Perfekcyjnie nieidealna.

Wstajesz rano, za wcześnie, rozpoczyna się Twoja perfekcyjnie nieidealna rutyna każdego dnia. Okrywasz kocem małe stópki, uwalniasz rączkę uwięzioną pomiędzy drabinkami łóżeczka. Odsuwasz zasłony, spoglądasz na śpiący świat. Przecierasz oczy, liczysz w lustrze pajęczynę zmarszczek. Ta od śmiechu, tamta brzydka to od zmartwień, jeszcze inna od wzruszeń. Składasz rozrzucone klocki, bolesną pułapkę na gołe stopy. Sadzasz obok siebie misie, resoraki ustawiasz tak jak lubi, w garażu, podnosisz z podłogi niedbale rzucony szkolny plecak. Uruchamiasz ekspres do kawy, drugą ręką podgrzewasz mleko, bo „mlecko lubiem mamusiu”. Wyciągasz mięso do rozmrożenia, będzie na obiad.

Cały dom śpi, jeszcze kilka minut, jeszcze chwila.

Kawa. Mocna, pachnąca, masz nadzieję, że da kopa na dzień, w którym nie usiądziesz, ale i tak w sumie nic nie zrobisz. A nawet jak zrobisz, dzień skończy się za szybko. Te dni zlepią się w jedną wielką całość, w Twoje życie, które kiedyś, ktoś, gdzieś nazwał czterema prostymi literami. Mama.

Od rana na pełnych obrotach, nawet kiedy odpoczywasz, myślisz o tym, co jeszcze musisz zrobić. Urodziny, ortodonta, dodatkowe zajęcia, ciuchy na nowy sezon, bo przecież przez noc rosną i rano wszystko za małe. Pralkę trzeba naprawić i samochód zabrać do przeglądu, wakacje zaplanować i wycieczkę w szkole opłacić. W każde dziesięć minut, których cały świat nawet nie poczuje, Ty zamieszasz zupę, przesuniesz obrazek krzywo wiszący na ścianie, przetrzesz blat, podasz kredkę, która upadła, koronę przekrzywioną na małej głowie poprawisz, skarpetkę niesforną pomożesz ubrać, pranie kolejne wstawisz i wodę spragnionemu maluchowi też podasz.

I wieczorem, kiedy w końcu obwieścisz światu, że pora spać, po drodze do łóżka jeszcze ciuchy wysuszone poskładasz, na szybko zlustrujesz lodówkę, zanotujesz, czego brakuje, załadujesz zmywarkę, bo nie lubisz rano naczyń w zlewie, sprawdzisz, czy wszyscy przykryci, bezgłośnego całusa zostawisz. Wytrzesz lustro z tysiąca małych odcisków. Westchniesz, kiedy w końcu w nie spojrzysz. Znowu tylu rzeczy nie udało się zrobić.

Ciągle Ci się zdaje, że wszyscy widzą Twoje najmniejsze nawet potknięcia, ale nikt nie widzi Twojego strachu, obaw, codziennych dylematów i miliona mikro czynności, które wykonujesz wypełniając swoją najważniejszą rolę.

Ale to nieprawda. Bo to, co dobre, bez Ciebie się nie zrobi! Zresztą, sama zobacz:

Czy i Ty mogłabyś być bohaterką tego filmu? Może i Ty nie zdajesz sobie w pełni sprawy z tego, co dokładnie robisz? Bo Twoja praca wcale nie składa się w spektakularne osiągnięcia, a w syzyfowe pchanie macierzyńskiego wózka. I nie chodzi o to, za co w głowie się biczujesz, że może okna nie umyte, dziecko nie recytuje jeszcze Hamleta w oryginale, a Ty nadal masz dodatkowe kilo, po ciąży, która była kilka lat temu. To, co robisz dla Twojej rodziny i bliskich nie pozostaje niezauważone. Twojego domu nie ma bez Ciebie. W każdym kąciku widać dotyk Twojej ręki, drobny gest, jeden z miliona w ten dzień.

To nie wylizane podłogi dla dzieci są ważne, a koc, którym przykryjesz małe ciałko. To nie idealne ciasto, które kupisz w modnej cukierni, a krzywe babeczki własnoręcznie upieczone, pachnące na cały dom, w których były maczane pulchne paluszki, a im więcej okruchów, tym bardziej smakuje. To plecak, do którego zapakujesz kanapkę. Dokładnie taką, jaką lubi. Pokrojoną tak, jak lubi i z ogórkiem, a nie pomidorem, bo nie lubi. To nie wykrochmalone ubrania, których nie wolno ubrudzić, a dzika wyprawa do lasu będzie wspomnieniem.

Może nie masz domu jak z katalogu. Może Twoje ciasto nie wygląda jak to w cukierni. Może Twoje ciało nie nadaje się na rozkładówkę. Może jesteś jak wszystkie matki na Ziemi perfekcyjnie nieidealna?

Żeby smakowało, żeby pachniało, żeby dla każdego starczyło, żeby wszystko było na czas. Ta troska, ta od której się robi brzydka zmarszczka na czole, ta troska zapadnie w pamięci, to istota bycia mamą. To ciepło i bezgraniczna miłość wskażą Twojemu dziecku drogę do domu, nawet z najdalszej podróży. Nawet wtedy, kiedy samo już będzie miało dzieci, nie pogardzi chwilą u mamy. Bo nie ma jak u mamy. Choć Tobie wydaje się, że mogłabyś lepiej, bardziej, szybciej, dla bliskich jest idealnie.

Jesteś jak skała. A jak trzeba to jak pluszowy miś.

Znajdziesz zawsze dobre słowo. A jak się nie da, to tylko właściwe.

Podwieziesz, zawieziesz, poczekasz.  

Guzik przyszyjesz, rozprujesz, przeszyjesz.

Pogłaskasz po głowie, złapiesz za rękę, użyczysz kolana.

Podskoczysz z radości na meczu i ze złości tupniesz nogą.

Staniesz murem i za każdymi drzwiami.

Kciuki będziesz trzymać aż zaboli.

Oddech wstrzymasz.

Pocieszysz. Zmobilizujesz.

Łzę słoną z policzka zetrzesz. Przytulisz.

Nakarmisz. Ubierzesz. Pomożesz.

Jesteś.

Byłaś.

Będziesz.

Mama.

Bo mama jest zawsze. Jedyna i najlepsza, perfekcyjnie nieidealna.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!