Gratuluję Ci, terrorysto.

Gratuluję Ci, terrorysto. Udało Ci się mnie zastraszyć. Autentycznie się boję.

Wiem, że nie wszyscy wyznawcy Twojej wiary są tacy jak Ty. Martwi mnie jednak matka, która swojemu dziecku zakłada ładunek wybuchowy i dziadek, który przed kamerami mówi, że dla niego to w życiu największa duma, że jego syn i wnuk został terrorystą. Chcę jednak wierzyć, że jest Was tylko garstka fanatyków, że nie wszyscy są tacy. Opętani religią, która każe zabijać.

Bo mnie jest obojętne w jakiego Ty wierzysz Boga. Twoje rytuały, święta, tradycje. Bardzo je szanuję. Wiem, że tak zostałeś wychowany i to część Ciebie. Nie przyszłoby mi do głowy nakazywać Ci, abyś coś w tym zmieniał. Mój szeroki horyzont zakłada, że wszyscy jesteśmy inni i że się na tym świecie ze swoimi poglądami pomieścimy. Twoja religia nie obraża moich uczuć, ja mam swoją. Dopóki nic mi nie narzucasz, możesz wierzyć nawet w międzygalaktycznego morsa. Tym bardziej martwi mnie to, że w imię swojej religii wywalczyłeś, aby zwrot Merry Christmas został zastąpiony ogólnikowym Happy Holidays. Podobno to Christmas bardzo Cię uwierało, bo sugeruje przynależność do Kościoła katolickiego. Ciężko jest mi to zrozumieć, choć bardzo się staram.

Wiem, że trudno się żyje w Twoim kraju, często targanemu wojnami i domowymi przepychankami o władzę. Kraju, w którym kobiety nie mają żadnych praw i własny ojciec może je ukamienować. Rozumiem, że pragniesz lepszego życia, więc wybierasz kraje bardziej cywilizowane. Musisz się jednak pogodzić z tym, że aby w nich mieszkać i dostępować przywilejów związanych z lepszym życiem, chociaż częściowo powinieneś się przystosować do panujących tam reguł. Choćbyś zamordował połowę Europy i tak będziemy wierzyli w wolność i tolerancję.

Kiedyś uwielbiałam latać, teraz coraz częściej tak planuję wakacje, żeby nie musieć wsiadać na pokład. Przed każdą wycieczką sprawdzam zagrożenia terrorystyczne. Boję się każdej turbulencji i komunikatu pilota. Przyglądam się innym pasażerom. Doskonale rozumiem strach, o którym opowiadała znajoma. “Usiadł koło mnie facet w turbanie. Pocił się, rozglądał i był ewidentnie poddenerwowany. Miałam ochotę wysiąść, a jak już było na to za późno, cały lot się modliłam. Kiedy wyszłam z lotniska, płakałam i dziękowałam, że żyję. Długo nie mogłam się uspokoić, a to przecież był nikomu niczego winien człowiek. Świat oszalał”.

Gratuluję Ci, terrorysto. Udało Ci się osiągnąć coś, co kiedyś wydawało mi się niemożliwe. Czuję się zastraszona. Nie polecę w tym roku do Turcji, Egiptu, Tunezji i wielu innych miejsc, choć wcześniej bardzo mi się tam podobało. Wiem, że te kraje potrzebują turystów i wydanych przez nich Euro, ale ja boję się odwiedzać te miejsca. Niestety wszyscy wydają mi się podejrzani.

Boję się, kiedy ktoś, kogo znam, wyjeżdża. Kiedy ostatnio mój mąż poleciał służbowo do USA, nie było mi łatwo. Do tego stopnia, że przemknęła mi przez głowę myśl, że chyba pora zmienić pracę. W końcu w Turcji był kilka tygodni przez zamachem na lotnisku, z którego miał samolot. Nie potrafię opowiedzieć Ci co czuję, kiedy lata do Niemiec. Bo przecież tam jest jeden z Twoich wymarzonych celów, prawda?

Byłam w Nowym Jorku, kiedy runęły wieże WTC. Wtedy za bardzo nie mieściło mi się to w głowie, miałam 21 lat. Chodziłam po pustym Times Square, to było bardzo surrealistyczne doświadczenie, jakbym oglądała film, a nie prawdziwe życie. Już wtedy wydawało mi się, że oto nastąpił koniec świata, a ja jestem w samym centrum Apokalipsy. Kto by pomyślał, że 15 lat później takie rzeczy będą nadal się działy, że nikt Cię nie powstrzyma.

Kiedy myślę o Promenadzie Anglików w Nicei, dotychczas przypominałam sobie wakacje, które kiedyś tam spędziłam. Nicea jest cudowna, to jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi, takie, w którym myślisz sobie – mógłby to być mój dom. Lazurowe wybrzeże, zrelaksowany tłum, piękne widoki, palmy, wakacje marzeń. Płakałam przed telewizorem oglądając masakrę, którą tam urządziłeś. Nie wiem jakim trzeba być zwyrodnialcem, żeby wjechać ciężarówką w tłum ludzi i po ich trupach jechać dalej.

Uwielbiam Paryż. Bagietka, café au lait, szyk Francuzek, Luwr, Sekwana. Cudne, wyjątkowe miejsce, w mojej osobistej dziesiątce cudów świata. Nie wiem niestety, czy kiedykolwiek uda mi się polecieć tam bez strachu i obaw. Nie wiem, czy kiedykolwiek zabiorę tam moje dzieci. Czułabym się jak pod obstrzałem, bałabym się każdego naokoło, głośniejsza rozmowa przyprawiałaby mnie o zawał. Wygrałeś. Gratuluję Ci, terrorysto.

Boję się włączyć telewizję, boję się serwisów informacyjnych w radiu, przestałam kupować gazety. Co jeszcze przyjdzie Ci do głowy? Gdzie padnie kolejny cios? Jestem opanowana psychozą myśląc o Światowych Dniach Młodzieży i tysiącach katolików, którzy z tej okazji odwiedzą moje miasto. Gratuluję Ci, terrorysto. Boję się wyjść w tym czasie na ulicę, boję się ataku gazowego. Bo przecież to, że ktoś celebruje swoją wiarę Tobie bardzo przeszkadza. A ten jad i nienawiść muszą gdzieś znaleźć ujście, prawda? To wszystko w imię Twojego, lepszego przecież Boga.

Osiągnąłeś swój cel. Zmieniasz świat. Na koszmar, którym codziennie żyjemy. Gratuluję Ci, terrorysto.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!