20 minut. Tyle dokładnie potrzeba, żeby wychować mądre dziecko. I możesz zrobić to w domu, samodzielnie, małym kosztem. Nie wierzysz?
Recepta jest bardzo prosta. Czytaj. Czytaj dziecku minimum 20 minut (badania na zlecenie Cała Polska czyta dzieciom). Codziennie. To naprawdę niedługo, prawda? Odkąd zaczęłam mierzyć ten czas okazało się, że rzadko kiedy wychodziło pełne 20 minut, choć to tak strasznie krótko!
Pośpiech, stres, nadmiar obowiązków i ciągły brak czasu dla dziecka, a w końcu zastępowanie go telewizją, to problemy wszystkich współczesnych rodziców. Po męczącym dniu wszyscy marzymy już tylko o tym, aby dziecko szybko usnęło, bo niejednokrotnie wieczór to wcale nie relaks, a kolejne obowiązki. Zamiast czytać i rozmawiać, sadzamy dziecko przed tabletem, aby bajkę sobie obejrzało, zamiast ją usłyszeć. Ewentualnie wybieramy coś krótkiego, aby tylko “odbębnić” kolejny nudny, rodzicielski obowiązek.
Odkąd przeczytałam, że te 20 minut robią naprawdę ogromną różnicę w rozwoju dziecka, czytam dzieciom w czasie, który spędzamy razem po przedszkolu. Nie czekam do wieczora, kiedy bywa, że moja trójka jest już bardzo rozdrażniona i zmęczona na tyle, że nie ma mowy o aktywnym czytaniu, a ja zasypiam na stojąco. Czytam w czasie, który jest nasz, wspólny. I ja i dzieci mamy wtedy energię na to, żeby to czytanie uczynić rozrywką i pouczającym doświadczeniem. Ja czytam modulując głos, zadaję pytania, przerywam, aby dzieciom coś wyjaśnić, a i one są o takiej porze dużo bardziej chętne do angażowania się w historię i wymyślane przeze mnie pytania.
Czytanie zaraz po przyjściu z przedszkola pomaga mi walczyć z rozentuzjazmowanym tłumem czterolatków. Chyba nie tylko ja tak mam, że moje dzieci po przedszkolu są lekko mówiąc “wrażliwe”. Jeden fałszywy ruch w złą stronę (mój) i mamy mały huragan “El Trojacco”, wyjątkowo groźny w naszych stronach, dający natychmiastowy efekt rwania włosów z głowy i migreny. Czytanie pomaga okiełznać dziecięce emocje. Czytam głośno i wyraźnie, staram się urozmaicić historię, choć na początku dzieci nie są do końca zainteresowane, a przynajmniej nie cała trójka. Bywa nawet, że jedno specjalnie mnie zakłóca, ale z czasem ciekawość zawsze wygrywa.
Metodą, którą stosujemy od niedawna, jest opowiadanie przez dzieci tego, co się dzieje na danej stronie, zanim ją przeczytamy. Otwieram opowiadanie i po kolei dzieci tworzą swoją historię. Każde dziecko opowiada, co widzi na podstawie rysunków z jednej strony, potem kolejne dopowiada następną stronę. Aby to ćwiczenie nie stało się nudne, najlepiej spróbować z bajką, która jest w miarę krótka. Oczywiście z czasem (i ilością razy kiedy przeczytaliśmy daną bajkę) te historie stają się coraz bliższe prawdy, ale gwarantuję Wam, że będziecie zaskoczeni. Powszechnie wiadomo, że dzieci mają niesamowitą wyobraźnię, ale jak bardzo jest ona rozwinięta na pewno Was zdziwi. Po tym, jak dzieci stworzą swoją bajkę, ja czytam to, co naprawdę jest napisane. Bywa, że wszyscy jesteśmy bardzo zawiedzeni 🙂
Zalet głośnego czytania nie sposób pominąć:
Budowanie więzi między rodzicem, a dzieckiem.
Skojarzenie czytania ze spokojem, przyjemnością, poczuciem bezpieczeństwa.
Stymuluje rozwój mózgu.
Ćwiczy pamięć i poprawia koncentrację (w odróżnieniu od telewizji).
Uczy radzenia sobie w niektórych sytuacjach (np. przygotowanie dziecka na pojawienie się rodzeństwa).
Przynosi ogromną wiedzę ogólną; rozbudowuje słownictwo.
Uczy myślenia, pomaga w zrozumieniu ludzi, świata i siebie.
Daje kontakt z bogactwem doświadczeń niemożliwych do zdobycia samemu (np. podróże, czy poznanie egzotycznych zwierząt).
Rozbudza zainteresowania, rozwija wyobraźnię.
Stymuluje rozwój emocjonalny, rozwija wrażliwość i empatię.
Uczy wartości moralnych, wpływa na zmianę negatywnych postaw na pozytywne, pomaga w rozróżnianiu dobra od zła.
Jest tanią i łatwo dostępną rozrywką; rozwija poczucie humoru.
Ułatwia samodzielne czytanie, pomaga w mówieniu i czytaniu.
Chroni przed uzależnieniem od telewizji.
Uczy nie agresywnych sposobów rozwiązywania problemów i konfliktów.
Kształtuje nawyk czytania i poszerzania wiedzy na całe życie.
Jest inwestycją w przyszłość dziecka. Dzieci, którym czytano, lepiej radzą sobie w szkole.
Czytanie nie wywołuje lęków i niepokoju jak telewizja.
Rozładowuje napięcie i pomaga się uspokoić (działa nawet na El Trojacco).
Ważne, aby nie sprawić, że czytanie będzie się dzieciom kojarzyło z przykrym nawykiem, koniecznością, nudą, którą porzucą na rzecz telewizji. Pomaga w tym wybieranie ciekawych pozycji, różnorodność, czytanie książek z ulubionymi bohaterami, czytanie książek, w których bohaterami są dzieci w wieku naszych dzieci. Są książki, których nie wybieram, bo wiem, że będą mnie samą nudziły i ich odbiór przez moje dzieciaki też może taki być. Są też książki, które się nie sprawdziły i dzieci ich nie lubią, odłożyłam je na inne czasy. Co tydzień tasuję książki, które mamy i pozwalam dzieciom codziennie wybrać książkę, którą im przeczytam. Po kolei czytam więc trzy książki, a wieczorem, przed snem, kolejne.
Dobrze jest też oczywiście pokazać dzieciom, że sami też czytamy. Nie wystarczy wrzucić tylko kilka książek na szafkę nocną. Język jest narzędziem myślenia i kluczem do zdobywania wiedzy. Nawyk i potrzeba lektury muszą powstać w dzieciństwie. U mnie w domu nie leciał telewizor “w tle”, czego sama teraz unikam w obecności dzieci. Z wczesnej młodości pamiętam czytanie do nocy, czytanie w wannie, wymiana lodowatej wody i czytanie dalej, czytanie w toalecie. Mam nadzieję, że uda mi się przyjemność z czytania zaszczepić dzieciom.
Czytaj. Czytaj dziecku 20 minut. Codziennie. Warto!
Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:
- Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
- Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
- Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
- Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!