Bzdury wyczytane w poradnikach.

Kiedyś czytałam poradniki dla rodziców. A potem zostałam mamą i poradniki zastąpiły dobre rady. Z czasem odeszły w zapomnienie, bo zaczęłam czytać blogi. Co usłyszałam, co wyczytałam, to moje. Oto najciekawsze bzdury wyczytane w poradnikach.

Wstań przed dziećmi.

Widzę oczami wyobraźni ten luz, ten zen, ten spokój. Siedzę sobie w kuchni, przeglądam poranną prasę, maluję oko nad kubkiem świeżo zaparzonej kawy, wącham tulipany i oddaję się medytacji. Mam chwilę dla siebie, żeby bez pośpiechu zacząć kolejny piękny dzień.

Jak pomyślę o tym, że moje dzieci w weekend potrafią wstać o 5, co oznacza, że ja miałabym wstawać o 4, mam drgawki. Nawet włosy na głowie nie chcą dęba stawać na myśl o tym, że miałabym po ciemku, w środku nocy, medytować nad kubkiem kawy. Ale Ty wstań i spróbuj. Powiem więcej – nie śpij w ogóle, sen w dzisiejszych czasach jest przereklamowanym, snobistycznym gadżetem. Bądź ponad to.

W rzeczywistości kilka razy udało mi się tak wstać przed dziećmi. I rozumiem, co polecający mieli na myśli. Biegłam przed siebie i czułam, że żyję, weszłam na ogródek na bosaka, wypiłam kawę słuchając ptaków. Czułam się świetnie. Niestety, udało mi się to tylko kilka razy w ciągu ostatnich ośmiu lat bycia mamą i to tylko w zupełnie innej strefie klimatycznej. 

Śpij, kiedy dziecko śpi.

No i bomba. Kiedy tak sobie śpimy w ciągu dnia, obiad, pranie, prasowanie i gary czekają na moment, kiedy dziecko wstanie. Zgodnie z zasadą śpij, kiedy śpi, więc gotuj, kiedy dziecko gotuje i sprzątaj, kiedy dziecko sprząta. Pełen luz, zrobi się, a teraz ćśiii, śpimy.

Naprawdę to warto się przespać czasami. Szczególnie wtedy, kiedy cały dzień pędzisz za dzieckiem, a w nocy kilkakrotnie wstajesz. Warto, żeby podładować baterie. Codziennie usypiam z dziećmi. Na kilka minut, po których wstaję jak nowa i po 20 zaczynam drugie życie. Czasami obiad musi poczekać, zmęczenie rodzi frustrację, a frustracja depresję. Lepiej mieć bałagan niż być chorym. Skrót myślowy, ale czasami poleż razem z kurzem.

Bądź najlepszym przyjacielem swojego dziecka.

No jasne! Kto by tego nie chciał? Kto z nas nie marzył o tym, dorastając? Janka stary jeździł na motorze i pozwalał mu palić fajki, a Majka to miała taką super mamę, pozwoliła jej ufarbować włosy na fioletowo i wyprowadzić się do chłopaka, jak miała 17 lat. Jacy oni byli cool, nie to co nasi zgredzi. Będę najlepszą przyjaciółką mojego dziecka, pozwolę mu na wszystkie  wygłupy, będę się stale do dziecka żalić na starego, jak ze szkoły przyniesie pałę, to powiem, że jest ok, bo na pewno się uwzięli, a jak będzie chciał piwa, to mu kupię, bo mu bez dowodu bidusiowi nie sprzedadzą przecież. No ale od czego ma się wyluzowanych starych! Tak się zaprzyjaźnimy, że jak w domu będzie brakowało do pierwszego, to dziecko na pewno pomoże i ze skarbonki pożyczy.

Tak całkiem serio – chciałabym, żeby moje dzieci do mnie przychodziły ze swoimi problemami. Bo mama będzie zawsze największym orędownikiem swojego dziecka. Chciałabym układu partnerskiego. Jednak z wyraźną granicą. Chcę pozostać mamą.

To minie, zobaczysz, będzie łatwiej.

Do teraz nie wiem, co ma minąć. Mówili mi tak jak dzieci nie chciały usnąć w ciągu dnia. Rzeczywiście, minęło. Przestali spać w ogóle. W dzień  i w nocy. Będzie Ci łatwiej to też jakiś tajemniczy kod, chyba NASA? Bo u mnie w domu jeden etap rozwoju zastępuje kolejny, bywa, że gorszy, choć przecież zdobywam doświadczenie, więc choćby teoretycznie powinno być łatwiej! Minęło ząbkowanie, zaczęło się raczkowanie, potem odpieluchowywanie, zasypianie samodzielnie, etap ciągłego NIE i chęć wystrojenia się w koronki i tiule nawet jak wali śniegiem. Skończyło się przedszkole, zaczęły się problemy szkolne. Nie jest łatwiej. O nie.

Niektóre rzeczy miną, ale będą kolejne. Dziecko ma się całe życie i nigdy nie jest łatwo. Tak po prostu jest, więc zamiast czekać, żeby minęło, lepiej zabierać się za życie tu i teraz. Może teraz z perspektywy okaże się fajnym okresem? To, co dziś minie, doceń to i każdy moment wyciskaj jak cytrynkę, zanim będzie za późno.

Dziadkowie będą pomagać!

Skoro mówi się, że jedną część życia zatruwają nam rodzice, a drugą dzieci, niech trzecią część życia zatruwają nam wnuki! O! To, że masz 60 lat i wychowałeś już swoje dzieci w ogóle nic nie znaczy! Zabieraj się za opiekę nad ząbkującym bobasem i skaczącym pod sufit dwulatkiem w stroju Spider-Mana. W każdy dzień. Przecież wiesz, że nianie są drogie, a poza tym wiadomo, że taka niania nie ugotuje obiadu dla całej rodziny, pierogów nie ulepi, nie wyprasuje, nie wypierze, nie odbierze starszaka za szkoły. Umiesz chyba liczyć, widzisz, że bardziej się opłaca Ciebie za darmo do roboty zaciągnąć, niż płacić grube tysie podejrzanej, obcej babie. Żłobek, przedszkole? To są dopiero koszty i komplikacje! W końcu i tak siedzisz w domu na emeryturze! Co Ty masz lepszego do roboty? Młodzi teraz nie mają czasu (przecież wiesz jak ich w tej robocie wyzyskują), muszą oszczędzać (kredyt goni kredyt) i zdobywać (żeby być trendy). Zresztą co tu dużo mówić – chciałeś wnuki, no to masz!

Doceniam pomoc dziadków i żałuję, że jednej pary nie mam w Polsce. Ale wkurza mnie to, że młodzi ludzie po prostu żądają, aby rodzice zajmowali się potomkiem, a potem jeszcze narzekają, że coś jest nie po ich myśli. Rodzice na emeryturze mają prawo pojechać sami nad morze i na spacer pójść bez asysty małej petardy. Pomoc dzieciom jest nieoceniona, ale nie przesadzajmy. Dajmy dziadkom przeżyć drugą młodość i przyjmować tyle, ile mogą dać bez oczekiwań na heroiczne czyny.

Podaruj sobie poradniki. Postępowania z dziecięcymi atakami, chorobami i problemami wychowawczymi i tak Cię nie nauczą. Pęd zdobywania wiedzy o dzieciach (zjawiskach nadprzyrodzonych) szybko mija. A jak nie minie to zawsze możesz liczyć na wnuki.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!