Polacy nie są źli.

Tego lata przeczytałam tysiąc wpisów narzekających na wakacje nad Bałtykiem. A że to Polacy piją, a że są głośni, nie mają manier, zajmują za dużo miejsca, nie sprzątają po swoich psach, dzieciom pozwalają biegać nago, robić kupę w piasku i jeść lody do północy. A ja powiem tak – Polacy nie są źli, nasz Bałtyk jest piękny, plaże mamy jedne z ładniejszych w Europie, a urlop jest po to, aby odpocząć i wrzucić na luz!

Na lato w tym roku nie ma co narzekać, były prawdziwe upały, gorące noce i w dzień temperatura sięgająca 40 stopni. Wszyscy, którzy wybrali jako kierunek tych wakacji Polskę, skorzystali. Oczywiście znaleźli się i tacy, którzy na ten upał narzekali, psioczyli i marzyli, żeby już się skończył, żeby nadeszła mokra jesień i szarówka, bo wtedy to już wszyscy narzekają i statystyczny Polak czuje się swojsko.

Jestem nad morzem, jak zwykle, co roku, choć na chwilę lubię zajrzeć nad Bałtyk. I jak co roku, chociaż woda nadal ma poniżej 10 stopni, piasek jest zimny, a dzisiaj nawet padał deszcz, nie mogę się przestać zachwycać. Jak tu pięknie! Te nasze plaże to perełka! Takiej plaży nie ma ani w modnej Chorwacji, ani w Turcji, ani nad Adriatykiem. Nawet jedno z piękniejszych miejsc na ziemi jakie kiedykolwiek widziałam – Nicea – może nam naszej szerokiej, piaszczystej plaży z białym piaskiem, pozazdrościć. Czy Ty wiesz, że w takiej Nicei sobie na piasku, na kocu nie poleżysz? Bo go nie ma, są kamienie!

Codziennie biegając przemierzam około 10 km deptaku w okolicach Sianożętów. Krzaki są niemiłosiernie zasyfione. Ale co się dziwić? Na mojej trasie NIE MA ANI JEDNEGO TOI TOI-a, ani jednej publicznej toalety. Więc ja się pytam – gdzie ma lecieć matka z dzieckiem, które nagle woła SIKU!!!!!! Leci w krzaki, bo niestety nie ma wyjścia. Tak samo zrobi Pan Marian, który do swojego pokoju ma od plaży kilometr. To jest fizjologia i niestety, w przypadku małych dzieci, potrzeby pojawiają się nagle i muszą zostać natychmiast zaspokojone. Nie wińmy więc malucha, czy jego mamy, a władze, które zdają się zapominać, że przyjdzie pora tego gofra wydalić i jeśli nie postawią toalety, to znajdzie się on na wydmach.

Kolejny aspekt – parawaning. To nie wina Polaków, że w końcu był upał, a na wybrzeże gnały dzikie tłumy. Ja wybrałam małą wioskę, bo przecież mam wybór! Nie pchałam się do kurortów, a nawet jeśli w nich bywam, wybieram miejsca oddalone od centrum. Byłam i na Lazurowym Wybrzeżu i we Włoszech, w Miami i w Meksyku. Kochani, plaże miejskie są zatłoczone na całym świecie, nawet w Sydney, choć w tym mieście jest ich ponad 300!

Tu, gdzie aktualnie jestem, ludzie na plaży są mili. Ale może to nasza zasługa – nie rozkładam się nikomu na głowie, zbieram po sobie śmieci, a dzieci zachęcam do zabawy z innymi dziećmi. Parawanu nie miałam czym wbić, więc pożyczałam młotek. Miły Pan sąsiad rzekł „Pani da, pomogę, bo to ciężko wbić”. Narzekanie na parawaning jest dla mnie porównywalne do narzekania na korki w Nowym Jorku. Przeszkadza? Przejdź się kawałek dalej.

Pijaństwo. I tutaj muszę bronić rodaków. Niemcy, Brytyjczycy, Australijczycy, Amerykanie – piją na potęgę, tylko my tego nie widzimy na co dzień, a filmy z Hollywood nam tego nie pokazują. Ale piją i to dużo. Ba! Niektórzy już od rana, przeciętny businessman z Londka już w porze lunchu wypija sobie pół butelki wina, w Australii modne są śniadania z szampanem. W Stanach po suto zakrapianej kolacji z klientem nie mogłam uwierzyć, jak żona szefa, która ledwo stała na nogach, wsiadła do auta. Ja, która wtedy prowadziłam i nie piłam, zostałam uznana za „sztywną”. Jedne wakacje w Turcji zatruła mi grupa niemieckich nastolatków, która każdego wieczoru, do rana demolowała hotelowy basen. Nikt z obsługi nie reagował na nasze prośby przyciszenia muzyki o 2, 4 i 5 rano. Kto ma Euro, ma władzę. Dlaczego więc dziwimy się Polakowi, który cały rok oszczędzał na te dwa tygodnie, że na plaży (w trakcie urlopu, nie wsiadając potem za kółko) wyciąga sobie piwko? Jeśli z umiarem i po sobie posprząta – nie mam nic do tego.

