Niejadek i co dalej?

Trafił Ci się niejadek. I co teraz? Wielokrotnie pisałam o jedzeniu, o zdrowym jedzeniu, o warzywach i menu, które jest stylem życia, a nie tylko potrawą na talerzu. Zawsze wtedy zadziwia mnie ilość osób, które piszą „oprócz serka i jabłek moje dziecko nic nie zje”, „mam już dość gotowania w kółko pomidorowej, ale co mam robić, kiedy córka na wszystko inne kręci nosem”, „łatwo Ci mówić, moje dziecko je tylko 3 potrawy, jak ich nie ma, może nie jeść cały dzień”.

Wierzę, że niejadek w rodzinie to ogromny problem. Ogromny, bo przecież doskonale wiemy, że jedzenie to paliwo, to witaminy, to niezbędna, codzienna czynność, która może dać lub zabrać siły i zdrowie.

Wierzę, że nikt nie jest temu winny. Przecież rodzice nie chcą świadomie swojemu dziecku zaszkodzić. Latają po placu zabaw za maluchem z bułą w ręce, żeby chociaż kęs, żeby choć kawałeczek wcisnąć, za mamusię, bo inaczej żyje powietrzem i wodą, a i to często nie.

Nie wierzę jednak, że nic nie da się z tym zrobić. I kiedy naciskam i szukam przyczyny, zawsze coś się znajduje. Albo brak nam cierpliwości, albo czasu, albo brak pomysłu, albo konsekwencji, a w końcu brak elementarnej wiedzy na temat żywienia. I stąd czasami powstaje niejadek. Niestety dzieci z zaburzeniami odżywiania jest znacznie mniej niż tych, które po prostu same sobie wybrały dla siebie dietę i wymusiły na rodzicach jej zaakceptowanie. Nie oburzaj się, bo tak po prostu jest.

  1. Spokój, tylko spokój może nas uratować.

Jeśli trafił Ci się niejadek, jedzenie w Twoim domu staje się stresującym problemem. W napięciu obserwujemy dziecko, liczymy łyżeczki, jak sędzia na ringu, komentujemy, dogadujemy, a w końcu straszymy „jak nie zjesz obiadu, nie będzie zabawy”! Tymczasem naszą rolą jest tylko ustalenie w miarę stałej pory posiłków i tego, co podajemy na stół. To dziecko decyduje, ile je i co je. Są badania, które mówią o tym, że dzieci, które były zmuszane do jedzenia, mają często problemy w wieku dorosłym z zaakceptowaniem pewnych potraw. Stosowana przez nasze babcie metoda jedzenia aż do pustego talerza jest przestarzała i robi więcej szkody, niż pożytku.

To dziecko powinno czuć, kiedy jest głodne, a kiedy syte. Ma od tego żołądek i mózg. Ono ma, nie my. To samo dziecko ma też preferencje. Może lubić jogurt, a nie lubić mleka, kochać ser, a nie lubić pomidorów. Podobnie z resztą, jak i my. Podając różne produkty, pozwalamy dziecku wyrobić sobie upodobania żywieniowe. Robię co rano trzy różne kanapki, bo jedno nie lubi sera, drugie szynki, a trzecie woli pomidora zamiast uwielbianego przez pozostałych ogórka. Jedno z moich dzieci nie lubi skórek, a kanapkę chcę w trójkąty, drugie kocha skórki i kanapkę chce w całości, nie krojoną. Kiedy o tym mówię, zawsze słyszę – skąd brać na to czas? No cóż, sprawdziłam, pokrojenie jednej kanapki w trójkąty, przecięcie drugiej na pół, a trzeciej w ogóle, zajmuje… 30 sekund. Można zrobić to dzień wcześniej, można zaangażować w ten proces dzieci. Robienie sałatki owocowej w moim domu to rozrywka, do której zgłasza się cała trójka. O pięknych, kolorowych śniadaniówkach i milionach na nie pomysłów pisałam tutahttps://www.calareszta.pl/sciaga-ktora-bardzo-ci-sie-przyda/, w necie znajdziesz miliony inspiracji. To zajmuje dużo czasu? A Twoje codzienne nerwy i kłótnie, zmartwienia i szarpanie o żarcie nie? No i chyba przecież znasz powiedzenie, że jeśli czegoś chcesz, to znajdziesz sposób, a jak nie, to wymówkę?

