Nie będę moim dzieciom zabraniać.

Jest kilka takich rzeczy, których większość rodziców wolałaby, żeby ich dzieci nie robiły. Z czasem myślałam, że też mi to przejdzie, że kiedy będę rodzicem pomyślę sobie, że o nie, byle tylko to moje dzieci ominęło, żeby czasem nie przyszło im do głowy, nie pozwolę, po moim trupie. Niby wiem, jakie pobudki kierują rodzicami, staram się zrozumieć, ale z czasem wcale nie zmieniam zdania. Mało tego, im jestem starsza i im bardziej zdaję sobie sprawę z powagi własnego wieku i dorosłego życia, bezpowrotnej utraty niektórych możliwości, tym bardziej wiem, że nie tylko nie będę moim dzieciom zabraniać, a wręcz będę zachęcać, namawiać, a potem wspierać, jeśli na niektóre się zdecydują.

Świat stoi otworem

Większość rodziców marzy o tym, żeby ich dzieci były blisko. To bardzo nasze, nawet nie polskie, a europejskie, bo przecież podobnie żyją Grecy czy Włosi. Duże rodziny, często pod jednym dachem, dzieci wychowywane przez dziadków, wiele pokoleń. A ja wierzę, że dzieci nie wychowuje się dla siebie. I jeśli taka będzie ich wola, mogą pójść w świat. Bo i ja poszłam i to nie raz i z tych wycieczek po świecie w moim życiu wydarzyło się dużo dobrego. Angielskiego nauczyłam się w Londynie, na własne M zarobiłam w USA, męża poznałam w Los Angeles, studia skończyłam w Australii. Mam znajomych na całym świecie i dzięki podróżom mam przeświadczenie, że wszędzie sobie poradzę, że ludzie tak wiele się wcale od siebie nie różnią, że świat jest piękny, a ja jestem jego obywatelem. To poza polską, bezpieczną strefą mojego komfortu, nauczyłam się radzić sobie w życiu i to podczas wyjazdów odnalazłam swoje prawdziwe życiowe priorytety. Oczywiście, że tęsknię za rodziną, za domem, za Polską, ale kocham też moje życie. I jeśli moje dzieci postanowią zamieszkać w innej szerokości geograficznej, nie będę siłą trzymała ich w domu.

Randki

Wielu rodziców marzy, żeby ich dziecko miało jednego partnera. Ukochanego, najlepiej z liceum albo może już z podstawówki. Nie kumam tego strachu. O cnotę chyba? Może lepiej byłoby nasze córki uczyć jak odróżniać gnoja od fajnego faceta, a synów francę od fajnej dziewczyny, niż stale uważać, że ta monogamia w wieku młodzieńczym zapewni naszym dzieciom szczęście?

Niektórym się udaje poznać kogoś, zakochać od pierwszego wejrzenia i przeżyć razem życie, cudownie. Większość jednak jest zmuszona poszukiwać. Zjeść beczkę soli, cierpieć, żeby znaleźć diament, z którym przeżyje życie. Byłam kochliwa, prawie wyszłam za mąż, kiedy z obecnym mężem rozstaliśmy się na dwa lata. I płakałam i cierpiałam i wybrałam sobie idealnie. Wierzę, że wybierasz sobie partnera na całe życie, a nie po to, żeby całe życie żałować, że codziennie budzisz się i zasypiasz koło tej samej osoby.

Małżeństwo

Chciałam ślubu. Nie dlatego, że był czas, czy że wszyscy mieli te białe sukienki, czy że wypadało. Współczuję strasznie wszystkim i nie rozumiem rodziców i rodziny, którzy wymuszają na swoich dzieciach małżeństwo, codziennie susząc im głowę. Widziałam już tak wiele beznadziejnych małżeństw, zawartych w pośpiechu, żeby tylko mama, tata i babcia w końcu się odczepili. Przed ślubem trzeba razem pomieszkać, pobyć, pojeździć, wypróbować. Życie jest o wiele bardziej skomplikowane niż kilka pierwszych miesięcy związku, w których praktycznie nie wychodzi się z łóżka. Kto w ogóle powiedział, że w 21 wieku trzeba się pobierać, żeby być szczęśliwym? Czy małżeństwo gwarantuje wieczne szczęście? Skąd się bierze to ciśnienie? Pozwolę moim dzieciom zadecydować dowolnie w tej kwestii. I będę namawiać do wspólnego mieszkania przed ślubem. A jak zdecydują się mieć „partnera” zamiast męża czy żony, to niech tak będzie.

W kwestii wnuków mam takie samo zdanie – będę czekać, będę pomagać, ale ja moim dzieciom ich dzieci nie wychowam, więc nie będę tego etapu przyspieszać. Sama urodziłam późno i dla mnie był to idealny czas. Można być gotowym do zakładania rodziny w wieku 20 lat, ale jeśli zdarzy się to po 30-ce, też dobrze.

Imprezowanie

Festiwale, obozy, stypendia, wycieczki. Będę namawiała moje dzieci do korzystania z życia. Mądrego, ale rzucania się w wir życia. Niektórzy rodzice gderają dzieciom nad uchem, że najważniejsze to szybko pójść do pracy i tyrać na własne M. Zgadzam się z tym, jednak każdy wiek ma swoje prawa i nie namawiajmy naszych dzieci na siłę do życia dorosłych. Całe późniejsze życie musimy być wyprasowani, odpowiedzialni i przezorni. Młodość zdarza się tylko raz. I jej wspomnienia mogą być cudowną pamiątką.

Studia

Dla mnie studia były okresem szalonym, przedłużeniem młodości. Będę swoje dzieci do nich namawiała. Ale nie dlatego, żeby się na siłę jeszcze kilka lat uczyły. Bo jeśli moje dziecko chce, może być fryzjerką czy ślusarzem. Lepszy ślusarz z powołania niż lekarz bez. Jasne, trzeba dzieciom uzmysłowić trudności, wady i zalety życia, ale nie rozumiem pędu do dyplomu. Skończone studia wcale nie gwarantują świetnej pracy. Dobrze płatna praca nie gwarantuje szczęścia. I tak w kółko.

Kiedy czytam kolejny już raz tą listę, wychodzi z niej jasno bardzo proste przesłanie. Pozwolę moim dzieciom żyć tak, jak chcą. Ich definicja szczęścia może zupełnie różnić się od mojej. I nie ma w tym nic dziwnego. W końcu różnią nas aż trzy dekady.

Zdjęcie: źródło.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!