Zrób coś #dlasiebie.

Co jakiś czas poruszam temat konieczności bywania egoistą. I mówię to ja, matka trojaczków. Bez chwil, w których chociaż przez kilka minut robię to, co ja chcę, na pewno bym zwariowała.

Jest też scenariusz mniej optymistyczny – zamieniłabym się w wiedźmę, która co prawda ma porządek, pranie poskładane w kosteczkę, chleb własnoręcznie upieczony po nocach, ale za to dziki obłęd w oczach i zwykły wkurw. Nie da się z dnia na dzień zostać niewolnikiem innej osoby. To znaczy da się, ale kosztem poświęcenia, a ja jestem gorliwą ambasadorką poglądu, aby dla dzieci się nie poświęcać! Poświęcenie ma wydźwięk pejoratywny i jednoznacznie kojarzy mi się z męczennictwem. Nie padnie z moich ust słowo poświęcanie i za to, co robię dla dzieci nie będę oczekiwać dozgonnej wdzięczności.

I chociaż możemy sobie tutaj uprawiać czasami śmiechy-chichy i wesołe pierdollolo jakie to życie z dziećmi jest “kolorowe”, nie zapominajmy, że jednocześnie jest i naszym życiem, którego celem nie jest tylko wychowanie potomstwa. Życie ma też wielki minus – zapieprza do przodu. Nie obejrzymy się nawet, a tu będzie środek lata, a za chwilę kolejne święta. Życia nie da się w nieskończoność odkładać na zaś. W przypadku rodziców – nie warto odkładać go na czas, kiedy dzieci usną, oddamy je do dziadków, wyjedziemy na weekend, a w końcu na czas, kiedy dorosną i znowu będziemy mogli zacząć żyć.

Bardzo chciałam mieć dzieci i doceniam ten czas, który jest teraz. Staram się nie narzekać, bo wiem, że w ostatecznym rozrachunku wyjdzie na jaw, że to co przeżywam teraz, to były moje najlepsze lata. Jednocześnie, jako kobieta, której nie zabiła we mnie matka, potrzebuję swojej przestrzeni. Miewam takie momenty, kiedy mój wewnętrzny imbryczek bulgocze i wiem, że muszę pobyć sama, żeby nie eksplodować i innych nie poparzyć.

Kiedy zaczynałam pisać, wymyśliłam akcję #dlasiebie. Mimo tego, że nie miałam jeszcze wtedy tylu fanów co dziś, akcja cieszyła się powodzeniem (Post “Dlaczego mi nikt nie powiedział” przeczytało w jeden dzień 10000 osób!!! Nigdy nie sądziłam, że takie liczby będą kiedykolwiek moim udziałem. Bardzo Wam dziękuję za słowa uznania, komentarze i udostępnienia światu moich poglądów! Zgromadzenie wokół tego bloga kulturalnej, myślącej i przyjaznej społeczności zaliczam do jednego z moich największych życiowych sukcesów.). I dzisiaj chcę ją powtórzyć. Przyszła wiosna, a z Waszych komentarzy widzę, że razem z nią nadeszła nadzieja, energia i optymizm. Wykorzystajmy to!

Kiedy ostatnio udało Ci się zrobić coś dla siebie? Coś, czego nie musisz, a robisz, bo masz na to ochotę? Czy kiedykolwiek myślisz o najważniejszej osobie w Twoim życiu? Od dzieciństwa wpajano nam skromność i nastawienie na drugiego człowieka, wyzbycie się egoizmu. Nikt nas nie nauczył dbać o samych siebie. Co jednak dzieje się, kiedy zupełnie zapominamy o sobie? Nie mamy nigdy na nic czasu, swoje potrzeby spychając na boczny tor? Jeśli nie zadbasz o siebie, nikt tego nie zrobi, gwarantuję Ci, że większości poświęceń nikt nie docenia. Przecież każdy z nas ma w sobie odrobinę dziecka, które od czasu do czasu trzeba rozpieszczać. Trochę egoizmu i hedonizmu nikomu nie zaszkodzi.

