Każda z nas oglądała film o Bridget. Oglądałam jeszcze w czasach, kiedy też wydawało mi się, że będę dokładnie taka, jak ona. Do końca życia będę liczyć kalorie, mieć wyrzuty sumienia spowodowane ilością wypitego alkoholu i w każde urodziny pić do lustra liżąc rany po nieudanych związkach i płakać z żalu, że moje życie niczym nie przypomina losu ustatkowanej matki (Polki rzecz jasna, w domyśle), który wiodą wszyscy naokoło.   Czytaj dalej