Jesteś stara babka! Dialogi rodzinne.

Mam takie przeświadczenie, że jestem Wam winna coś lekkiego. Uchylam rąbek naszego rodzinnego życia i napiszę Wam coś prywatnego.

Tak, życie w jednym domu z trojaczkami, mężem Australijczykiem, który nie kuma polskiego i matką, która uwielbia gadać, ale woli pisać, jest bardzo kolorowe. Tak więc dzisiaj dialogi rodzinne. Możliwe, że powstanie z tego cykl, jeśli Wam się spodoba.

Często mnie pytacie, czy dzieci są dwujęzyczne. Są, dosłownie dwujęzyczne, w każdym zdaniu, a oto przykłady:

Chcę sama do it! Mamusiu, ale to nie jest spicy? Idziemy do swimming pool! Daddy, Dominik mnie hit! Here jest piłka. My going to przedszkole. A czy tomorrow jest weekend? Mogę sama try? Mamusiu, chcę jeszcze jeden cup cake. Chodź here mamo! Mamusiu idziesz teraz na run? Daddy, ten truck is mokre! Co robimy now?

Nie, nie przeważa żaden język, nie ma preferencji, a dzieci mieszają ile wlezie 🙂

– Tato, chodź tutaj na chwilkę! Woła Domi.

Ojej przecież nie rozumie, wzdycha.

– Daddy! Come here!

Nina, patrząc na Dominika, bawiącego się ciężarówkami, nagle puentuje:

– Oj Dominik, ty to jesteś taki głuptasek.

– Jak wszystkie chłopaki, wtrąca znad kolorowanki Emma.

Początek października, spadł pierwszy śnieg. W kolejny dzień znacznie się ociepliło. Mówię dzieciom, że jest ładnie, cieplutko, słonko świeci.

– Hurra! Rozkładamy basen!

– A wiecie ile mama ma lat? Pytam dzieciaki na moment przed ich 4 urodzinami.

– Wiemy! Jesteś stara babka – odpowiada Emma.

– Ninko, proszę popraw szalik.

Brak reakcji.

– Ninko, jest zimno, popraw szalik.

Cisza.

– Ninko!

– Mamo, to nie jest szalik. To jest komin.

Emma na pytanie kim będzie jak dorośnie.

– Będę policjantem i będę wszystkim dawać mandaty!

Nina się przewróciła, podlatuje do niej Domi, głaszcze po głowie i mówi:

– Oh sweetie, wszystko w porządku?

Stoimy w kolejce w supermarkecie. Emma zagaduje Pana, który stoi za nami. W pewnym momencie przypomina sobie naszą rozmowę o nieznajomych.

– Mamusiu, zobacz, ten Pan wcale nie jest groźny i nic nam nie zrobi, prawda?

Znowu stoimy w kolejce w supermarkecie. Emma przygląda się Pani, która stoi obok.

– Mamusiu, ta Pani ma różowe włosy, jak kucyk Pinky Pie!

Stewart zabiera się za czytanie książeczki. Dzieci nalegają na “Kaczkę dziwaczkę”. Zrezygnowany, zaczyna dukać po polskiemu:

– Nad rez-ką, o-po-dal kra-zka, mi-ska-la kaczka dzi-ła-cka…

– Daddy, nie umiesz tego, przerywa Emma.

W telewizji leci ostatnio bajka “Trojaczki”, której bohaterami są pięcioletnie trojaczki – 2 chłopców i dziewczynka.

– Mamo, to nie są PRAWDZIWE trojaczki! Przecież tam jest dwóch chłopaków i dziewczynka – zauważa Emma.

– Ojej, przecież to bajka, oni tylko udają – dopowiada Nina.

Czy Twoje nóżki bardzo to boli Mamusiu? Spytała Emma, kiedy zakładałam szpilki.

Nie idę dzisiaj do przedszkola! Oświadczyła Nina.

Bez dyskusji Mamo! Koniec i koniec!

Yyyy…

Kropka i kropka!

Yyyy…

Maaaaamooooo, jak to było?

Kiedyś też będziesz duża, może będziesz miała męża i swoje dzieci – opowiadam na dobranoc Emmie.

– Co?! Dzieci?? A będą grzeczne?

– Mamusiu, czy w cukiereczkach są witaminy?

– Nie, nie ma kochanie. A kto wie, gdzie są witaminki? – pytam w samochodzie.

– No, chyba w jabłuszkach, w rodzynkach, w marchewce…odpowiadają dziewczynki.

– Mamusiu, proszę powiedz, że w kiełbasce też są witaminki – prosi Domi.

Puszczamy bajkę.

– Co chcecie dziś oglądać? Dorę, Peppę, Kucyki Pony? – pytam.

– Mamo, no co Ty. Chcemy Transformers. Pony to są jakieś głupoty dla maluchów – komentuje Emma.

Domi obudził się pewnego dnia wcześniej, przyszedł do nas do sypialni. Był już czas pobudki, więc poprosiliśmy go, żeby poszedł obudzić dziewczynki. Wpada do (jeszcze wtedy wspólnej) sypialni i woła od progu:

– Good morning Ladies!

Zaraz po Wszystkich Świętych usypiam Ninę.

– Wiesz mamo, w przedszkolu mamy takiego pana. Ale on umarł. No, nie żyje już. Taka smutna historia w sumie.

(Pan jest konserwatorem i ma się świetnie).

Najlepszy mąż poleciał pomiędzy delegacjami na surfing do Portugalii. Przysłał SMS: “Kochanie, czy jako mojej najlepszej przyjaciółce, mogę przesyłać Ci mega foty i jarać się tym wyjazdem, czy jako żonie, która została sama w domu z trójką dzieci mam pisać, że jest beznadziejnie, zimno, surfing mnie już nie kręci, a w ogóle to żałuję, że poleciałem, bo wolałbym być z Wami i nie mogę się już doczekać powrotu”?

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!