Piszę tego bloga od ponad 6 lat, przez które wpadłam do znienawidzonej kategorii „parenting”. Czyli pisania dla sfrustrowanych matek, o innych matkach, ich dzieciach i życiu wywróconym pomiędzy kupą w pampersie, wojenkami w piaskownicy, a „mamo, chcę mieć kolczyk w nosie”. I tak sobie myślę, że pora chyba przestać. O! Czytaj dalej

Chciałabym żeby czasami poklepał mnie ktoś po plecach i powiedział poleż sobie, spoko, ja tu dzieci ogarnę, zupę zrobię i to zalegające w pralce pranie powieszę. Czytaj dalej

Frustracja. Drwina. Zła energia. Nieomylność. Poczucie wyższości. Perfekcyjność. Jedyna słuszna racja. Opinie. Oceny. Krytyka. Hejt. Żółć. Takie piękne, słowo, składające się z samych polskich liter. Praktykowana na potęgę. Stan nieustannej irytacji. Poczucie niespełnienia i bezpodstawny uraz do ludzi. A tymczasem… Czytaj dalej

Tego postu w sumie miało nie być, a potem miał być o czymś zupełnie innym. Czytaj dalej