Świąteczna harówka.

Świąteczna harówka mnie nie dotyczy. Wysiadam z rozpędzonego szaleństwa pieczenia, polerowania i kupowania, bo w Święta ważny jest dla mnie święty spokój.

Odkąd jestem dużą dziewczynką, sama tworzę klimat Świąt i nie pozwalam nikomu na jego psucie. Rzadko spotykam się teraz z rodziną, z Babcią, która skończyła 80 lat, z kuzynką, która podróżuje po świecie. To wspólne wypatrywanie pierwszej gwiazdki, podczas którego ekipa dorosłych podrzuca pod choinkę pakunki, śpiewanie kolęd, pasterkę, śmichy chichy z prezentów, górę kolorowych papierów, w których nurkują dzieci, bardziej pamiętam po Świętach, a nie to, czy było pięć sałatek, domowy sernik, czy tylko kupny makowiec. I ten sklepowy makowiec mogę nawet zjeść z plastikowej tacki, nie z wypucowanego stołu nakrytego wykrochmalonym obrusem.

Nie chodzi mi wcale o spłycanie tematu i pójście na łatwiznę. Rzeczy, których się podejmę, będą pyszne i dopracowane. Uwielbiam kupować prezenty, choć w tym roku kupiłam je późno, miałam już od dawna wielką listę z pomysłami, do której stale coś dopisywałam. Każdy z nich na pewno sprawi radość. A mnie ogromną radość sprawiło ich wyszukanie. 

W Święta nie padam na pysk. Zrobię to, co lubię i potrafię, resztę kupię lub ominę. Fajnie byłoby zrobić uszka, ale w tym roku zamówiłam, bo wiem, że nie starczy mi czasu. Wolę robić z dziećmi pierniczki, niż lepić uszka. Wszystkiego się nie da.

W Święta pamiętam o sobie. Prześpię się po południu, kiedy dzieci będą oglądały Kevina. Pójdę na spacer. Kupię sobie nieprzyzwoicie grubą gazetę o niczym i będę ją z lubością kartkować. Na paznokcie nakleję wesołego bałwanka, nie muszę być w sztywnej białej bluzce, przecież to nie apel w szkole. Nie będę myślała o diecie, zjem to, na co mam ochotę. Dzieci ubiorę w ciuchy, których nie będzie żal wyrzucić. Otworzę butelkę likieru trzymanego na specjalne okazje. Jeśli lista obecności przy Wigilijnym stole przez rok się nie zmieniła, to czy wspólne Święta nie są wyjątkową okazją?

Rokrocznie kupuję sobie prezent. Jak to prezent – coś, co nie jest mi koniecznie do życia potrzebne, ale sprawia radość. Pakuję, kładę pod choinkę i udaję zaskoczoną. Bywały to płyty, książki z przepisami (od których jestem uzależniona), szminka w kolorze „na jedną taką noc”. W zeszłym roku kupiłam sobie kubek na kawę. Wyjątkowo bardzo praktycznie, choć z drugiej strony, mam ich tak dużo, że kolejny był prawdziwą zachcianką. Ale jaką miłą! Przez cały rok cieszył mnie każdego poranka. Dla bliskich też kupuję nie tylko prezenty praktyczne, ale i coś, na co zwykle szkoda pieniędzy. Drobiazgi, które wywołują uśmiech.

Zamiast lizać podłogi, znajdę czas na zadbanie o siebie. Zrobię plan, w którym i dla mnie znajdzie się chwila. Przy wigilijnym stole chcę się dobrze czuć, nie jak dzikuska oderwana od garów. Święta szybko miną. Przecież za chwilę znowu będzie bałagan, a potrawy Wigilijne będziemy jeść przez dwa tygodnie. Po co, po co, po co? Ciasto można zrobić jedno, łatwe i ulubione, więcej i tak zjeść się nie da. Porządek można zrobić na raty. Kiedy jadę do kogoś w gości, nie przeprowadzam tam testu białej rękawiczki. Mam nadzieję, że i u mnie nikt go robił nie będzie, bo na pewno obleję. Jeśli ktoś chce podziwiać wypolerowane podłogi, niech lepiej idzie do muzeum. 

Pomyślę o tych, dla których postawimy pusty talerzyk. O tych, co odeszli w świat. O tych, dla których Święta są wyjątkowo trudne. Poleci po policzku gorąca, słona łza. I na to znajdę moment. Te przemyślenia są mi potrzebne, żeby docenić to, co mam. 

Świątecznej radości moich małych ludzi nie zepsuję gonitwą. Świąteczna harówka nie przysłoni mi ekscytacji moich dzieci. To jeszcze tylko chwila, kiedy wierzą w magię Bożego Narodzenia, więc i ja obudzę moje wewnętrzne dziecko i pozwolę mu na beztroskę. Nasze małe szczęście zamknę w czeluściach pamięci. Otulę się nim, zamknę oczy i raz w roku szepnę, że naprawdę nic więcej mi w życiu nie potrzeba. 

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!