Angielski on-line z Novakid, opinia po roku nauki.

O Novakid pisałam już rok temu, a jednak nie ma tygodnia, aby ktoś nie pytał mnie czy polecam. Wiadomo. Temat dodatkowych zajęć wraca do każdej matki jak bumerang.

Mnie na przykład trafiły się takie osobniki w postaci tych moich dzieciaków, które chciałyby wypróbować dosłownie wszystkiego. Piłka, gimnastyka, balet, konie, karate, hiszpański, gra na gitarze, jazz, nawet stepowanie się nam przydarzyło. Na szczęście od początku tej wyboistej macierzyńskiej drogi wyznawałam zasadę im mniej tym lepiej i nie dawałam się omamić ofertom kursów, zajęć i kolejnych rozwijających, kreatywnych kółek. Wychodzę z założenia, że lepiej skupić się na jednej aktywności, niż rozpraszać uwagę na milionach różnych. Jestem za ruchem, bo to dzieciom potrzebne jest najbardziej i tu pozwalam dzieciom na wolny wybór. A obok ruchu stawiam na angielski. I tu wybieram ja.

Po prostu sama przez około 15 lat uczyłam się angielskiego i jakieś pojęcie o tym mam. Były całe semestry w drogich szkołach, na których nie nauczyłam się niczego, były wyjazdy na których przeskakiwałam poziom, byli w końcu nauczyciele, którzy wymagali tyle, że musiałam do angielskiego zaglądać codziennie, żeby opanować choćby wszystkie zadane słówka.

W trakcie tej podróży wypróbowałam wiele modeli nauki, uczyli mnie i Polacy i studenci i nauczyciele z wieloletnim wykształceniem i rozmaici native speakers, którzy w Krakowie szukali raczej przygód niż kariery w edukacji. Najwięcej jednak nauczyłam się wtedy, kiedy zmuszona byłam komunikować się po angielsku, niezależnie od błędów musiałam wyrazić swoje zdanie, odpowiedzieć na pytanie, lub tak je zadać, aby uzyskać odpowiedź. Gramatyka przyszła potem, najpierw opanowałam słownictwo, które przyszło zaraz po barierze, którą musiałam pokonać, żeby w końcu z mojej buzi popłynął angielski.

I na tych właśnie doświadczeniach opieram moje wybory dotyczące angielskiego dla dzieci. Niech najpierw opanują sposoby komunikacji, nawet jeśli będą popełniać błędy, a potem nauczą się gramatyki. Poza tym, nie oszukujmy się, wielu native speakers wcale gramatycznie nie mówi. Ważne jest, żeby się dogadać i przełamać barierę. A do tego potrzeba sporo praktyki.

Nie wiem, czy jest sens pisania o konieczności nauki angielskiego. Wiem, że wiele osób uważa, że należy uczyć się jakiegoś języka obcego, ale ja uważam, że angielski jest podstawą. Przydaje się w pracy, w szkole, w podróży, cały świat mówi po angielsku, a wiele angielskich zwrotów na stałe weszło do naszego życia. Angielski daje wolność wyboru, obok nauki pisania i czytania dla mnie jest podstawową umiejętnością, którą posiąść powinien każdy. Prawda jest taka, że bez angielskiego nie da się już powoli żyć. Nie dość, że otaczają nas stale terminy zapożyczone z angielskiego, jak fitness, food truck, czy water, w samolocie nawet do pobliskiego Londka bez angielskiego może być krucho, znalezienie dobrej pracy bez języka, w dużym mieście, graniczy wręcz z cudem. Więcej na ten temat pisałam tutaj: https://www.calareszta.pl/jedyne-zajecia-na-ktore-musisz-koniecznie-zapisac-dziecko-w-nowym-roku/

 

Niejednokrotnie pisałam już o Novakid i nauce angielskiego on-line, którą wybrałam rok temu i do dziś testuję na mojej boskiej dwujęzycznej trójcy. Teraz, bardziej niż kiedykolwiek wydaje mi się to najlepszym sposobem nauki dla dzieci. Korzystam od roku i widzę mnóstwo plusów. Jeśli jeszcze nie znasz tego sposobu nauki, albo nie jesteś przekonana, przeczytaj.

 

  • Koszty. W aktualnych czasach jakiekolwiek zaplanowane zajęcia są bez sensu, bo więcej dziecka na nich nie będzie, niż uda mu się skorzystać. Prędzej czy później wszyscy będziemy na kwarantannie, uziemieni w domu. Żadne kursy nie zwrócą Ci pieniędzy, możesz jedynie czasami mieć możliwość odrobienia lekcji, które przepadły.

  • Pakiety lekcji. Nie musimy dziecka zapisywać na cały semestr, nie wiedząc, czy będziemy zadowoleni i czy dziecko będzie chciało w taki sposób się uczyć. Można wykupić pakiet, jedną, pięć, dziesięć czy czterdzieści lekcji. Jak kto woli i z czym czuje się komfortowo. 

