Kiedy matka mówi, że jest zmęczona, właśnie to ma na myśli. Nic więcej.

Kiedy matka mówi, że jest zmęczona, właśnie to ma na myśli. Jest zmęczona. Nie ma na myśli tego, że nie kocha swojego dziecka, żałuje, że została matką, wczoraj przeszukała Internet, aby znaleźć odpowiedź na pytanie, czy pięciolatek zmieści się do okna życia i ile kosztuje żłobek z internatem. Nie. Ma na myśli tylko to, że jest zmęczona. I najwyższa pora, abyśmy przestali dorabiać do tego jakąkolwiek ideologię.

Może się nie wyspała, może przybija ją rutyna, może ma dość miliona tych samych pytań, może boli ją głowa, ma okres lub focha. Cholera wie, nie znasz przecież całej historii, ale zakładanie, że matka nie może być zmęczona robi nam wszystkim wielką KRZYWDĘ.

Coraz częściej boimy się przyznać, że coś jest nie tak, boimy się przyznać do błędu, choć w bardzo wielu przypadkach już empatyczna rozmowa byłaby pomocna. Bo skoro nie można się przyznać do czegoś tak prozaicznego jak zmęczenie, to cóż nam pozostało?

Jakby było miło, gdyby na tym właśnie się kończyło. Jestem zmęczona, ale jutro będzie lepszy dzień. I koniec tematu. Przyznanie do tego, że matka jest zmęczona nie oznacza, że nie kocha swojego dziecka, albo że żałuje, że jest matką!

Nie kumam w ogóle, że komukolwiek trzeba to tłumaczyć, a trzeba, bo spotykam się z tym codziennie. Mamy 2019 rok i pełne prawo do własnego zdania, wyboru i (excuse my french) do pieprzonego zmęczenia!

To, że matki narzekają, jest zupełnie normalne. Bardziej martwią mnie sztucznie przyklejone uśmiechy i zapewnianie, nawet często bez pytania, że wszystko jest cudownie. Bo cudownie codziennie nigdy nie jest. I ja tego nie kupuję.

Jestem zmęczona. Zmęczeniem ostatnich lat i przerażona tym, co jeszcze przede mną. I nie potrzebuję, aby ktokolwiek mi mówił o rany, ale przecież dzieci są słodkie, tak szybko mija, będziesz tęsknić, żałować. Matki to wszystko wiedzą! Dzieci są słodkie. I ja jestem jedną z tych, która w jednym momencie szuka tej szkoły z internatem, a w drugim tuli i podziwia myśląc sobie rany, ale mam szczęście. Zapewniam, że większość matek tak właśnie ma. Można się cieszyć każdą chwilą z dziećmi, ale jednocześnie te chwile, zlepione w ciąg takich samych dni mogą skutkować zmęczeniem!

Żadna z nas, czasami zmęczonych matek, nie chce się zamienić czy wrócić do życia przed dziećmi! Nie. Kiedy matka mówi, że potrzebuje czasu tylko dla siebie, to dokładnie to ma na myśli, nie chce, aby jej dziecko zniknęło i zostawiło ją w spokoju, żeby mogła szaleć po mieście. Chce po prostu zająć się sobą, chce lub musi. Ona nie żałuje, że urodziła swoje dziecko!

Kiedy matka mówi, że potrzebuje pomocy, bo nie wyrabia, to nie oznacza, że się nie nadaje do macierzyństwa i jest „jakaś ułomna”, a w ogóle to leniwa i co ona sobie myśli.

Kiedy matka mówi, że macierzyństwo ją przerasta, to nie oznacza, że jest nieodpowiedzialną gówniarą. Macierzyństwo każdą kobietę zaskakuje. Bo choćbyś nawet miała młodsze rodzeństwo, które pomagałaś wychować, choćbyś dorabiała jako niania, choćbyś była nauczycielką w przedszkolu, kiedy sama zostaniesz mamą, niejeden raz będziesz zaskoczona. Bo dla każdej matki macierzyństwo jest czymś zupełnie innym, nowym, momentami przytłaczającym, choć w ogólnym rozrachunku najlepszym, co nam się kiedykolwiek przydarzyło. I nie trzeba tego powtarzać na każdym kroku, tuszując chwilowe niedyspozycje.

