Bombelki mają 180 wolnych dni w roku. A starzy 26. Gdzie logika?

Odkąd mam dzieci, obok codziennych zagwozdek w stylu kocham ale chcę wysłać w kosmos, dlaczego nie chcą jarmużu, przecież jest zdrowy i czemu nie śpią 12h na dobę, przecież to dla nich dobre, dlaczego nie kontemplują życia w ciszy, pojawiła się jeszcze jedna: wakacje. Bombelki mają 180 wolnych dni w roku. A starzy 26. Gdzie logika? 

Nie doceniałam chyba do końca instytucji żłobków i przedszkoli, dopóki moje dzieci nie poszły do szkoły i nagle się okazało, że stanie na głowie na rozsypanych gwoździach, z dużymi zakupami w rękach, to pikuś w porównaniu z wykminieniem co tu robić z dziećmi w te wszystkie dni wolne od szkoły? 

To znaczy ja wszystko kumam, dzieciom potrzeba przerwy, odpoczynku i zabawy, której taki już pierwszoklasista ma jak na lekarstwo, w roku szkolnym gnając ze szkoły na piłkę, a z piłki do domu odrabiać lekcje, a potem czytać lektury, w międzyczasie powtarzając japoński.  Ale jak dodamy sobie wszystkie święta typu Trzech Króli, 1-3 maj, Boże Ciało, ferie zimowe, Wielkanoc, 10 tygodni wakacji letnich, Boże Narodzenie, urodziny Prezesa, Matki Boskiej Zielnej (czy jakoś tak) i jeszcze obowiązkową niedyspozycję juniora w sezionie chorobowym, wychodzi nam, że tych dni wolnych od szkoły jest w roku ponad 180! A urlop, gdyby ktoś zapomniał, to przy dobrych wiatrach 26 dni. Gdzie logika? 

Zaczęłam planowanie wakacji i się przeraziłam. Obóz, półkolonia, jakieś rodzinne wyjazdy, wszystko to wymaga ogromnej kasy. Ha! Oczywiście, że natychmiast pomyślałam o agroturystyce u Babci, ale co z Babciami, które są mieszczuchami i nie mają krowy, którą można wydoić i owiec, które można ganiać po hali? Co z rodzinami, które nie mają babci na wsi, do której można odstawić dzieciaki, a samemu lecieć do roboty? Co z rodzinami, w których dziadków nie ma, albo pracują? Co w końcu z takimi, którzy do tych dziadków dzieci zawieźć nie chcą?

Osobiście powiem, że ten temat mnie przeraża. Kiedy już ochłonęłam po trzech tygodniach przerwy od szkoły, którą dzieci miały z okazji dwóch dni Bożego Narodzenia, wyszłam z etapu planowania i płacenia za rozrywki zaplanowane na ferie, ogarnęłam pięciodniowe majowe i czerwcowe weekendziki, już muszę planować wakacje. Bum! 10 tygodni wakacji już się zbliża, już puka do mych drzwi. Nic dziwnego, że na obóz, na który zapisałam dzieci, była lista rezerwowa! Szukam cały czas rozwiązań, jak to wszystko pogodzić, ale wychodzi na jedno – albo mama albo tata muszą być w domu. Załóżmy, że można pracować z domu, prowadząc działalność. Ale jak przy trójce żywiołowych ośmiolatków można zrobić coś konstruktywnego, zakładając, że nie chce się ich przywiązać do kaloryfera ani sadzać przed ekranem? Od jakiego wieku można dziecko zostawić samo w domu? Pytam dla koleżanki. 

Moje miasto oferuje masę darmowych rozrywek dla dzieci. Ale, uwaga, ktoś te dzieci w te miejsca musi dowieźć, ktoś musi przypilnować, często pomóc, być obok. Czyli nadal – z pracy nici. Istnieje też instytucja starszego rodzeństwa, ale osobiście szlag by mnie trafił, gdyby rodzice zmuszali mnie do opieki nad młodszym rodzeństwem. Po raz kolejny – co w przypadku rodzin, w których najstasze dziecko jest nadal za małe na zostawanie w domu, nie mówiąc już w ogóle o opiece nad siostrą czy bratem?

Wiem, wiem, dostajemy 500+, można odłożyć i zasponsorować dzieciakom kolonię. Hahaha, chyba pięciodniową i to w Pcimiu Dolnym? Bardzo proszę na namiary na kolonię dla sześciolatka, która potrwa 10 tygodni.

Ja się zawsze cieszę na wolne od szkoły, bo w roku szkolnym nie mamy w tygodniu czasu absolutnie na nic, ale 10 tygodni wakacji to dla mnie przesada. Te bombelki takie zmęczone, a te stare to co???

Fajnie byłoby rzucić to wszystko i pojechać gdzie pieprz rośnie 20 czerwca i wrócić 31 sierpnia. Chodzić boso, wygrzewać się w słońcu, zwiedzać, długo spać, robić przetwory, biegać po łące, górach i plaży. W rzeczywistości jednak, oprócz krótkiego rodzinnego urlopu, reszta wakacji nam, rodzicom, kojarzy się raczej ze stawaniem na rzęsach, aby pogodzić dzieci w domu, pracę, zdrowie psychiczne i limit karty kredytowej.

A tymczasem w piątek zaczynamy ferie. Ahoj przygodo! Mam słuchawki, mam korki, mam zapas melisy, to będą cudowne dwa tygodnie! 

    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Zapisz się do Newslettera. Dzięki temu prosto na swoją skrzynkę dostaniesz info o nowościach i będziesz zawsze na bieżąco.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i plaży.