Moje dzieci produkują codziennie po kilka prac plastycznych. Wycinanki, malowidła, zaproszenia. Zachęcam, chwalę i wspieram, ale gdzie to wszystko wieszać? Przydałaby się galeria prac małego artysty. Taka, żeby można było podziwiać, żeby to się po podłodze nie walało i żeby jeszcze można lodówkę od czasu do czasu zlokalizować, zanim przykryje ją tapeta rozmaitych prac. Podejrzewam, że w każdym domu przydarzył się mini dramat, kiedy coś nieopatrznie wylądowało w koszu, a maluch sobie za trzy dni przypomniał, że ta czarna plama, którą wyrzuciliśmy, to przecież była najważniejsza na świecie mrówka. Czytaj dalej

Przyszła pora roku, w której rodzice chodzą po ścianach. Bo co tu robić z dziećmi, kiedy za oknem szaro, buro i ponuro, na zmianę wieje i leje i o 17 robi się ciemno? Zauważyłam, że mój domowy budżet najbardziej cierpi w zimie. Bo o ile w lecie szczytem szczęścia jest kilka godzin w parku, tak w zimie domowe rozrywki szybko się nudzą. Nie mówiąc już o kiblowaniu w domu podczas choroby. Jesienią i zimą ciągle dokupuję jakieś edukacyjne gadżety. To dlatego wpadłam na pomysł, aby coś zrobić, zamiast kupować. I niech tym czymś będzie domowa ciastolina, bo jest droga i pomimo ciągłego dokupywania, za kilka chwil wszystkie słoiczki przypominają kulę w kolorze burym, z której nawet dzieci żartują, że wygląda jak kupa. Czytaj dalej