Pies dał mi najlepszą rodzicielską poradę.

Czego nauczył mnie mój pies? Ha, nauczył mnie wielu rzeczy. Na przykład doskonałego sposobu na problemy. Pies jak napotyka gówno na swojej drodze, to je obwąchuje, obsikuje i leci dalej. Bo pies wie, że co zrobisz, jak nic nie zrobisz, niektóre rzeczy po prostu takie już są, trzeba je olać. Ale to nie wszystko, bo to pies dał mi najlepszą rodzicielską poradę.

Psy mają mnóstwo pięknych cech, ale to, jak psy się cieszą na nasz widok, to ich najpiękniejsza cecha, podkreślana przez każdego właściciela czworonoga. Jest to też doskonała wskazówka terapeutyczna, choć nie pochodzi z gabinetu psychologa i nie musisz za nią płacić 150 zł za godzinę. Jest też bardzo prosta i możesz ją zastosować natychmiast, bez przygotowania, wszędzie. To nie koniec. To witanie to przepiekna porada rodzicielska, warta uwagi i wypróbowania.

Wracasz do domu, a tam w przejściu porozwalane buty, od progu więc drzesz japę i jesteś wściekła na wszystkich, bo ileż można powtarzać? Czy nie prosiłaś?

Odbierasz dziecko ze szkoły, leci na złamanie karku, bez czapki, kurtka rozpięta, z otwartego plecaka wypadają po kolei piórnik, zeszyty. Przeziębisz się, uważaj jak się pakujesz, wróć się po zeszyty. Z prędkością karabinu maszynowego wyrzucasz polecenia. Pospiesz się!

Stary wraca z pracy z pustymi rękami, a przecież prosiłaś, żeby wstąpił do sklepu i kupił chleb i mleko, bo nie ma. Zapomniał. Od progu awantura.

Znasz to? No jasne, że znasz. Każdy z nas doskonale to zna. Znam i ja. Frustracja dnia codziennego, bieżączka, ciągłe zmartwienia, stres i brak czasu dają o sobie znać.

Jeśli masz psa, to wiesz, że to, jak nas wita, jest jedną z najmilszych rzeczy na świecie. To jest jak ten ciepły miód lany prosto na serce, jak plasterek przyklejony tam, gdzie boli, to kompres czystego dobra. Nawet jeśli wyjdę na 3 minuty do garażu, mój pies merda ogonem na mój widok. Kiedy nie widzi mnie chwilę dłużej, biegnie ile ma sił w łapach, skacze, piszczy, liże mnie po twarzy. Cieszy się, po swojemu, ale jednak nie da się tego pomylić z czymkolwiek innym. Po prostu cieszy się, że jestem. Tylko tyle. Nie sprawdza, czy wykonałam polecenia, czy dobrze wyglądam, czy spełniam jego oczekiwania. Cieszy się, że wróciłam, jestem, widzi mnie. Daje mi swoją uwagę i całym sobą pokazuje mi jak bardzo cieszy się, że jestem. Jestem w domu, u siebie, bezpieczna. To jest takie proste, ale najważniejsze rzeczy, jak właśnie bezinteresowna miłość, są przecież najprostsze.

Ciągle staram się sobie to przypominać i robić to, czego nauczył mnie mój pies. Cieszę się na widok osób, które są w moim życiu ważne. Patrzę im wtedy w oczy, uśmiecham się, daję uwagę. To jest czasami cholernie trudne, nie przeczę. Szczególnie w te dni, kiedy jestem spóźniona, zmęczona, kiedy ktoś nie robi tego, czego oczekuję. Bywa to wyzwaniem, bo muszę ugryźć się w język, przymknąć oko, wziąć głęboki oddech, czy policzyć do 3 (albo do 3000, bywa i tak, matki znają).

 Ale jest w tym coś tak totalnie pierwotnego, skrajnie bliskiego, puszystego. Okrywam moich bliskich kołderką ciepła, która jest w tej radości. To bardzo ważny niewerbalny przekaz – cieszę się, że jesteś. Cieszę się z tego, że po prostu jesteś, taki jaki jesteś, tylko dlatego. To jest ta magiczna nić, która łączy bliskie sobie osoby. Ona mówi: twoja obecność nie jest mi obojętna.

Wiem, że moi bliscy, jak każdy, miewają kiepskie dni. Czują się źle, popełniają błędy, doświadczają niemiłych sytuacji z udziałem innych osób. To radosne powitanie daje moment wytchnienia, pewności, że choć świat może i nie był dla nas dziś łaskawy, jest ktoś, kto nas kocha i akceptuje. Zawsze.

Spróbuj. To nic nie kosztuje, a zobaczysz jaki będzie efekt. Ja praktykuję to każdego ranka i kiedy odbieram moje dzieci ze szkoły, czy dodatkowych zajęć. Lubię myśleć, że będą to kiedyś miło wspominać, kiedy mnie już codziennie blisko nie będzie. I pomyśleć, że przeczytałam wiele mądrych poradników, wysłuchałam godzin podcastów, brałam udział w szkoleniach, a to pies dał mi najlepszą rodzicielską poradę! Bo to, co w życiu najważniejsze, jest przecież najprostsze.