Jak ja to robię? Najlepsze triki na ogarnianie.

Jak ja to robię? Dostałam x zapytań o to, aby napisać o tym, jak ja to robię, jak sobie radzę, jak się zorganizować. Pisałam o tym już wiele razy, ale rzeczywiście może nie w jednym, wielkim poście.

Jedna moja czytelniczka wprost napisała – interesuje mnie rozwinięcie wpisu https://www.calareszta.pl/jak-ona-to-robi/ po latach. Jak teraz to robisz? Polecam przeczytanie wszystkich tekstów, które tutaj podam, bo w nich jest rozwinięcie tematu.

Pisałam ten post wiele dni, ale oto jest! Możliwe, że komuś się przyda, cholera wie. Jedziemy z tym koksem. Możecie dopisać swoje sposoby na ogarnianie kuwety, może skorzystamy!

Wstaję o 6, razem ze wszystkimi. Jemy wspólnie śniadanie, dzieci i mąż o 7 rano wychodzą, a ja do 15 mam czas na pracę i ogarnianie życia, o 15 wyjeżdżam po dzieci. Weekendy spędzamy wspólnie.

U mnie wszystko opiera się o dobry plan i od tego zacznę. Mam 4 kalendarze (nie bez kozery miałam kiedyś ksywkę „człowiek z listą”, lol).

  • – Zwykły, biurkowy kalendarz, w którym zapisuję to, co mam KONIECZNIE zrobić w danym tygodniu. Tu znajdą się i rzeczy pracowe – zaplanowane publikacje, terminy oddania szkiców, konferencje z klientami, sesje, wyjazdy i sprawy prywatne ale takie „na czas” czyli wizyty u lekarza, terapie (moja i dzieci), umówione spotkania ze znajomymi. Dzięki takiej tygodniowej rozpisce widzę, co mnie czeka w każdy dzień.

 

  • – Kalendarz z naszymi wyjazdami i imprezami. Odkąd już można, rzuciłam się w wir planowania i trochę się tych wyjazdów zrobiło. Lubię do niego zaglądać i cieszyć się na kolejne przygody.

 

  • – Kalendarz długoterminowy, w którym znajdują się rzeczy, którymi chciałabym się zająć, ale nie są na już, bo nie naglą i nie są konieczne. Tu są remonty, większe zakupy, plany ebooków.

 

  • – Na lodówce wisi kalendarz ze wszystkimi stałymi zajęciami dzieciaków. Czyli plan lekcji, regularnych zajęć dodatkowych, terapii jeśli na jakieś chodzą.

Dwa tipy: pod koniec dnia w piątek robię plan na kolejny tydzień. Jeśli widzę, że zapowiada się masakrejszyn, staram się coś zrobić w weekend. Jesteśmy wtedy we dwójkę, więc dzieciaki mogę na przykład wysłać z tatą na basen, a sama coś ogarnąć, żeby w kolejnym tygodniu się nie zajechać.

Jak ja to robię? Codziennie rano robię plan dnia, taki na szybko. Dzielę go na trzy części – konieczność, czyli to co zrobić muszę, choćby skały srały, część może, czyli jak starczy czasu i trzecia część – do zrobienia wieczorem. Wieczorem, kiedy jestem już zmęczona, mogę nadal wyczesać psa, odpowiedzieć na maile, podlać kwiatki, czy zrobić zakupy przez net. Dzięki temu nie zawracam sobie głowy tymi rzeczami w ciągu dnia. Oprócz pierwszej części, mój plan dnia jest płynny i tak go układam, żeby na tej pierwszej części było kilka możliwych do osiągnięcia zadań, a pozostałe jak nie zrobię w poniedziałek, a na przykład w środę, to też git. Lubię mieć plan realny i taki, który mnie nie przeraża.

To u mnie działa, na pewno każdy ma swój sposób, warto sobie kilka przemyśleć i stworzyć swój własny ogarniacz życia.

Wierzę w regularne posiłki i przerwy w pracy. Moja terapeutka dała mi kiedyś zadanie – znaleźć pięć minut w ciągu dnia, kiedy nie robię nic. Są dni, kiedy mi się to nie udaje! Serio. To jest straszne, ale ja nie potrafię nic nie robić. Musiałam się tego uczyć! Teraz staram się zjeść w spokoju ciepły obiad, na siedząco, jak człowiek, a nie jak wariat kanapkę w samochodzie. Wieczorami staram się odpocząć z książką, to samo w weekend.