Przekupstwo też na niejadka nie działa. Jasne, jak obiecasz loda w zamian za brukselkę, możliwe, że dziecko ją zje. Nie łódź się jednak, że ją pokocha i kiedykolwiek zje bez tego loda. Nie tędy droga.

  1. Nie poddawaj się.

Specjaliści ustalili, że dziecko potrzebuje od 8 do 15 ekspozycji na nowe jedzenie, aby go zaakceptować. 8 do 15!! Tak więc nie zrażaj się, jeśli Twoje dziecko nie pokocha od kopa szpinaku. Nie poddawaj się i próbuj kolejny raz. Udowodniono naukowo, że te próby mają być wielokrotne i to w krótkim odstępie czasu! Czyli, w praktyce, w poniedziałek podajesz jajecznicę ze szpinakiem, w środę makaron ze szpinakiem, a w sobotę muffinki, w których jest to zielone. Co to jest? Szpinak! Bingo.

Moja przyjaciółka, mama niejadka, ustaliła jeden dzień w tygodniu na próbowanie nowych owoców i warzyw. Bardziej w formie zabawy i quizu, niż zmuszania. Idą razem do sklepu, kupują, próbują. Za tydzień coś nowego. Malują te owoce, przeglądają przepisy, w których można je wykorzystać, patrzą w książce jak to rośnie. Wszystko, aby wzbudzić ciekawość niejadka.

Można też dawać większy wybór. Dwie sałatki, zamiast jednej, aby dziecko czuło, że samo może o czymś zdecydować. Prawie codziennie na podwieczorek kroję dzieciom górę warzyw i owoców. Marchewki, seler naciowy, ogórki koktajlowe, rzodkiewka, ogórek, papryka, kalafior i sezonowe owoce. Sami mogą wybrać, co zjedzą. Bardzo lubią te piękne kolory i słupki, z których można na talerzu ułożyć ludzika, a potem go schrupać. Z kalafiora wychodzą świetnie bujne fryzury dla wszystkich ludzików, a pomidorki koktajlowe to fajne koła do samochodów. Kanapki w weekend każdy robi sobie sam. Ja kroję tylko chleb (białego nie kupuję, więc za bardzo nie ma wyboru), kroję warzywa, szczypiorek, koperek, wędzonego łososia, czasami wędlinę, jajka, różne sery, twaróg, itp. Dzieci kanapki budują same. Ile zabawy, a jakie połączenia!

  1. Daj przykład.

Rozmawiałam kiedyś z pewną mamą, która narzekała, że jej dzieciom nic zdrowego nie smakuje. Ona codziennie wymyśla dla nich potrawy, a oni ich nie jedzą. Okazało się potem, że nigdy nie jadła z dziećmi kolacji, bo zawsze czekała na męża, który wracał później. Czekała ze smakołykami. Albo zamawiali pizzę, albo burgery, po których opakowania rano znajdywały dzieci.

Podawała dzieciom posiłek, a sama krzątała się po kuchni. Kolacja dla dzieci? No jak to, zdrowa. Ryba na parze, do tego warzywa, bez przypraw, bo wiesz, niezdrowe. No cóż, wcale się nie dziwię. Jedzenie wspólnego posiłku jest dla dzieci wyjątkową okazją na eksperymentowanie ze smakiem.

Są również badania, które mówią o tym, że dzieci w wieku przedszkolnym za największy wzór do żywieniowego naśladowania stawiają inne dzieci w podobnym wieku. Może warto od czasu do czasu zaprosić do siebie dzieci, które jedzą wszystko? W taki sposób kolega mojego syna polubił nasze ukochane kanapki z łososiem. Jego mama nie mogła uwierzyć.

Byłam na wakacjach, na których dzieciom nie dawało się makaronu z krewetkami „bo na pewno nie będzie Ci smakował”. Dałam spróbować. Smakował bardzo.

Kiedy w restauracji każdy zamawia co chce i pada “Mamusiu chcę spróbować Twojego dania” to pozwalam spróbować, a nie mówię “To jest dla dorosłych, nie będzie Ci smakowało”. To, że dziecko czegoś nie lubi, oprócz indywidualnej preferencji jest często winą rodziców, którzy podając brokuły albo między sobą szeptają “wciśniemy mu może” a sami jedzą co innego, albo też podają to z taką miną, że dziecko ma wrażenie, że chcą je otruć. Coraz więcej dzieci w ogóle nie zna niektórych smaków. Są chowane na tostach i parówkach, bo “On nic innego nie lubi”. Pytanie czy coś innego w ogóle dostaje?

