Ile czasu zmarnowałeś, zanim stałeś się rodzicem.

Jest mnóstwo rzeczy, których sobie nie uświadamiasz, dopóki nie masz dzieci. W momencie, kiedy witasz je na świecie, zdajesz sobie sprawę, że możesz kochać bez granic, a dla jednego bezzębnego uśmiechu zrobisz wszystko. Dowiadujesz się też, że możesz w ogóle nie spać. I zaczynasz kalkulować, ile czasu zmarnowałeś, zanim stałeś się rodzicem.

Wygląd.

Prysznic rano, prysznic wieczorem, codziennie prostowanie włosów, makijaż, szpilki na każdą okazję. Serio, nie wiem co ja sobie myślałam. Ewidentnie strasznie mi się nudziło. Wieczorny prysznic wydaje mi się teraz totalną stratą 5 dodatkowych minut snu! Dres może być modny, a włosy związane w ciasny koczek to przecież hit sezonu! Coraz częściej myślę, że tenisówki zasługują na Nobla. Tanie, wygodne i pasują do wszystkiego!

SMS.

Szczególnie w stylu “Hej, co tam porabiasz”? Przy dzieciach odpowiedź na to pytanie jest bardzo skomplikowana, towarzyszą jej skrajne emocje i nie mieści się na jednym ekranie. Lepiej zadzwonić. Tylko pamiętaj: najlepiej po 21, kiedy dziedzic uśnie, ale przed 21.30, zanim padną rodzice.
 
Prasowanie.
 
Nawet składanie suchej bielizny wydaje mi się teraz totalną stratą czasu. Po co? I tak wszystko za chwilę będzie znowu w soku z mandarynek, ciastolinie i innych, ciężkich do zidentyfikowania i niemożliwych do wywabienia plamach.

Sprzątanie.

Cała sobota na lizanie kątów? Układanie, mycie, przecieranie? Przeszłość. Jeśli da się przejść z jednego pomieszczenia do drugiego, nikt nie przykleja się do podłogi i nic nie śmierdzi – jest czysto.
 
Skupianie się na jednej i tylko jednej czynności.
 
Mogę teraz robiąc pranie, jedną ręką mieszać zupę, drugą wiązać kucyk, jednocześnie bawiąc się z synkiem w chowanego i powtarzając wierszyk na Jasełka. Myśl o tym, że kiedyś robiłam coś od początku do końca, wydaje mi się mglistym wspomnieniem. 

Jedzenie.

Mój związek z jedzeniem chwilowo umarł, choć kiedyś był to płomienny romans. Najpierw przeciągnięte w czasie szukanie inspiracji, układanie listy produktów, zakupy w czterech różnych miejscach, aby wszystko skompletować. Kilka godzin eksperymentowania w kuchni, a w końcu obrus, świece, dobre wino i ciekawa pogawędka.
Teraz, kiedy w końcu mogę usiąść przy stole, po tym, jak zażegnam wszystkie konflikty, wybiorę miejsce, które jest blisko każdego mojego dziecka, podam wodę, serwetki, wytrę porozrzucane już jedzenie, pokroję każdemu jego porcję i skoryguję właściwe ułożenie sztućców, jem tą pomidorówkę (bądź spaghetti) z prędkością światła, aby jak najszybciej być przygotowaną na kolejne rozrywki – rozlane picie, ryż wdeptany w podłogę i kawałki kotleta we włosach.
 
Korzystanie z toalety od razu kiedy muszę.

Hahaha, dobre sobie. Teraz to dzieci decydują o tym, kiedy mogę skorzystać. Bo akurat koniecznie teraz one muszą siku, albo wołają mrożące krew w żyłach Maaaaamooooo trzydzieści schodów wyżej, albo już 45 minut usypiają i nie mogę nawet powieką mrugnąć, aby zaryzykować obudzenie łobuza. Bywa, że się zapomina. Jaka oszczędność czasu!

Spanie.
 
To jest zajęcie dla tych, którzy w nocy nie mają nic lepszego do roboty. Wkładanie maluchowi smoczka do buzi co 10 minut, reagowanie na każde kwęknięcie, z biegiem czasu zamieniane na głośne Maaaaaaamoooooo, podgrzewanie mleka, zmiana pieluch, odsikiwanie, przykrywanie, odkrywanie, czuwanie, a w końcu pobudka o 4:50 w sobotę. Jaki sen?
 
Rozrywka.
 
Książki czytane w każdej pozycji, o każdej porze dnia i nocy, wypady na miasto na śniadanie, weekendy w europejskich stolicach, soboty spędzone na zakupach, kinie i kolacji, kosmetyczka, planszówki ze znajomymi do trzeciej nad ranem. Ileż ja zmarnowałam czasu! Teraz szczytem rozrywki są dla mnie zakupy spożywcze. Liczą się jako wyjście z domu bez dzieci. Prawie jak wakacje!
 
Zapomnij o marzeniu zostania milionerem. Marzeniem większości rodziców jest ciepły prysznic, przespanie całej nocy i śniadanie bez owsianki we włosach. A i tak każdy jeden Ci powie, że oddanie tego wszystkiego było warte za jedno tulenie małymi rączkami.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!