Codziennie biegam. Pora nie ma dla mnie żadnego znaczenia, dlatego bieganie jest idealne, mogę biegać rano, w południe, wieczorem, na wakacjach, u babci i za granicą. Myślę, że na stres nie ma nic lepszego niż sport. Dobrze też robi na samoocenę, poćwiczone, dupsko ruszone, nawet po beznadziejnym dniu można się pocieszyć, że nam się chciało ruszyć. No i nie znam nikogo, kto po treningu mówi, że szkoda, że ćwiczył. Wiele osób myśli, że sport to od razu maraton, drogie ciuchy i ekskluzywne siłownie. Nic bardziej błędnego. Masz 15 minut, bo dzieci akurat oglądają bajki? Otwórz drzwi do mieszkania i chodź po schodach. Dupka się od tego robi jak ta lala! Dzieci usnęły, stary ogląda mecz? Won się przejść wkoło bloku. Naprawdę da się wykorzystać wiele chwil. To dla zdrowia! Psychicznego i fizycznego też. A jak chcesz ale nie wiesz jak zacząć biegać, to pisałam o tym tu: https://www.calareszta.pl/jak-zaczac-biegac-poradnik-dla-opornych-matek/

Wiele telefonów wykonuję stojąc w korkach, mam zestaw głośnomówiący, czas mi szybciej mija. Bywa to umawianie wizyt w miejscach, w których czeka się na połączenie, bywają to całkiem przyjemne, prywatne konwersacje z mamą, czy psiapsi.

Stojąc w kolejce w markecie lub na poczcie porządkuję swoją torebkę i notatki w telefonie. No serio. Ja w telefonie zapisuję dużo pomysłów i notatek, zbiera się tego. A torebka to wiadomo – bęben maszyny losującej, kiedyś znajdowałam w niej zaległe mandaty, 15 szminek i 8 długopisów. Teraz mam mniejszą i uporządkowaną.

Zakupy robię z listą, raz w tygodniu. Najpierw zawsze planuję posiłki, potem zaglądam do lodówki i szafek w poszukiwaniu zapasów, na końcu idę do sklepu. Często robię zakupy on line. Gotuję na dwa dni. W domu mam zawsze składniki na dania awaryjne, które wszyscy lubią, jak na przykład makaron i pesto, gotowe kaszotto, tortille, dobrą przyprawę do gyrosa i pierś z kurczaka lub paluszki rybne, warzywa na patelnię, a do nich dobry ryż w torebkach. Posiłkuję się dobrymi jakościowo gotowcami. Posiłki układam na zasadzie świeżości. Wiadomo, że jeśli w czwartek kupię kalafiora, trzeba go w miarę szybko zjeść, żeby nie zalegał tydzień w lodówce, bo już nie będzie dobry. Po rzeczy, których brakuje stajemy pod lokalnym sklepem, czasem mąż, czasem ja. Bardzo długo robiłam zakupy on line, pisałam jak się do tego zabrać tutaj: https://www.calareszta.pl/zakupy-spozywcze-przez-internet/

Gotuję albo na bieżąco, albo wieczorami, albo w weekend. Zawsze w zamrażalniku mam coś na czarną godzinę, to samo w lodówce. Zupę, sos do spaghetti, zapeklowane mięso. Czasami jedzenie zamawiam, teraz też korzystam z obiadów i kolacji dostarczanych pod drzwi. Piszę o tym więcej na Instagramie: https://www.instagram.com/calareszta.pl

Z mężem podzieliłam się obowiązkami. Z racji tej, że to on pracuje na etacie i w z góry określonych godzinach, to on robi rzeczy, które można zrobić obojętnie kiedy, jak pranie, pakowanie i rozkładanie zmywarki, koszenie trawy, czy wyrzucanie i sortowanie śmieci. On zawozi dzieci do szkoły, ja odbieram. Ja zajmuję się zakupami, gotowaniem, lekarzami, organizacją zajęć dodatkowych, zadaniem domowym, psem, samochodami i innymi pierdami. Polecam rozpisać wszystkie domowe obowiązki i rozsądnie się nimi podzielić. Pisałam o tym tu: https://www.calareszta.pl/jak-zaczac-biegac-poradnik-dla-opornych-matek/