Dawanie dzieciom etykietek nigdy nie jest dobrym pomysłem, więc i w tym przypadku tego nie róbmy. Niech słowo niejadek zniknie z naszego słownika.

  1. Pozwól zdecydować, ugotować, podać.

Dziecko, któremu pozwoli się zetrzeć marchewkę do surówki z kapusty kiszonej, chętniej po nią sięgnie. Duma z wkładu wniesionego w rodzinny posiłek czyni cuda.

Szaszłyk z owoców, zrobiony przez kilkulatka, zniknie z talerza.

Na śniadanie u mnie w domu są płatki lub owsianka. W tym celu zrobiłam wielkie pudło w którym są wszystkie niezbędne do tego rzeczy. Wybór płatków i dodatków do nich – suszone owoce, cynamon, miód. Do tego owoce, jogurt. Dzieci miksują same.

Są też dzieci, które nie lubią danych rzeczy w określonej formie. Na przykład – nie tknie banana, ale już ciasto bananowe – chętnie. Nie zje maliny, ale koktajl z malin wypije duszkiem!

Bądźmy kreatywni – koreczki z owoców, spaghetti z warzyw, pizza a na niej buźka z warzyw, ciastka owsiane upieczone przez malucha? Czemu nie!

Dziecko może też uczestniczyć w przygotowaniu wspólnego stołu. Moje dzieci kochają podpisywać miejsca przy stole, każdemu domownikowi pisząc liścik, przyklejając do kolorowej serwetki naklejkę, robiąc figury z serwetek, a w końcu „wydając” talerze z kuchni, jak prawdziwy kelner. Staramy się codziennie zjeść przynajmniej jeden posiłek razem. Jak nie śniadanie, to kolację.

  1. Konsekwencja.

Jak chyba w całym wychowaniu – konsekwencja jest kluczowa. Jeśli dziecko nie dotknie nic na obiad, a Ty za godzinkę godzisz się na parówkę, nie ma się co dziwić, że dziecko nawet nie próbuje nic nowego. Po co, skoro wie, że to tylko kwestia czasu, a zaproponujesz coś, co naprawdę lubi. I robisz tak zawsze. To prawdopodobnie dlatego dieta Twojego dziecka składa się z 3 ulubionych potraw. I niczego więcej.

Podobnie sprawa ma się z posiłkami. Dzieci uwielbiają rutynę. Trzeba próbować ustanowić stałe pory posiłków, 3 większych i 2 mniejszych i się ich trzymać. Kiedy jemy, nie robimy nic innego. Nie łazimy z kanapką po domu, nie jemy przed tv, nie gramy wtedy w grę, nie czytamy gazety, nie bawimy się telefonem. I są to reguły dla wszystkich, nie tylko dla dzieci! A jak nie zje obiadu, sprzątamy i czekamy do następnego posiłku.

Dzieci mają bardzo małe żołądki. Jeśli chcesz, aby dziecko zjadło coś zdrowego, nie może dostawać żadnych zapychaczy, słodyczy, soczków, paluszków, chrupek. 5 posiłków dziennie i pomiędzy nimi nic.

No dobra, a co jak NIC nie działa?

No jak to co? Pociesz się! TO MINIE. Jak wszystko! Niewielu jest przecież dorosłych, za którymi do roboty biegnie matka z parówką w ręce. Spokój, równowaga, luz. Pokaż dziecku, że jedzenie jest jedną z cudownych życiowych przyjemności, stwórz miłą atmosferę, wykorzystaj czas przy stole do rodzinnej narady, snucia planów, wspomnień. To działa dużo lepiej niż stres, nerwy i zmuszanie.

Powodzenia.

P.S. Bądźcie tak mili i podzielcie się swoimi sposobami na niejadki, na przemycanie warzyw i zbilansowaną dietę.

Zdjęcie: źródło.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Zerknij do mojego sklepu, w którym czekają na Ciebie autorskie produkty. SKLEP.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Zapisz się do Newslettera. Dzięki temu prosto na swoją skrzynkę dostaniesz info o nowościach i będziesz zawsze na bieżąco.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i plaży.