W moim ulubionym filmie „To właśnie miłość” Liam Neeson mówi do swojego synka: „Nie mówiłem Twojej mamie wystarczająco często, że ją kocham. Powinienem był jej to mówić codziennie. Bo codziennie była idealna”. I choć w naszym zajętym i szalonym życiu nie mamy codziennie czasu na to, aby się zatrzymać i doceniać naszą miłość, chcę, żebyś wiedział, że dla mnie jesteś idealny. I kiedy zliczam to, co dostałam od losu, Ciebie liczę podwójnie. Czytaj dalej

Uwielbiam bose stopy i jestem jedną z tych osób, które zwykle najchętniej od końca kwietnia do połowy października chodzą w japonkach. Ja nie znoszę rajstop, moje dzieci skarpetek, takie geny. Dlatego nie zmuszam i jeśli tylko nie jest minus 10, moje dzieciaki mogą biegać boso. Tylko może nie od razu do publicznej toalety, co?  Czytaj dalej

Znowu Internet obiega fala artykułów, które jasno sugerują, że rodzic (czytaj: zwykle matka), powinien z chwilą przybycia na świat potomka zamienić się w sprawnie funkcjonującego robota. Wiadomo. To jest taka typowa sytuacja, kiedy poradniki wejdą za bardzo. I nie ma już miejsca na realia, bo jest w zamian książkowa utopia. Czytaj dalej

W macierzyństwie, jak wiadomo nie od dziś, nic mnie tak nie fascynuje, jak inni rodzice. Gdyby nie oni, nigdy bym się nie dowiedziała jaka kiepska ze mnie matka, żona, czy też córka (bo wiadomka – na niedzielne obiadki nie jeżdżę, wyrodna). I, o ile udaje mi się na co dzień skutecznie to ignorować, na wakacjach, tuż obok lokalnej kuchni, zwyczajów, widoków, zapachów i przeżyć, inni rodzice są dla mnie arcyciekawym zjawiskiem. Czytaj dalej