamy go w ciągłe poczucie winy, porównania, ale i narażamy na krytykę i kompleksy. Porównując do innego naszego dziecka, np. bardziej zdolnych, czy „karnych” brata lub siostry, możemy zburzyć dobrą relację pomiędzy rodzeństwem, powodując niechęć i nienawiść dziecka porównywanego do lepszego, zdolniejszego, zaradniejszego rodzeństwa. Czy nasze dziecko nie jest wybitne i niepowtarzalne dlatego, że po prostu jest? Dlaczego zmuszamy je do udowadniania nam, że zasługuje na naszą miłość? Przecież każdy człowiek jest swoją niepowtarzalnością wyjątkowy.

www.calareszta.pl

Jak widać z komentarzy dorosłych dziś osób, nikt nie napisał „dziękuję rodzicom za notorycznego kopa w dupę, dzięki temu jestem dziś człowiekiem sukcesu”. Zamiast tego, dominującym komentarzem stała się przejmująca tęsknota do usłyszenia, że nasze dziecięce starania zostały zauważone. Że rodzic (który dla dziecka jest do szóstego roku życia absolutnie wszystkim) kocha bezwarunkowo, jest z dziecka dumny, nie tylko pomimo tego, że coś mu się nie udaje, a dlatego, że po prostu jest.

Z tych wypowiedzi wysnuć można najsmutniejsze komentarze i dziecięce wspomnienia – nie byłem wystarczająco dobry, kuzynka/brat/koledzy w oczach moich ukochanych mamy i taty byli lepsi, fajniejsi niż ja. Wiem, że rodzice takimi porównaniami chcą „zmotywować” dziecko. Chcą mu pokazać, często bardzo boleśnie, że ktoś już coś osiągnął, był tam, jest lepszy. A Ty, gorszy, staraj się bardziej. Dorosły rodzic wie, że świat jest brutalny, a dobre życie wygrywają tylko najlepsi. Marzy o tym, aby dziecko osiągnęło to, co jemu się nie udało. Ale czy nasze dzieci muszą rzeczywiście być we wszystkim najlepsze? Czy muszą na ślepo konkurować ze wszystkimi? Czy nie wystarczy, aby były sobą? Może warto zauważyć, że dzieci nie powinny nikogo na ślepo naśladować, a iść swoją, niepowtarzalną drogą, aby w pełni poznać swoje możliwości i odkryć swoją osobowość. Będąc rodzicami, powinniśmy wspierać te wędrówki, a nie ganić nasze dzieci za to, że nie są kopią kuzynki.

www.calareszta.pl www.calareszta.pl www.calareszta.pl

Czy podcinanie skrzydeł na starcie życiowej wędrówki naszych dzieci to właściwa metoda „motywacji”? Jak widać z perspektywy czasu – nie. Rodzi to ból i kompleksy, izolowanie od rodzica i poczucie bycia „gorszym”. Dużo bardziej motywacyjnie podziałałoby na dzieci pozytywne wsparcie. Często najważniejszym komunikatem, jakie dziecko może usłyszeć od rodzica jest informacja, że doceniamy jego starania, bez względu na to, jaki odniosły skutek.  

Bywa, że dziecko, które stale jest porównywane, odpuszcza, myśląc, że wszystko, co robi to i tak nic, w porównaniu do tego, co robi jego wspaniały brat. Zamiast, według woli rodzica, stawać się lepszym, dziecko coraz bardziej odstaje, przestaje się starać. Po pewnym czasie nawet nie próbuje.

Dzieci bardzo szybko uczą się, jakie zachowania są pożądane przez rodziców. Jakie zachowanie pozwoli im osiągnąć „spokój” od ciągłej nagonki. Nie robią tego chętnie, czy nawet przekonywująco – robią to, aby przypodobać się rodzicom, bo wiedzą, że to sprawia im przyjemność i spowoduje, że rodzic się odczepi.

Przygotowując ten wpis dotarłam do badań Uniwersytetu Iowa. Naukowcy odkryli, że przeciętny dwulatek słyszy 432 negatywne zdania na dzień, a tylko 32 pozytywne!