  • Czas. Nie stoisz w korkach. Jako matka trójki dzieci o odmiennych zainteresowaniach błogosławię sobie każdy sposób na zaoszczędzenie kilku chwil. I o ile piłkę nożną czy gimnastykę artystyczną ciężko przenieść do domowych pieleszy, angielski nie stanowi problemu. Nie ma więc jeżdżenia, biegania z wywalonym jęzorem po mieście, krzywego uśmieszku, bo znowu się spóźniliśmy, bo korki, nie ma kolacji jedzonej w samochodzie. I nie ma przesiadywania pod salą, w oczekiwaniu na koniec zajęć. Lekcje są w domu.

  • Elastyczność. Lekcje odbywają się w wybrany przez rodzica dzień i o wybranej porze. Mogą być rano, w środku dnia, wieczorem, lub w weekend. Kiedy Ci pasuje!

 

  • Wygoda. Dzieciaki mogą rozsiąść się we własnym pokoju, w domu, gdzie czują się pewnie i komfortowo. Pierwsza bariera zostaje naturalnie pokonana, bo zwyczajnie nie istnieje.

  • Postępy. Wiesz doskonale, jakie postępy robi Twoje dziecko. Po każdej lekcji dostajesz feedback od nauczyciela z informacją o czym była lekcja, co dziecku idzie dobrze i nad czym należy popracować. Wiesz więc dokładnie za co płacisz.

  • Materiały dodatkowe. Na platformie znajdziesz bibliotekę z bonusowymi materiałami, które można przerobić w czasie pomiędzy kolejnymi lekcjami.

  • Kadra. To Ty wybierasz nauczyciela. Dziecko może stale uczyć się z tym samym, albo co lekcję poznawać nowego. Wybór należy do Ciebie. I oczywiście od Twojego oseska. To jest taki plus, że chyba nic więcej nie trzeba dodawać. Od nauczyciela zależy wszystko! To nauczyciel zachęci i ośmieli dziecko! To nauczyciel tak poprowadzi lekcję, aby ten czas minął przyjemnie i aby dziecko nie mogło się doczekać kolejnej. W tradycyjnych szkołach nie masz żadnego wpływu na kadrę.

  • Program. Lekcje odbiegają od znanych mi standardów. Dzieci rozmawiają o rzeczach, które je otaczają i które są w kręgu ich zainteresowań, o piłce, muzyce, ulubionych postaciach. Nauczyciele wykorzystują wiele pomocy dydaktycznych, jak wideo, piosenki, różne plansze, gry i zabawy. Dzieciaki bawią się w kalambury, układają puzzle, rozwiązują quizy.

  • Prosta obsługa. Strona Novakid jest tak prosta w obsłudze i tak czytelna, że nie ma szans na błąd. Obsługa Klienta również reaguje natychmiast, nawet w weekend są dostępni i pomagają, jeśli ma się pytanie lub chce się coś zmienić. Panel dostępny jest w kilku językach, co dla rodzin takich jak moja ma znaczenie, bo uwagi od nauczycieli mogliśmy czytać oboje z mężem (który jest Australijczykiem i po polsku nie mówi).

  • Kontynuacja. Pandemiczna niepewność jutra ma w sobie ten plus, że jeśli wszystkie inne zajęcia odpadną, zostanie nam ten angielski, który dzieci mają szansę opanować przez ten czas, kiedy wszystko inne się zatrzyma.

Oczywiście Novakid oferuje szereg poziomów, również dla dzieci, które nie potrafią mówić po angielsku w ogóle i zaczynają całkowicie od zera. Kontakt z nauczycielem, który jest profesjonalistą, a w dodatku nie mówi w ogóle po polsku, to doskonała lekcja dla dzieciaków. Nie mają za bardzo wyjścia i muszą mówić po angielsku. W przypadku rozmowy oko w oko z nauczycielem trema jest dużo mniejsza niż na zajęciach w grupie. Novakid oferuje zajęcia dla dzieci od 4 do 12 roku życia, ale jest to bardzo indywidualna kwestia, trzeba przekonać się na własnej skórze, czy nasz 4 latek zaakceptuje taką metodę nauki. 

Według mnie ten tryb nauki jest idealny do nauki konwersacji, poszerzenia zasobu słów, odważenia się do formułowania zdań po angielsku i ćwiczenia płynności wypowiedzi, jak i słuchania ze zrozumieniem. Nie jest to raczej metoda do nauki zaawansowanej gramatyki. To chyba jedyna wada tego typu lekcji.

Wchodząc przez ten link: TUTAJ wpisując kod DAGMARA20376 (w miejscu promokod) dostaniecie 60 zł na start w prezencie. Można skorzystać też z DARMOWEJ lekcji próbnej, do czego bardzo zachęcam, można przekonać się na własnym przykładzie, czy te lekcje są dla nas.

Cała nasza piątka jest oczarowana szkołą Novakid, którą testujemy już od roku i nadal z takim samym entuzjazmem dzieciaki uczestniczą w zajęciach. Nigdy nie polecam czegoś, w co sama nie zainwestowałabym czasu i pieniędzy, szczególnie w przypadku produktów, które w bezpośredni sposób wpływają na rozwój moich dzieci. Koniecznie próbujcie, dzieciaki będą zachwycone, a Wy w tym czasie możecie sobie w spokoju wypić kawkę, zamiast złościć się w korkach. Win!

Wpis powstał przy współpracy ze szkołą Novakid.