Kiedy moje dzieci miały 9 miesięcy, polecieliśmy na ponad rok do Australii. Teraz wiem, że to był strzał w kolano, choć wtedy wydawało mi się to mega super opcją. Było to słońce, co to o nim wszyscy tak marzą. Było go tyle, że pamiętam dni, w których było 46 stopni, a ja w domu z rocznymi dziećmi. Była i dziura ozonowa, która parzy i nawet krem z filtrem 50 na nią nie pomaga. Było drogo jak cholera i zero słoiczków w sklepach! Ale były też wypasione place zabaw, na każdym kroku darmowe rozrywki dla dzieci, mądre udogodnienia dla rodzin, pogoda na spacery i codziennie plaża. Więc dlaczego nie byłam tam wcale taka przeszczęśliwa? Czytaj dalej