Kiedy matka mówi, że dziś już nie ma siły do swoich dzieci, nie oznacza to, że straciła nad nimi kontrolę i pozwala im wchodzić sobie na głowę, po czym sadza je przed tv z torebką chipsów, a sama pięć godzin maluje paznokcie.

Kiedy matka mówi, że jest zmęczona, to jest chwilowy stan. To nie oznacza, że jest umęczoną cierpiętnicą, która nie docenia faktu posiadania rodziny!

Matki mają święte prawo do bycia zmęczonymi. Bo codziennie oddają ogromną część swojego życia dla drugiego człowieka, a może nawet kilku ludzi. Sama odpowiedzialność za czyjeś życie jest paraliżująco wykańczająca.

Matki codziennie wykonują swoje najważniejsze zadanie najlepiej jak potrafią, godząc miliony obowiązków, z uśmiechem, często przez łzy, nie poddając się losowi. Są takie jakie chcą, jedne pracują, inne zajmują się na cały etat domem, jedne spacerują w dresie, inne tylko w Gucci. Ale każdej matce należy się prawo do narzekania, do zmęczenia i do nie udawania, że jest cudownie, jeśli akurat nie jest. Każdej matce należy się zwykła prawda i trzeźwa ocena sytuacji, bez podtekstów, podśmiechujek i uniesionych z dezaprobatą brwi.

Szlag mnie trafia, że każdej innej grupie społecznej pozwala się na zmęczenie, wywalanie swoich żali, na olewanie, chodzenie na skróty i gorsze dni. Każdej. Tylko matka ma być boska i nieomylna, zawsze uśmiechnięta i niestrudzona. Oczekiwania w stosunku do matek są ogromne. Jakby co najmniej z chwilą urodzenia dziecka matka zyskała nadprzyrodzone moce, dodatkową godzinę na dobę i siłę Supermenki. Ale jak to? Mieszkam aktualnie w Australii, która dla wielu jest pogodowym rajem. No więc kiedy jest 40 stopni kilka dni pod rząd, narzekają wszyscy! Bo gorąco, bo duszno, bo susza, bo nie ma jak wyjść z domu, bo słońce grzeje i żyć nie daje. Serio! Narzekają wszyscy, choć przecież to raj.

Tak samo jest z macierzyństwem. Oczywiście, bycie matką to zaszczyt, szczyt szczęścia i ekstaza. Ale jak ze wszystkim – są nie tylko blaski, ale i cienie, są minusy, są chwile, których nikt nie lubi. Ząbkowanie? Odpieluchowanie? Bunt dwulatka? Okres nastoletni? Serio? Tak wszystkim się to podoba i nikogo nie męczy?

Wkurza mnie to biadolenie, że kiedyś matki to miały pole do obrobienia, nie miały pralki, zmywarki i dawały radę. No i co z tego? Jak dawały radę wszyscy wiemy – w poprzednich pokoleniach oczekiwania w stosunku do dzieci były bardzo proste – miały być głównie czyste i nakarmione. Trochę inaczej to teraz wygląda. Zmęczenie to nie jest chęć pozbycia się praw rodzicielskich. 

Przestańmy kreować krzywdzącą wizję niemożliwej do osiągnięcia perfekcyjności. Nie epatujmy etosem matki heroski, bo jest dla wielu nieosiągalny. Zmęczenie jest wpisane w ten zawód i nie oznacza niczego więcej. Jeśli jesteś zmęczona, prawdopodobnie robisz to dobrze matko! Brawo Ty. 

P.S. Byle do 20. ?

Zdjęcie: źródło

To bardzo ważny temat. Chciałabym, aby ten post dotarł do dużej liczby osób, będzie mi więc miło, jeśli go polubisz, skomentujesz, udostępnisz dalej. Dziękuję.