Moje dziecko weszło wczoraj na ścieżkę rowerową. Znaleźliśmy się tuż obok bramy do naszego ośrodka i mój czterolatek niewiele myśląc przebiegł drogę. Pani jadąca na rowerze krzyknęła do mnie „Niechże go Pani ogarnie”. Chociaż było to niemiłe, jej reakcja była gwałtowna i cały czas mówimy o czterolatku, dla którego linia na drodze, czy nawet znak nic nie znaczy, to ja przyznaję jej rację! To ona jechała po wyznaczonej dla siebie ścieżce, a ja, matka, miałam pilnować swojego dziecka. Gdybyśmy wszyscy przestrzegali reguł – mielibyśmy tak super jak jest w innych krajach, gdzie nikt systemu nie próbuje oszukać i jeden drugiego pilnuje, w imię wspólnego dobra.

Jest wiele narodów, które są dużo bardziej bezczelne od Polaków. Kiedyś dużo podróżowałam i zauważyłam, że dla wielu osób zasobność portfela jest wprost proporcjonalna do poziomu chamstwa. Widać to nawet nad naszym morzem, gdzie tłumnie nasi zamożni sąsiedzi przybywają. Kiedy pracowałam w amerykańskiej firmie, trochę mi zajęło czasu, aby oswoić się z ich obscenicznym zachowaniem. Są przemili, ale głośni, zakochani w sobie i zbyt pewni siebie. Nawet Ci, którzy w wieku 60 lat na przyjazd do Krakowa musieli wyrobić sobie pierwszy paszport, bo nigdy nie wyściubili nosa poza stan Ohio, wydają się królami życia. Taki styl, taka osobowość, taki model. American dream.

My za to byśmy chcieli, aby Polak, który ciężko cały rok haruje, oszczędza i kombinuje, aby w końcu zabrać swoją rodzinę na urlop nad morze, schował się i nikomu nie przeszkadzał. Niech absolutnie nie zabiera miejsca na plaży, nie napije się piwa na swoim leżaku i niech strofuje cały czas swoje biedne dzieci, żeby na tej plaży były cicho i do morza szły gęsiego.

Moje dziecko miało wypadek na placu zabaw. Na szczęście zdaje się, że nic strasznego się nie stało. Z całego ośrodka zbiegli się ludzie gotowi pomóc. Ktoś wyciągnął Octenisept, ktoś inny przyszedł pocieszyć, spytać, czy nic nie potrzeba. A na deptaku Pan, który widział zajście, serdecznie do nas zagadał, uścisnął Ninkę, pogładził po policzku i szczerze wzruszony cieszył się, że skończyło się tylko zadrapaniem. Ludzie są tak bezinteresownie dobrzy, że aż mnie to czasami łapie za serce.

Może ja tych wszystkich przywar Polaków nie widzę, bo na siłę nie szukam? Staram się skupiać na swojej rodzinie. Jeśli ktoś by mi w tym przeszkadzał, miło zwrócę mu uwagę. Ja wiem, że mimo tego, że wydaje nam się, że trawa u naszego sąsiada jest bardziej zielona – tam samo jest wszędzie, na całym świecie. Dla wielu osób wyjazd na wakacje to odpoczynek od reguł cywilizowanego świata, normalnego porządku życia i zasad. Smutne to bardzo, ale nie jest tak tylko u nas.

Jest taka piosenka Michaela Jacksona – Człowiek w lustrze (Michael Jackson „Man in the mirror”), a w niej refren – „Jeśli chcesz zmienić świat w lepsze miejsce, popatrz na siebie i dokonaj zmiany”. Czy jesteś bez winy? Nigdy nie napiłeś się piwa na plaży? Nie biegłeś w krzaki za potrzebą? Nie zostawiłeś po sobie bałaganu? Nie pchałeś się w kolejce po lody? Nie piszczałeś z radości jak dziecko? Serio? Nigdy?

Mieszkasz w tym kraju, być może tutaj wychowujesz swoje dziecko. Popatrz na siebie, czy jesteś ideałem? Czy jest Ci tutaj aż tak bardzo źle? Czy chciałbyś, lub, co ważniejsze – czy mógłbyś mieszkać w innym kraju, którego nigdy nie nazwałbyś domem? Bądź czasami patriotą i nie pluj we własne gniazdo, nie nazywaj Polski „jednym wielkim bagnem” (Mezo „Ważne”). Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Ale i tu, teraz, jest fajnie, być może istnieją miejsca piękniejsze niż to, ale to jest nasze, a my, Polacy jesteśmy całkiem fajnym narodem. Miewamy wady, jak każdy. A jeśli coś Ci się nie podoba – zmień to najpierw w sobie.