Nie bądź wrogiem własnego dziecka.

Z perspektywy czasu widzę, że posiadanie trojaczków mimowolnie uchroniło mnie od popełnienia kilku rodzicielskich błędów.

Przez posiadanie potomstwa w liczbie trzy na raz, życie dało mi kilka cennych lekcji.

Nauczyłam sie, że dziecko nie jest szklanym wazonikiem. Musi upaść, żeby się nauczyć wstawać. Pozwalam więc upaść i popłakać. Nie podnoszę dzieci od razu na ręce, bo nigdy nie byłam w stanie zareagować na każdy mini upadek. Dzieci nauczyły się więc, że jak się upadnie, trzeba wstać i iść dalej. Nie mówię “Oj przecież to wcale nie bolało”. Skąd mogę to wiedzieć? Skoro dziecko płacze, to pewnie bolało. Nawet jeśli ból jest tylko psychiczny, związany z poczuciem klęski. Postaw się w sytuacji dziecka. Przewracasz się na schodach, syczysz z bólu, a ktoś za Tobą kpiąco mówi “No co Ty! Przesadzasz, to nie boli!”.

Pozwalaj zrozumieć. Człowiek już tak ma, że na nudnych wykładach zaczyna myśleć o niebieskich migdałach. 90% ludzi siedząc po stronie pasażera nie potrafi po wyjściu ze sklepu trafić do samochodu. Natomiast jak samemu jedzie i parkuje, to się nie zdarza. Dziecko ma podobnie. Nawet jeśli 1000 razy powiesz, żeby nie sypało piaskiem to i tak nauczy się dopiero wtedy, kiedy ten piasek będzie miało wszędzie. Pozwól na małe doświadczanie świata.

Daj wolność. Matka czterolatka, która stoi koło niego cały czas w odległości 10 cm jest po prostu denerwująca. Pozwalam dzieciom pobawić się z rówieśnikami i odkrywać piaskownicę po swojemu. Internetowi specialisci każą spędzać czas z dzieckiem kreatywnie, więc ze zwykłego przesypywania piasku chcesz zrobić odkycie na miarę kolejnego odcinka na kanale Discovery Channel, ale trochę wyluzuj. Tak jak Ty chcesz ze znajomymi przy kawie usiąść, tak dziecko też chce spędzić chwilę bez Ciebie. Bądź w pobliżu, aby czuło się bezpiecznie, ale nie przysłaniaj świata.

Samodzielność. Dziecko idąc do przedszkola powinno umieć samo się ubrać, jeść samo łyżką i widelcem. Powinno wiedzieć, że śmieci trafiają do kosza, a brudne naczynia do zlewu. Musi potrafić rozstać się z mamą. I tak dalej. W mojej dużej rodzinie po prostu nie było innej możliwości. Dzieci musiały stać się samodzielne, inaczej nie moglibyśmy nigdy zrobić nic innego poza ich obsługą i wiecznym sprzątaniem. Początki były bardzo czasochłonne – dzieci długo uczyły się wszystkiego i dla mnie była to podwójna robota, potrójne pranie. Ale nie wyręczam i nie popędzam. Uczę swoje dzieci każdego dnia, że jeśli coś im upadło, muszą same to podnieść. Jeśli chcą wyjść na ogród, muszą przynieść i założyć sobie buty. Jeśli chce im się pić, wiedzą gdzie stoją ich butelki z wodą. Przestańmy wychowywać życiowych nieudaczników, którzy umieją w wieku trzech lat obsłużyć tablet ale w wieku lat ośmiu nie umieją zrobić sobie śniadania!

Pozwalaj dzieciom załatwiać swoje spory. Dziecko bawiąc się z rówieśnikami nie potrzebuje koło siebie satelity, gotowej natychmiast przekształcić się w lektora, adwokata i moralizatora, nauczyciela, lekarza. Dzieci chcą się tylko pobawić, a w zamian są ciągle otaczane potokiem słów dorosłych “Trzeba się dzielić”. “Nie wolno sypać”. “O popatrz, piesek”. “Zrobimy babeczkę”. “Dziewczynka też chce budować”. “Uśmiechnij sie”. “Nie bój się”. “Nie idź tam”.

Pozwól mieć swoje zdanie. Masz takie dni kiedy budzisz się rano, pada deszcz, nic Ci się nie chce, więc wybierasz miękką bluzę z kapturem i dres? Wyobraź sobie, że Twoje dziecko też tak ma. Może nie znosić rajstop lub danej czapki, bo je swędzi i to dlatego wyje jak próbujesz mu je założyć. Dziecko nie chce zrobić Ci na złość, po prostu reaguje tak, jak umie. Kontrolowany ale jednak wybór ubrania pomaga dzieciom w wyrobieniu własnego zdania. Kupuj ciuchy proste w obsłudze, a te, których nie chcesz, żeby dziecko zakładało – schowaj.

Nie rób z dziecka pośmiewiska. Jeśli nie znasz dobrze angielskiego lepiej nie kupuj koszulek z napisami w tym języku. W zoo spotkaliśmy dwulatka z wielkim napisem na koszulce WTF (“What the fuck” czyli w wolnym tłumaczeniu “O co kurwa chodzi”?).

Nie ma sensu kupować drogich zabawek. Zabawka kupiona dla dziecka powinna być dla niego prezentem. A co za tym idzie, rzeczą, którą ma na własność. Jeśli chce obciąć lalce włosy, pozwól na to. To jej lalka i jeśli taką chce mieć, to niech ma, w końcu to ono potem będzie bawiło się łysą lalką. Jeśli żal Ci zabawek i nie pozwalasz się dzieciom nimi bawić, kupuj tanie, ale takie, które dziecko może dowolnie używać. Pomyśl, że dostajesz wymarzone buty, ale Twój partner kładzie je na strychu i mówi, że pozwoli Ci je ubrać tylko na pół godziny w niedzielę o 16. Wkurzające, prawda?

Dziecko słyszy i rozumie wszystko. Może jeszcze nie umie Ci tego pokazać ani adekwatnie odpowiedzieć, ale ono wszystko rozumie. Nie obrażaj go. Słyszałam jak matka na placu zabaw mówiła do drugiej “A idź, takie głupie te dzieciory”. Ucz dziecko szacunku do innych ludzi. Jeśli chcesz żyć w lepszym świecie, zacznij jego zmienianie od lustra. Bądź uprzejmy i grzeczny. Przecież koleżance nie powiesz “Ale z Ciebie leń i głupek!”, dlaczego więc mówisz tak do swojego ukochanego dziecka?

Nie umniejszaj dziecięcego pojmowania świata. “Bo jak tak mówię”. “Nie interesuj się”. “Będziesz mógł jak będziesz duży”. Takie teksty nie tłumaczą dziecku wizji świata. Rodzic jest dla dziecka instrukcją obsługi skomplikowanego otoczenia. Ta instrukcja musi być bardzo szczegółowa, możliwe, że będzie trzeba do niej wielokrotnie wracać, aby zrozumieć jak dobrze złożyć wszystkie elementy. Nie może opierać się na samych zakazach. Pomyśl, że wybierasz w sklepie co chcesz kupić, podchodzisz do kasy a ekspedientka mówi “To nie jest dla Ciebie. Do widzenia”. Podobnie czuje się dziecko kiedy słyszy “Nie bo nie”.

Wszyscy popełniamy masę błędów. Patrząc na siebie i swoje dzieci, obserwując otoczenie, mam wrażenie, że głównym naszym błędem jest próba zbytniego ochronienia dzieci przed światem. Zaraz po braku szacunku do tego małego ale przecież jak bardzo CZŁOWIEKA.