Rodzic pomiędzy patologią a ideałem.

W byciu rodzicem w teorii nie ma nic pośrodku. Albo jesteś patolem, który bije swoje dzieci, pozwala im gonić z brudną buzią, jeść syfy wierząc, że tv to dobra zabawka. Albo jesteś rodzicem idealnym, który nie śpi, maluje, rysuje, śpiewa, czyta poradniki, robi wszystko dla dziecka i nigdy nie opuszcza posterunku.

Z każdym katarem biegnie do lekarza. W domu mama jest w Gucci, dziecko w Dolce, nikt nie robi kupy, nikt nie krzyczy. Dziecko to spełnienie Twoich marzeń, które wspólnie realizujecie dzień i noc. Muzyka poważna w łonie, karmienie piersią do podstawówki, eko-sreko przecierane warzywa, zero kurzu na skandynawskiej bieli wnętrz.

Albo jesteś rodzicem z przymusu. Był czas i warunki, więc pojawiło się dziecko. Jeśli jesteś mamą, w pracy byłaś dzień przed porodem, dzień po wracasz do odpisywania na maile. Jeśli jesteś tatą, na czas rozwiązania akurat byłeś na wyjeździe integracyjnym na Jamajce. Nianie, najlepsze przedszkola, w wieku niespełna 5 lat spotkanie integracyjne na uniwersytecie, laptop na pierwsze urodziny. Drogie zabawki i wykwalifikowane bony zajmą się dzieckiem, przecież Ty musisz dbać o swój rozwój.

Możliwe, że bycie rodzicem to nie Twoja bajka. Ciągłe narzekania, skróty, uciekanie od dzieci i dania na wynos. Potwory, które zniszczyły Ci sesje w nocnych klubach i weekendowe dogorywanie to najłagodniejsze określenia.

A mnie się marzy coś pośrodku. Rodzic pomiędzy patologią a ideałem. Chcę być mamą, która za 10 lat nie stanie przed lustrem z przeświadczeniem, że przez ostatnią dekadę tak naprawdę tarła tylko marchewki. Chcę wierzyć w rozwój dzieci, ale jednocześnie nie dać się zwariować i zupełnie bez wyrzutów spędzić pół zimowego dnia pod kocem, oglądając bajki. I pozwalać im na kawałek czekolady i lody w lecie. I móc powiedzieć, że muszę wyjść z domu, bo oszaleję. I na głos przyznawać, że są dni, kiedy moje dzieci najbardziej lubię jak śpią i na zdjęciach. Chcę robić ekologiczne obiadki. W jeden dzień. W kolejny bez wyrzutów zamawiać pizzę. Chcę kochać na zabój, a jednak dyscyplinować, pozwalać zapłakać i nie spełniać każdej prośby. Być człowiekiem, który może od czasu do czasu powiedzieć – zajmij się sobą, bo boli mnie głowa. Dajcie mi wszyscy spokój, nie muszę najlepiej.

Każdy z nas chciałby być ideałem. Niby mówimy, że nie, ale w głębi ducha podglądamy tych, którzy wydaje nam się, że robią to lepiej. Bo my też chcielibyśmy mieć w sobie ten niewymuszony luz, jeść zdrowo, oszczędzać pieniądze, piąć się po szczeblach wymarzonej kariery, jeździć na nartach w zimie, w lecie odpoczywać pod palmami, wychowywać perfekcyjne dzieci w partnerskim związku, rozwijać się, edukować, pomagać innym, ze wszystkimi żyć w zgodzie, uprawiać sport, znać odpowiedź na wszystkie pytania, zawsze wyglądać nienagannie. Ta układanka jednak tak nie wygląda, nikomu nie starcza sił. Coraz bardziej wierzę, że nawet gdyby doba miała 30 godzin, nie udałoby mi się tego wszystkiego zrobić tak, jak ktoś, gdzieś, uważa, że jest najlepiej.

Mam trójkę dzieci. Bywa, że jedno hiperaktywne, drugie płaczliwe, trzecie agresywne. We wszystkie szare dni walczę z chandrą. Po nocy, kiedy spałam 3 godziny, zwinięta w kłębek w nogach łóżka mojej chorującej córeczki, mam ochotę usiąść i patrzeć w sufit. Cały dzień. Nie mam nawet siły oszukiwać, że będzie wtedy obiad z deserem. Wyciągnę pierogi, puszczę bajkę i jakoś przeżyjemy wspólnie do następnego dnia. A może ten kolejny będzie tym idealnym, w którym upieczemy razem pierniczki, a ja pół nocy będę z uśmiechem własnoręcznie robić ozdoby choinkowe? Może. A może nie.

Ja wiem, że takich rodziców jest najwięcej. Tych ze środka, którzy każdy dzień łatają jak mogą, aby ogarnąć swoją kuwetę. I robić tak, żeby w domu, w pracy i we własnej głowie było dobrze. A to, że czasami jest tylko “jakoś”, byle do przodu? Takie jest życie. Moje i Twoje, najlepsze, jakie kiedykolwiek będziemy mieli.

Tak więc głowa do góry. To jest Twój cyrk  i Twoje małpy. Jeśli dziś nie ogarniesz, jutro będzie lepszy dzień. Na pewno.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!