Drażni mnie Twój telefon.

Napiszę to, bo już dawno chciałam powiedzieć to głośno: drażni mnie Twój telefon.

Wiem, że to dziwne, bo sama jestem do swojego telefonu często przyklejona. Wiadomo, że służy do komunikacji, jeśli na stałe go wyłączysz, nie usłyszysz w torebce, czy z innego pokoju. Są jednak takie sytuacje, w pociągu, w Kościele, w teatrze, w urzędzie, w kinie, czy w pracy, gdzie musisz po prostu wyłączyć dźwięk. Musisz. Bo przeszkadzasz innym, a Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna moja. 

Ja mam chyba obsesję, tak strasznie denerwują mnie głośne, dotyczące bardzo prywatnych, intymnych wręcz tematów, rozmowy, dzwonki z idiotycznymi muzyczkami, odgłosy klawiszy, smsy wymieniane z prędkością światła, pikające gadki na Messengerze, powiadomienia w mediach społecznościowych, filmiki z youtuba puszczane na cały regulator w poczekalni u lekarza. 

Dlatego też mój telefon pozostaje w trybie milczy. Szczególnie, a zwłaszcza wtedy, kiedy mam go w ręce i jestem wśród ludzi. A jak ktoś do mnie dzwoni, to przepraszam towarzystwo i odchodzę kawałek dalej. A jak nie mogę, to albo przepraszam i informuję, że nie mogę teraz rozmawiać, albo po prostu nie odbieram i oddzwaniam w wolnej chwili. Jeśli muszę, maksymalnie ściszam głos i skupiam się na słuchaniu osoby dzwoniącej. A mam trójkę dzieci i męża, który bardzo zajęty czasami ma tylko 3 minuty, żeby do mnie przez cały dzień zadzwonić, tym bardziej powinnam przecież czuwać.

Nagminne jest teraz obserwowanie ludzi, którzy najlepszy związek swojego życia mają z własnym telefonem, śpią z nim w łóżku, jedzą z nim obiad i wychodzą na randki, obcesowo ignorując wszystko wkoło. Nie wnikam, bo mnie to nie interesuje, dopóki to nie zakłóca mojego spokoju. 

Zdarza mi się, że jestem u lekarza, a jemu dzwoni komórka. Zamiast przeprosić i czym prędzej wyłączyć, albo przeprosić słowami „muszę odebrać, to coś ważnego”, co byłoby dla mnie absolutnie zrozumiałe, gdyby był to telefon w sprawie pacjenta, lekarz ucina sobie pogawędkę o zmianie opon albo o tym, co dziś na obiad. Nie jestem jakąś obrażalska babą, ale nie mam zbyt wiele czasu i takie jego nieposzanowanie i ignorancja mojej osoby, po prostu mnie drażni. Nie mówiąc już o byciu po prostu niekulturalnym.

Jechałam kiedyś w pociągu w strefie ciszy. Dodatkowa opłata za bilet, a facet rząd obok wykonał 6 służbowych połączeń, zanim udało się innemu pasażerowi zwrócić mu uwagę na fakt, że to strefa CISZY i prosimy w związku z tym o ciszę. Wszystko rozumiem, ale te rozmowy nie kwalifikowały się pod ratujące życie, ot, zwykły dzień pracy. A ktoś obok może właśnie jest matką trojaczków i marzy o luksusie godziny w ciszy, człowieku, zlituj się. 🙂 

Nigdy nie zapomnę koszmaru oddziału patologii ciąży. 7 kobiet w sali, trzem non stop, dzień i noc dzwoniła komórka, którą odbierały i głośno mówiły „Noooooo, noooooo, noooo, niieeeeee, no leżę, noooooo, a no nic. Obiad niedobry, w kiblu znowu nie ma papieru, mała kopie, upał, no. Taaak, dobrze, no. A Józek jak tam”? I tak 10 razy dziennie. W końcu jedną bardzo grzecznie poprosiłam, żeby przyciszyła telefon, bo chciałabym się przespać (w końcu wszystkie w tym szpitalu miałyśmy głównie odpoczywać), kiedy już nie mogłam słuchać „Bum, bum, bum, bum, I want you in my room”, za każdym razem, kiedy dzwonił jej telefon. Obraziła się i kilka dni się do mnie nie odzywała. Średnio można było się zrelaksować, czy przespać, a co innego można robić na leżąco?

Dbajmy wszyscy wspólnie o swoje zdrowie psychiczne i w większych skupiskach ludzi zachowajmy względną ciszę. Proszę Cię, czasami przycisz ten cholerny telefon, zabierz ze sobą słuchawki, wyjdź na korytarz. Jest milion opcji, to nie jest takie trudne. Daj żyć.

Zdjęcie – źródło

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!