Randka z dzieckiem.

Bardzo rzadko mam czas pobyć z jednym tylko z dzieci. Miałam kiedyś plan, aby robić to częściej, ale w nadmiarze pracy, przy ciągłych chorobach dzieci, obowiązkach domowych, wyjazdach, ciągle brakuje na wszystko czasu. Postanowiliśmy jednak wrócić do tej tradycji i przynajmniej od czasu do czasu spędzać jeden dzień z jednym dzieckiem, a nie jak zwykle w kupie.

Tak więc ostatnią niedzielę spędziłam z Emmą, moją pierworodną (no no, 2 minuty różnicy między Emi a Niną przecież jest). Nasz dzień w sumie był prosty, ale było bardzo miło i każda z nas znalazła w nim coś, co lubi.

Emcia zadecydowała, że idziemy na zakupy i na plac zabaw.

Zakupy. Moje dzieci prawie nie znają pojęcia “pójść na zakupy”. Z trójką ciężko się wybrać, poza tym kupuję najczęściej on-line, zwykle w nocy. Wybrałyśmy się więc do toys’r’us. Po pierwsze dlatego, że zbliżają się urodziny dzieciaków i chciałam podpatrzyć jakieś inspiracje, po drugie chciałam Emi sprawić przyjemność. Umówiłyśmy się, że wybierze jedną zabawkę, którą będziemy mogły kupić. Trochę się bałam jak weszłyśmy do sklepu, że wybierze coś bardzo drogiego, albo coś, czego zwyczajnie nie chciałabym przywlec do domu i zamiast miłych chwil czeka mnie długie tłumaczenie. Na szczęście moja mądrala, choć biegała po sklepie jak szalona, dotknęła i wypróbowała tysiące zabawek, na koniec wybrała sobie jedną tylko sztukę. I to dokładnie to, o czym sama myślałam!

Targ Śniadaniowy. Bardzo trendy miejsce na śniadanie, obiad, czy przekąskę. Ostatnio odbywa się w budynku Dworca Głównego w Krakowie. Dość hipstersko i dla mnie drogo, ale od czasu do czasu można się wybrać skosztować ekologicznych, ręcznie wyrabianych smakołyków, kupić prawdziwy chleb, warzywa z eko upraw, napić się świeżo wyciskanego soku, spróbować na miejscu robionych naleśników czy grillowanych serków. Oprawa dworca jest magiczna.

Nasze menu: kanapka z grillowanym serem 10 zł (Emcia zjadła pół), bułeczka cynamonowa 2.5 zł (w całości pochłonięta), sok pomarańczowy wyciśnięty na naszych oczach 0.5 litra 10 zł (popiła bułeczkę), na deser świeży, ręcznie robiony makaronik 4 zł (nie ważny smak, “Plose lóżowy mamusiu”!).

Jest plac zabaw, dużo stołów, przy których można się posilić, pogadać. W zeszłym roku tego mi na targu brakowało. Było ciasno i mało atrakcji dla dzieci. Poprawa na plus, na pewno kiedyś wrócimy tu w piątkę.

Park. Po targu pojechałyśmy do Parku Jordana. Emcia przejechała kawał Błoń krakowskich na rowerze, w salwach śmiechu kazała mi się gonić, a sama uciekała. Potem pobawiła się na placu zabaw. Jak dla mnie było tam zbyt wiele ludzi, ale Emci w ogóle to nie przeszkadzało.

Lody. Wiadomo było, że w tak piękny i ciepły, słoneczny dzień nie może odbyć się bez lodów, wybrała “milk szejk mamusiu”!

A potem wróciłyśmy do domu i bawiłyśmy się w gotowanie nowymi zabawkami. Emcia ugotowała mi zupę. “Zlobie Ci taką z witaminkami. Będzie w niej kulcacek i warzywka”.

Ten dzień był taki “rozpustny” – zakupy, słodycze, zabawa. Ale nie jest to dla mnie istotne. Można czasami rozpieszczać swoje dziecko, szczególnie, jeśli ma się ich trójkę i takiego skupiania uwagi, możliwości samodzielnego wyboru, czy robienia czegoś, co właśnie chcą robić często nie doświadczają. Niepodzielna uwaga Mamy jest bezcenna. Już układam w głowie plan na kolejne randki z dziećmi. Może następny raz wybierzemy się do teatru.

Świetnie jest spędzić dzień tylko z dzieckiem, poza domem, bez żadnych obowiązków, leniwa niedziela tylko we dwoje. Można zakochać się w tej małej istotce zupełnie na nowo. Randka z dzieckiem to mój sposób na kreowanie wyjątkowych wspomnień.

I odkryć coś, co jakoś ginie w codziennej gonitwie.

A na pytanie co robiłyśmy razem w niedzielę Emcia odpowiada “Spędzałyśmy” 🙂