Wakacje z dzieckiem.

Wakacje z dzieckiem. Hurra! Nareszcie nadrobicie zaległości, pobędziecie razem i nikt, ani nic nie zakłóci Waszej rodzinnej sielanki. Tak naprawdę zawsze mam ochotę parsknąć jak ktoś słysząc, że jadę na wakacje z dziećmi mówi – “O, super! Odpoczniesz sobie!” Po dwóch dniach “na wakacjach” z dziećmi wyjaśniam, na czym to odpoczywanie polega.

DROGA. Jeśli jedziesz gdziekolwiek z dziećmi ponad dwie godziny, współczuję Ci. “Siku, kupa, piciu” to najlżejszy i najbardziej dokuczliwy repertuar w podróży, powtarzany sto razy na godzinę, w dowolnej kolejności, najczęściej 3 minuty po ostatnim przystanku. Ewentualnie – czy już jest morze? Gdzie jest morze? Daleko jeszcze? Na okrągło przez 700 kilometrów.

POBUDKA. Dzieci budzą się tak samo wcześnie jak w weekend w domu. W praktyce koło 5-6 rano, budząc przy tym wszystkich normalnie odpoczywających sąsiadów. Działa tutaj zasada, że im wcześniej dzieci położysz, tym wcześniej wstaną. Im później położysz dzieci, tym… wcześniej wstaną.

CZAS. Wakacje z dzieckiem to bardzo intensywny “odpoczynek”. W domu zwykle nie spędzasz 24 godzin, 7 dni w tygodniu, przez dwa tygodnie pod rząd cały czas z dziećmi. Jesteś zdziwiona, że Twój repertuar rozrywkowy (malowanie, rysowanie, plastelina, czytanie, zgadywanki, zabawa w chowanego, naklejanie) kończy się przed śniadaniem. A tu dopiero 8.30 i cały dzień przed nami. Będzie, będzie zabawa. Będzie się działo.

POSIŁKI. To, co smakuje w domu, na wakacjach jest be. Twoje dziecko zapomina sobie, że istnieją jakiekolwiek zwyczaje żywieniowe i najchętniej jadłoby na okrągło naleśniki, od czasu do czasu zagryzając lodami lub goframi.

ZMĘCZENIE. Małe nóżki zdają się bardzo boleć, już od 8 rano, jeśli w grę wchodzi jakiekolwiek zwiedzanie. Nie da się zrobić ani jednego małego kroczku. Co innego, jeśli mowa jest o lodach – wtedy można ochoczo przebiec kilometr i stać nawet w bardzo długiej kolejce.

KOC. Nawet jeśli Wasz koc będzie w Kucyki Pony, Barbie, Auta, Spidermena i High School Musical na raz, będzie świecił i robił bańki mydlane, Twoje dziecko i tak wybierze koc sąsiada. I wybierze go mimo głośnego sprzeciwu tegoż, Twoich gróźb, próśb i przekupstwa. I wybierze go każdego dnia. W końcu wyczaisz, że można codziennie schodzić do morza innym zejściem i torturować innego sąsiada, ze słodką miną tłumacząc, że “Moje dziecko nigdy przecież tak nie robi, chyba bardzo Pana polubił”!

WODA. Twoje dziecko nie podaruje żadnej wodnej atrakcji. Każda fontanna musi zostać dokładnie obczajona, każda kałuża zbadana, hydrant i wąż ogrodowy także. W rezultacie musisz przestać martwić się o bakterie w fontannach jak i o to, że Twoje dziecko paraduje po mieście w sukience, ale bez majtek, które mokre poległy przy fontannie.

REWOLUCJA. W dwa tygodnie nie wychowasz dziecka. Na wakacjach ewidentne stają się różnice między Twoim potomkiem, a innymi dziećmi. Szczególnie to, że inne dzieci siedzą i grzecznie jedzą obiad przy stole obok, podczas gdy Twoje dziecko demoluje stołówkę.

BRUD. Na wakacjach Twoje dziecko zdanie “Brudne dzieci to szczęśliwe dzieci” czyni swoim mottem dnia. Nie wiadomo skąd, nagle jest całe mokre, pokryte czymś lepkim, a we włosach ma gumę do żucia.

INNE MATKI. Na urlopie inne matki pretendują do tytułu Miss Nieomylna i chętne są pouczać Twoje dziecko, wygłaszać głośne reprymendy, a Ciebie raczyć spojrzeniem “Na pewno rodziłaś przez cesarkę i to ze znieczuleniem!!!”

PIASEK. Twoje dziecko marzy o domu na plaży, dlatego każdego wieczoru przynosi do pokoju małą kupkę piasku. Tym samym realizuje sobie tylko znaną wizję rozbiórki bałtyckich wydm.

ZASADY. Wszystkie zasady, jakie wyznajesz w ciągu roku, runą w trakcie urlopu. Jeśli tylko zapewni Ci to 5 minut ciszy, zgodzisz się na lody przed obiadem, drzemkę w samochodzie po godzinie 17-tej i bajkę do śniadania.

Urlop z dziećmi niczym nie różni się od każdego innego dnia. Wstajesz o świcie, od rana towarzyszy Ci bałagan i krzyki, w każdej sekundzie zastanawiasz się jak przeżyć do wieczora. Z tą tylko różnicą, że jesteś daleko od domu, boisz się, że policzą Ci za zniszczenia i tęsknisz.

Za przedszkolem, Nianią lub Babcią 🙂

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!