Gołym dzieciom mówię nie.

W końcu przyszło długo oczekiwane lato. Zaczynają się urlopy, leniwie spędzane upalne godziny. Parawaning, sandały na skarpetki, zawody w grillowaniu. Morza szum, ptaków śpiew, letnia sielanka. W zeszłym roku nie zdążyłam tego napisać, nad morze pojechaliśmy dopiero pod koniec sierpnia, więc było już po sezonie. Czekał ten temat cały rok i w końcu jest, mój mały apel. Gołym dzieciom mówię nie.

Dziecku na plaży zakłada się majtki!

Oczywiście, byłoby cudownie, gdyby nagość dziecka nie była czymś nienormalnym. I nie jest! W domu, w przyjaznym środowisku, w gronie rodziny, w wannie. W miejscu publicznym, którym jest plaża, ta nagość (mnie) razi. W każdym wieku. Nie jestem w stanie zrozumieć, jakie powody kierują rodzicami gołego dziecka. Świat przestał być bezpiecznym miejscem, gdzie wszyscy mają dobre intencje, a dzieci są przede wszystkim niewinne. Prawdopodobnie nigdy taki nie był, ale kilkanaście lat temu po prostu mniej mówiło się o pedofilach, porwaniach, zbrodniach.

Dlaczego o tym piszę? Jest wiele powodów.

Higiena.

Plaża jest publiczna i znaleźć można na niej dosłownie wszystko. Od odchodów po potłuczone szkło, zużyte igły i prezerwatywy. Wiem, że te myśli budzą odrazę, ale dokładnie tak jest. W tym wszystkim małe dziecko, z nieosłonionymi najdelikatniejszymi częściami swojego ciała. Narażenie na ryzyko bardzo bolesnej infekcji jest ogromne. Kiedy widzę malucha na plaży jak go Pan Bóg stworzył, golusieńkiego, kiedy tą pupą niemowlęcą siada na piasku, na który jeszcze przed chwilą nasikał pies, a pan z browarkiem rzucił kiepa, nie mogę się oprzeć natrętnej myśli, że jego rodzice nie są zbyt odpowiedzialni.

Wygoda.

Weź sobie sama mamusiu i tato na piasku gołym tyłkiem siadaj. Przyjemnie? Widziałam w tamtym roku kilkakrotnie taką akcję. Dziecko płaczące w niebogłosy i bezradni rodzice, którzy nie widzą za bardzo co robić. Bo dziecko najedzone, nakarmione, jeszcze moment temu w piaseczku wesoło się bawiło. Piasek i tak małym dzieciom wchodzi wszędzie, mają go tony we włosach i majtkach. Ubranie jednak stanowi dodatkową barierę, aby piasek nie dostawał się do miejsc, w których będzie ocierał, bolał, drapał i szczypał.

Ryzyko poparzenia.

Stroje kąpielowe dla dzieci są zwykle uszyte z materiałów, które w mniejszym stopniu przepuszczają promienie słoneczne. Te dobrej jakości mają nawet oznaczenie filtrów UV.

Bezpieczeństwo.

Dzieci bardzo często padają ofiarą molestowania seksualnego (według fundacji dzieci niczyje jedno na pięcioro dzieci w Europie jest wykorzystywane seksualnie). Chcę wierzyć, że jako świadomy rodzic mogę tej traumie zapobiec. Od najmłodszych więc lat powtarzam moim dzieciom, że miejsca intymne są miejscami szczególnej troski. Nie pokazujemy ich NIKOMU, dostęp do nich ma tylko samo dziecko, a w trakcie kąpieli mama lub tata po jasnym komunikacie i zgodzie dziecka “teraz umyjemy pupę, dobrze?”. Każdą okazję wykorzystuję do nauki tego zachowania – na basenie zasłaniam dzieci ręcznikiem i przypominam, dlaczego się okrywamy.

Miałam ostatnio bardzo dobry przykład asertywności moich dzieci. Podczas wizyty u lekarza, ortopeda kazał się dziewczynkom rozebrać. Moje dziecko rezolutnie zerknęło na mnie, potem na lekarza i wykrzyknęło “majtek nie ściągam, tam ogłada tylko mama”!

Jakim sposobem mogłabym nauczyć dzieci takiego zachowania, jeśli pozwalałabym, aby na plaży oglądało je gołe setki osób? W dodatku obcych? Dla małych dzieci świat jest czarno-biały, nie istnieją niuanse i podwójne standardy. Albo coś wolno, albo nie wolno. Nasza konsekwencja (rodziców) pomaga im w zrozumieniu świata. Tego typu nauki dziecko powinno wynieść z domu.

Nigdy tak naprawdę nie wiemy, na czyją wyobraźnię ta dziecięca golizna podziała. Po co kusić los, czy dawać komukolwiek pożywkę do niecnych działań?

Części intymne po angielsku noszą nazwę “private”. I to jest klucz. Prywatne, czyli moje, nie każdego, kto tylko chce. Jeśli ubieramy dziecko w każdej innej sytuacji, nie zapominajmy też o plaży. Zawsze kierujmy się zasadą, że dziecko to taki sam człowiek jak my, tylko mały. Jeśli więc sami nie paradujemy po plaży nago z dyndającym tym i owym, takie same reguły stosujmy w przypadku naszego dziecka.

Mam nadzieję, że ten post trafi do jak największej ilości osób, a za tym przyjdzie opamiętanie. Gołym dzieciom mówię nie.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!