Kiedy robiłam u siebie w domu ten test, załamałam się po dwóch godzinach. “Nie rób, nie dotykaj, zostaw, przestań, nie udało Ci się, nie tak, nie patrz, nie jedz, teraz nie wolno, nie będziesz tego robił, nie rozrzucaj, nie bałagań, nie ubieraj tego, ciągle tylko brudzisz, stale jest wszędzie bałagan, źle założyłaś te buty, przecież tyle razy mówiłam, że tak nie wolno, nigdy mnie nie słuchasz, czy możesz w końcu przestać”. Brzmi znajomo? Zrób podobny test u siebie, a potem zastanów się, co możesz zmienić i jak przekształcić ciągłe negatywy w coś pozytywnego, co rzeczywiście zrobi różnicę. Jeśli zrobisz to dobrze, szybko zauważysz zmianę w swoim własnym postrzeganiu dziecka oraz dużą zmianę w jego zachowaniu – większą chęć współpracy, działanie oparte na zrozumieniu i empatii.

Jako rodzice, najczęściej zauważamy negatywne zachowania naszych dzieci. Zwracanie uwagi mamy jakby we krwi, traktujemy je jako podstawę wychowania, popełniając te same błędy, jakie kiedyś popełniali nasi rodzice. Koncentrujemy się na wypadkach, przewinieniach, błędach i słabościach naszego dziecka. Zamiast wydobywać dobre jego cechy, podkreślamy minusy. Kiedy dziecko zrobi coś dobrze, często nie usłyszy od nas nic dobrego. A nawet jeśli, to zazwyczaj przekaz ma „drugie dno” i zawiera negatywne przesłanie w postaci wypominania porażek i słabości słowami „wreszcie”, „no, w końcu”, „uf, myślałem, że nigdy Ci się nie uda”. Pozytywne zachowania traktujemy jako normę, obowiązek dziecka, coś, co nam, rodzicom, od dziecka się „należy”.

Dlaczego nie chwalimy dzieci częściej? Dlaczego tak ciężko jest nam dostrzec, że są wspaniałe? Pochwała powinna dotyczyć konkretnej czynności, odnosić się do wysiłku, jaki dziecko włożyło, aby ją wykonać, chwalić postęp, jeśli dziecku udało się coś zrobić lepiej, niż poprzednio i łączyć konkretne działanie z jego wynikiem. Chwal swoje dziecko za udział w meczu, pracę nad techniką i poprawę gry zespołowej, która doprowadziła do lepszego rzutu, a nie tylko wtedy, kiedy wygra mecz. Mniejsze dziecko chwal za samą próbę samodzielnego założenia butów, podkreśl, że właściwie dobrało prawy but to prawej nogi i że doceniasz, jak wytrwale mocuje się z butem. Skoncentruj się na pozytywach.

Będąc autentycznym i dokładnym w swoich pochwałach i wsparciu, pomagasz budować dziecku pewność siebie, jednocześnie ucząc, jak ważne są same starania i ciężka praca, aby osiągnąć cel. Zachęcaj dziecko do próbowania coraz to nowych, trudniejszych rzeczy. Wspieraj i pomagaj, ciesz się ze starań swojego dziecka. Spróbuj wyeliminować ciągłe negatywne przekazy w swoim domu, a w zamian skup się na wspaniałych, pozytywnych rzeczach, które robią Twoje dzieci.

www.calareszta.pl

Chcąc nauczyć dzieci dostrzegania piękna i dobra, które jest w nas, w naszym domu i otaczającym nas świecie, zacznijmy od zmiany siebie i naszej postawy. Postarajmy się dostrzegać najmniejsze przejawy samodzielności naszych dzieci, ich starania, pozytywne działania i chęci. Dziecko nie będzie po latach pamiętało co dokładnie zrobiło, ani zdań, które padły z Twoich ust. Na zawsze jednak zapamięta, jak się wtedy poczuło. Zamieńmy negatywne przekazy na pozytywne, motywacyjne komunikaty. Myśl o języku, którym codziennie raczysz dziecko. Zamiast ciągle krytykować, negować, zabraniać i ganić, postaw na pozytywy i dodaj dziecku skrzydeł. Pomoże Ci w tym film, jak i testy i materiały zamieszczone na stronie http://rodziceprzyszlosci.pl/.

KAŻDE ZDANIE, KTÓRE WYPOWIADASZ DO SWOJEGO DZIECKA, MOŻE ZMIENIĆ JEGO ŻYCIE.

 

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!