Batoniki musli. W moim domu nie ma dnia, żeby się nie przydały. Albo na śniadanie, które w pośpiechu mąż je w samochodzie, albo do śniadaniówki do szkoły na drugie śniadanie, albo na podwieczorek, czy zdrową przekąskę w ciągu dnia. Na wycieczkę i do plecaka też idealnie się nadają.

Kupne batoniki musli mogą jednak zawierać masę syfu, od cukru po tłuszcze trans, stabilizatory, aromaty i barwniki. A jeśli nie zawierają syfu, są trudno dostępne i drogie. A i tak często się potem okazuje, że są zwyczajnie niesmaczne i dziecko ich nie tknie. Czytaj dalej