Mąż chodzi z kolegami na piwo, regularnie gra też w tenisa. Czasami jest to jeden, czasami dwa wieczory w tygodniu. To samo ja. W tym czasie spotykam się z psiapsi, chodzę do kina, na siłkę, na zakupy, do kosmetyczki, czy gdzie tam chcę. Dla nas ten czas jest resetem, nie tylko od kolacji, garów, usypiania, ale i od siedzenia w domu i od siebie. Nam to pasuje i robiliśmy tak odkąd nasze dzieci się urodziły. Często wspólnie się wyjść nie da, ale w domu z dziećmi oboje siedzieć nie musimy! Mamy też swoje zainteresowania i czas dla siebie. Polecam bardzo. Nie da się w 100% oddać wszystkiego obowiązkom – pracy, dzieciom i domowi, dla równowagi psychicznej należy coś zostawić dla siebie. Pisałam o tym tutaj: https://www.calareszta.pl/jak-zaczac-biegac-poradnik-dla-opornych-matek/

Sprzątamy codziennie, ale raz w tygodniu od xx lat przychodzi do nas Pani do sprzątania, która również zabiera prasowanie. Ja w tym czasie pracuję, robię coś, co umiem robić lepiej. Proste. Nie mam żadnych wyrzutów sumienia, wręcz chwalę się sama za to, jaka jestem zorganizowana.

Zainwestowałam w sprzęty, które ułatwiają życie jak mopujący odkurzacz (u nas chodzi codziennie), suszarkę do ubrań i wolnowar (gotuje się samo, nawet jak nas nie ma w domu, więcej o tym tu: https://calareszta.pl/sklep). Tam, gdzie się da, chodzę na skróty, inaczej bym oszalała.

Dzieci też mają obowiązki. Śmieszą mnie te listy co to może robić dwulatek, pięciolatek itp. Traktuję je orientacyjnie, nie jako wzór, bo mogą mnie dołować. Moje dzieci robią to, co mogą, co umieją i co dla nas rzeczywiście jest pomocne. Raz pomagają kosić trawę, innym razem rozpakują zakupy, wyjdą z psem, posortują pranie, czy umyją kibelek. Dom jest wspólny, nikt nie ma u nas służącego. https://www.calareszta.pl/nikt-nie-docenia-tego-co-robisz-w-domu-kopciuszku-pobudka/

Obowiązki czasami łączę – na przykład jadę w tym samym czasie do krawcowej, na pocztę i do apteki, bo są w tym samym miejscu. Kiedy jadę na większe zakupy, od razu ogarniam zoologiczny, szewca i drogerię. Kiedy jadę do marketu meblowego, jadę do tego, obok którego jest myjnia, ja robię zakupy, auto się myje itp. Lubię takie czasowe oszczędności. To znowu kwestia dobrego planowania.

Staram się zawsze coś zrobić w weekend, czyli jakieś pranie, jakieś zakupy, nagotować na początek tygodnia, czy przygotować jakąś bazę śniadaniówek. https://www.calareszta.pl/10-rzeczy-ktore-zrob-weekend-aby-miec-spokoj-tygodniu/

Czasami przyjeżdża do nas moja mama, czasami zabiera dzieci do siebie. Dzięki temu możemy czasami sami wyjechać lub wyjść. Dla mnie to konieczność. https://www.calareszta.pl/czas-dla-mamy-i-taty-to-nie-wybor-to-koniecznosc/

Jak ja to robię? Odpuszczam, żeby nie oszaleć. W skrócie w sumie cały mój blog jest o tym, ale o takich najważniejszych rzeczach pisałam tu: https://www.calareszta.pl/moje-cztery-sposoby-na-ogarniecie-wszystkiego/

Wierzę w rutynę, stąd nasze życie w tygodniu jest dość rutynowe. Oczywiście jest miejsce na lody czy rolki w parku, ale coś takiego, jak planowanie posiłków czy czasu wolnego robimy z wyprzedzeniem. Dzięki temu, choć oboje pracujemy, wychowujemy trójkę dzieci, mamy i piękny ogród i zadbanego psa i codziennie oboje ćwiczymy i mamy świetne weekendy i nawet czas na randki się znajdzie.

Nie chciałam, aby ta lista była przytłaczająca. Raczej chcę myśleć, że będzie jakby inspiracją, może przeczytasz jak ja to robię i pojawią się własne pomysły? Czasami nie widzimy co nie działa, dopiero ktoś nam pokaże jakieś swoje rozwiązanie i myślimy, wow, ale to proste, zrobię tak! I mam nadzieję, że to Wam pomoże. Przemyślcie przez wakacje, zainwestujcie w dobre zmiany i niech od września będzie się nam wszystkim łatwiej żyło!

Zdjęcie: Kelly Sikkema na Unsplash