Tego nie powiem swoim dzieciom.

Skomentowałam ostatnio publicznie tekst “Masz taki burdel w pokoju, że tylko nasrać na środek” słowami, że mam nadzieję, że to jednak tekst nie do dziecka, a jak już to chyba w rodzinie patologicznej. Padły komentarze, żebym “wyluzowała” i że “niektórzy to są ę, ą”. I choć jestem dość luźno nastawiona do życia, tego nie powiem swoim dzieciom. Nigdy, nawet w żartach.

Chciałabym, żeby moje dzieci wyniosły z domu przede wszystkim trzy rzeczy – poczucie bezpieczeństwa, kulturę osobistą i… dumę. Chciałabym, żeby były dumne z naszej rodziny, z domu, z którego się wywodzą. Wszystkie te trzy wartości wydają mi się wątpliwe, jeśli założymy, że będę do moich dzieci mówić językiem “srania, dupy, szczania, rzygania, burdelu, gówna, bachorów, głupków i pedałów”. Bo jaka jest granica między powiedzeniem, że tylko nasrać na środek a nazwaniem kogoś pedałem? Dla mnie bardzo niewielka. Dziś jest sranie na środek, jutro jest głupia nauczycielka, pojutrze politycy to banda debili. Takie słownictwo nie uczy dzieci niczego, a jedynie pokazuje jak łatwo można wszystko opluć, ośmieszyć, obrazić. Czy to już hejt? Czy homofobia? Nie od dziś wiadomo, że nienawiść rodzi się w domu. Bo jak przekonasz swoje dziecko do parlamentarnego, kulturalnego języka, jeśli używasz języka patologii? Jak nauczysz go szacunku? Mamusia może, bo jest dorosła ale tak naprawdę to szanuj Panią w szkole, mimo, że w domu nazywamy ją debilką i szmatą, a sąsiadkę starą jędzą?

To, jak dzieci postrzegają świat, zaczyna się w domu. Od najmłodszych lat dziecko słucha jak ze sobą rozmawiamy, co mówimy o innych, jakiego języka używamy. Ten światopogląd to kręgosłup, który dziecko wynosi z domu. O ile dorastając i zauważając, że rodzice nie są idealni i nie chcąc się do nich upodobnić, dziecko może się zmienić. O tyle jest to bardzo trudne, a czym skorupka za młodu nasiąknie… To ciężko potem wyplewić.

WSZYSTKO da się powiedzieć inaczej, a używanie przekleństw jest jak bicie – pokazujesz swoją słabość, brakuje Ci innego pomysłu na załatwienie sprawy, więc stosujesz agresję. Jaka jest granica między jednym klapsem a zbiciem dziecka kablem? Mnie się wydaje, że niewielka. Dziś wybaczasz sobie klaps, który jutro nie będzie już wystarczać, więc sięgniesz po kabel. Jaka jest różnica między agresją słowną a fizyczną? Żadna i do dziś nie wiadomo, co gorsze.

Bywa, że mąż wyprowadza mnie z równowagi. Biorę go wtedy na stronę, choć najchętniej siarczyście bym przeklęła, spakowała i wystrzeliła w kosmos. Ale moje dzieci czujnie nas obserwują, a ja chcę, żebyśmy w ich oczach trzymali jeden front – wspólny. Chcę też, żeby czuły się bezpiecznie, a bezpieczeństwo to też zgoda. Nasza kłótnia za 5 minut zmieni dynamikę, a w psychice dziecka pozostanie na długo.

Nie jestem święta, nieomylna i nie pojadłam wszystkich rozumów, ale odkąd mam dzieci – trochę złagodniałam. Świat nie jest do końca dobrym i przyjaznym miejscem, ale dom może być azylem. Nie mam potrzeby do nikogo zwracać się słowami typu “srać”. I na pewno nie będę tak mówiła do kogoś, kto jest mi bliski, do osób, które kocham. Tego nie powiem moim dzieciom, ponieważ mam do nich i do siebie zbyt wiele szacunku, który nie jest dla mnie pustym frazesem. Wyrażam go słowami, sposobem bycia, traktowania mojej rodziny i ludzi w ogóle. Bałagan w pokoju na pewno nie skłoni mnie do zejścia do kulturalnej piwnicy.

Bywa, że jestem dosadna, prostolinijna. Ale zostawiam to na czas bez dzieci, okazji jest naprawdę mnóstwo i jak chcę się napić, głupio gadać i śmiać ze sprośnych żartów – robię to w towarzystwie dorosłych. Odkąd zostałam matką bardzo się staram być po prostu wychowana. Jak inaczej mogłabym w ogóle próbować zaszczepić dzieciom jakiekolwiek zasady, gdybym sama notorycznie je łamała? Nie wydzieram się już na innych kierowców, nie jem obiadu z nosem w gazecie, nie kurwuję przez telefon, nie wyrzucam ogryzków przez okno samochodu, kłaniam się sąsiadom, w domu dziękuję za wspólny posiłek, nie powielam homofobicznych żartów. Naprawdę dużo mnie to nie kosztuje. I nie jest to fałsz, obłuda, czy wyrafinowanie i jak tylko dzieci znikną z pola widzenia od razu sprzedaję wszystkim “fucki”. Naprawdę staram się być bardziej kulturalna i… odpowiedzialna. Bo jest nas teraz o troje maluchów więcej, a kultura to dla mnie podstawa wychowania, takie minimum, które jako rodzic MUSZĘ swoim dzieciom dać. Nie chcę dla nich świata ze sraniem i debilami, z wszechobecnym brakiem zasad, patologią, homofobią i hejtem. Dzieci sprawiają, że możemy stać się odrobinę lepszymi ludźmi.

Wiadomo, że zdarzy się, że coś w złości się powie, coś się pod nosem rzuci. Nie jesteśmy przecież z góry zaprogramowanymi robotami. Bywa, że emocje biorą górę, stres, kłótnie, powodują, że ciężko nam się powstrzymać. To normalne. Ważne jednak, aby ten język nie stał się naszą rodzinną codziennością. Jeśli zdarzy się w domu przekląć nie bójmy się przeprosić naszego dziecka i wyjaśnić, że to było jednorazowe, niechcący.

Wiem, że nie jestem w stanie uchronić dzieci przed złem, że nie schowam ich pod kloszem i rozumiem cień argumentu, że trzeba dzieci twardo wychować, bo świat jest brutalny, a życie ciężkie. Wydaje mi się jednak, że WSZYSTKO można wytłumaczyć mniej dosadnie, a wychować dziecko mniej agresywnie. Niech o nas, dorosłych, nie świadczy tylko umiejętność rozpychania się łokciami i zmieszania kogoś z błotem.  

Nie chcę, żeby dzieci oglądały mnie pijaną, przeklinającą, agresywną. Chcę, choć w niewielkim stopniu, być dla nich przykładem. Tego jednego błędu nie chcę popełnić – aby moje dzieci straciły do mnie szacunek, wstydziły się mnie, bo wtedy wszystko inne stanie się nieważne. Więc nie, w niektórych kwestiach nie wyluzuję. Na niektóre tematy w moim domu się nie żartuje, a pewne słowa po prostu nie padają. W żadnym, nawet najlżejszym kontekście.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!