Pomysł jest prosty. Po prostu zrób coś #dlasiebie. Z zupełnie egoistycznych pobudek. Jeśli masz ochotę opisz to, wraz z hashtagiem #dlasiebie. Możesz opublikować to w mediach społecznościowych (na swoim profilu na Facebooku lub Instagramie), możesz dodać zdjęcie. Będzie mi miło jeśli podzielisz się tym ze mną. Masz trzy opcje:

– dodaj pod tym wpisem komentarz

– dodaj komentarz na Facebooku calareszta pod zajawką o tym wpisie

– napisz do mnie maila (dagmara@calareszta.pl) z opisem czegoś, co udało Ci się zrobić #dlasiebie.

Akcja trwa do końca kwietnia i służy wyrobieniu nawyku robienia czegoś nie dlatego, że musisz, ale dlatego, że chcesz i potrzebujesz, żeby być lepszym rodzicem, partnerem, pracownikiem. Robienia czegoś #dlasiebie. Gwarantuję Ci, że mając mnóstwo roboty, szybciej i chętniej wszystko ogarniesz wiedząc, że właśnie zrobiłeś coś dla siebie, albo wiedząc, że ten moment dla siebie nastąpi jako nagroda za Twój trud. Wnioski opublikuję na blogu, dodając najciekawsze, najczęściej pojawiające się i najbardziej szalone pomysły.

Chodzi mi o drobne rzeczy, takie jak: pobudka przed wszystkimi i kawa na balkonie lub w ogródku. Pół godziny joggingu w zupełnej ciszy. Zjedzone w spokoju śniadanie. Pójście wcześniej spać. Kupno nowej książki. Wypróbowanie przepisu. Kilka kropli Bailey’s do kawy. Pachnące ciastko. Kąpiel w bąbelkach. Godzina wieczorem przy ulubionej lekturze. Kieliszek wina. Przebranie się w piżamę o 18. Kolacja z przyjacielem. Bukiet konwalii. Nowe kolczyki. Spacer. Kino w pojedynkę. Bilet na koncert. Pół godzinki na plotkarską gazetę. Telefon do mamy. Posadzenie bazylii na balkonie. Patrzenie w sufit przez 15 minut. Dzień piżamowy. Maska na twarz. Karnet na siłownię. Tort bez okazji.

Może też być coś większego: badania, na które nigdy nie starczyło Ci czasu. Przemeblowanie sypialni. Wyciągnięcie ręki do kogoś, z kim dawno nie rozmawiasz, a kogo bardzo Ci brakuje. Wywołanie albumu ze zdjęciami, które odkładasz tylko na kupkę. Wizyta u dietetyka. Nowa fryzura. Mogą być to rzeczy z obszaru kuchni, pracy, rodziny, domu, przyjaźni, wolnego czasu, zdrowia, hobby. Możliwości są nieograniczone, wierzę w Twoją kreatywność. Mogą to być też rzeczy, których nie zrobisz, właśnie po to, żeby mieć moment #dlasiebie. Na przykład – na obiad zamówisz pizzę, zamiast ślęczeć przy garach.

Niech to będzie coś, co sprawi Ci zwykłą przyjemność, poprawi humor i wywoła uśmiech na twarzy. Paradoksalnie dokumentowanie tych rzeczy sprawi, że bardziej je docenisz, staną się ważniejsze i nabiorą innego wymiaru. A Ty sam zaskoczysz siebie jakością i ilością pomysłów. I przyjemnością, jaką sobie sprawisz.

Oczywiście najważniejsza w znajdywaniu czasu dla siebie jest kreatywność i dobra organizacja czasu. Przeczytaj „Jak ona to robi” i „Znaleźć chwilę dla siebie”, jeśli masz z tym problemy.

To co, podejmujesz wyzwanie? Ja zaczynam! Oto garść inspiracji. Fotki pochodzą z mojego konta na Instagramie, które w pocie czoła staram się rozwinąć. Będzie mi miło, jeśli i tam mnie odwiedzisz.

*Cyklicznie na blogu będą pojawiać się ilustracje do moich tekstów autorstwa Pauliny Jaśniak, malarki i ilustratorki mieszkającej w Londynie. Paulina pomaga w kreowaniu wspomnień, zajmuje się portretem i ilustracją, głównie o tematyce dziecięcej i rodzinnej. Prywatnie mama pięciomiesięcznej Erin. Jestem zachwycona jej pracami, zresztą sami sobie obejrzyjcie: BlogSklep; Instagram. Dzisiejsza ilustracja to idealne odzwierciedlenie mojego pomysłu na robienie czegoś #dlasiebie.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!