Olejowaniem włosów zaraziły mnie blogerki. Olejowanie rewelacyjnie wpływa na włosy, poprawiając ich kondycję i wygląd. Niestety nie wiedziałam za bardzo jak się za to olejowanie zabrać. Mam mega kiepskie włosy, w dodatku ciągle coś zmieniam, co totalnie im nie służy. Podpowiem Wam dzisiaj kilka podstaw, resztę, jeśli Was to zainteresuje, doczytajcie sobie na specjalistycznych stronach.
Po pierwsze – jaki olej wybrać?
Olej należy dobrać w zależności od porowatości włosów, kondycji skóry głowy i naszych potrzeb. Wybieraj oleje nierafinowane i tłoczone na zimno. Istnieją trzy grupy olejów.
1. Oleje z przewagą kwasów nasyconych.
Tutaj triumfy święci olej kokosowy i masło shea lub kakaowe.
2. Oleje z przewagą kwasów omega 9.
Należą do nich oleje ze słodkich migdałów, pestek śliwki, pestek moreli, pestek brzoskwini, makadamia, arganowy lub oliwa z oliwek.
3. Oleje z przewagą kwasów omega 6.
W tej grupie są oleje słonecznikowy, sojowy, z pestek dyni, z pestek winogron.
Po drugie – który olej wybrać?
Dla mnie, osoby z bardzo porowatymi włosami, zniszczonymi i niedawno rozjaśnianymi, nieodpowiedni okazał się olej z kokosa. Puszył mi włosy i musiałam z niego zrezygnować. Należy również uważać na oleje lecznicze, o działaniu przeciwzapalnym, np. olej rycynowy – mogą jeszcze bardziej przesuszyć włosy i pogorszyć ich stan. Będą za to świetne dla osób z łupieżem.
Po trzecie – jak nakładać?
1. Na sucho.
Mój ulubiony sposób. Na całej długości włosów rozprowadzamy wybrany olej, w ilości od 1-2 łyżeczek (w zależności od długości i stanu włosów). Włosy zwijamy w luźny koczek, żeby nie pobrudzić ubrania. Olej trzymamy na włosach od 30 minut do całej nocy (wtedy najlepiej na poduszkę położyć ręcznik). Niekoniecznie działa tu metoda im dłużej tym lepiej, musisz czas dopasować do swoich włosów. Myjemy włosy, nakładamy odżywkę.
2. Na odżywkę.
Na lekko wilgotne włosy nakładamy odżywkę/maskę, a na to łyżeczkę do dwóch oleju. Związujemy w luźny koczek, trzymamy max 2 godziny. Myjemy włosy, nakładamy odżywkę.
3. Na mokro.
Do miski wlej ok. 1 litr ciepłej wody, najlepiej przegotowanej, ale niekoniecznie. Do wody dodaj 1 łyżkę oleju (optymalnie, na start, potem możesz ilość oleju dostosować do długości, gęstości, struktury i kondycji włosów). Zanurz włosy w przygotowanej miksturze. Mocz, polewaj przez kilka minut, potem odciśnij nadmiar wody. Załóż foliowy czepek i zawiąż turban z ręcznika, albo załóż ciepłą, zimową czapkę (dużo wygodniejsze rozwiązanie). Po 30 minutach ściągnij czapę i upnij luźno włosy na kolejną godzinę. Po tym czasie myjemy włosy i nakładamy ulubioną odżywkę.
Po czwarte – czego nie robić?
Olej i koniec. Olej nie zastąpi odżywki, która dodatkowo nawilża i odżywia włosy.
Nakładanie oleju na brudne włosy. Kiedy włosy są bardzo brudne/tłuste, znajduje się na nich łój, który w połączeniu z olejem stworzy mieszankę do wypadania włosów, a przecież nie o to nam chodzi, żeby sobie zaszkodzić.
Nieodpowiedni olej. Najlepiej zaopatrzyć się w olej i nakładać go przez okres miesiąca, 1-2 razy w tygodniu. Wtedy ocenić stan włosów i spróbować olej z innej grupy. Może się okazać, że dany olej nie będzie Ci służył. Nie warto się zniechęcać, tylko wybrać olej z innej grupy, o innych właściwościach.
Nakładanie zbyt dużej ilości oleju. Lepiej olejować częściej, ale w mniejszych ilościach. Zbyt duża ilość oleju jest bardzo trudna do zmycia i może przeciążyć włosy.
Po piąte
…chyba już wystarczy tego czytania – do dzieła!
P.S. W olejach zakochałam się na zabój i dodaję oleje do kremów, którymi pielęgnuję ręce, ciało, twarz, stopy. Olej kokosowy jest idealny do masażu. Rycynowy do paznokci. Marchewkowy na zmarszczki. Arganowy na cellulit. Jak ich nie kochać?