Nie obchodzi mnie to zupełnie, co robisz ze swoim dzieckiem. To Twoje dziecko.

Od dawna mi się zbierało na taki post i w końcu się udało go napisać. Nie obchodzi mnie to zupełnie, co robisz ze swoim dzieckiem. W ogóle mnie to nie interesuje.

Już wyjaśniam. Pisząc popularny, dostępny bez ograniczeń blog, narażam się na krytykę i opinie właściwie każdego, kto przeczyta mój post. Ta krytyka kiedyś mnie dotykała, potem śmieszyła, a z czasem zaczęła być mi zupełnie obojętna. Najwięcej krytycznych komentarzy jest zawsze pod wpisami, w których sugeruję rozwiązanie, które sprawdziło się przy moich trojaczkach. Piszę z własnego, często bolesnego doświadczenia. Choć wiadomo, mając trójkę dzieci, gówno wiem o dzieciach, więc nie powinnam się wypowiadać. Nie jestem też specjalistą, jestem tylko głupią blogerką, więc co ja tam wiem, zwyczajnie pojadłam wszystkie rozumy. 

Zapewne tak jest.

Ale.

Kiedy piszę o wieczornej rutynie, o poranku z dziećmi, w którym od kilku miesięcy jest tęcza, zamiast gorączkowego poszukiwania butów i kurwowania pod nosem, o produktach dla dzieci, które wcale dla dzieci nie są, o odpieluchowaniu i innych, dotykających wszystkich rodziców problemach, nie uważam, że proponowane przeze mnie rozwiązanie jest dla każdego. Możliwe, że wiesz lepiej, że u Ciebie działa coś zupełnie innego. Możliwe, że wyśmiewasz, krytykujesz i obalasz zdrowy rozsądek. Nie obchodzi mnie to zupełnie, co robisz ze swoim dzieckiem. To Twoje dziecko.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, że swojemu dziecku dajesz chipsy, syfne jogurty, żelki i kolorowy napój z dodatkiem kilku łyżeczek cukru, który reklamują jako produkt idealny dla dzieci. Jeszcze nikt od chipsów nie umarł, mówisz. Nie można sobie wszystkiego odmawiać, w końcu życie nie jest za karę, mówisz. Powiem Ci w sekrecie, z własnego doświadczenia, że można nie jeść chipsów, pić tylko wodę i żyć sobie całkiem nieźle. Są dzieci, które mają wspaniałe dzieciństwo, którego niejedzenie tony słodyczy im wcale nie „zabiera”.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, kiedy mówisz, że Twoje dziecko warzyw nie je, owoców nie lubi, pełnoziarnistego pieczywa nie tknie, więc, żeby w ogóle coś zjadło, codziennie pakujesz w niego paróweczki, kolorowe chrupki śniadaniowe, biszkopciki i drożdżówki.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, kiedy wrzeszczysz, szarpiesz i popychasz swoje dziecko. To jest agresja, nie myl jej z wychowaniem. Klaps to przemoc fizyczna. W pięknym kraju nad Wisłą NIELEGALNA. Bo każdy człowiek (tak, tak, to małe, nad którym sprawujesz opiekę, to człowiek) ma prawo do nietykalności cielesnej. Prawo, którego NIKOMU nie wolno łamać. Jak zwał, tak zwał, ale klaps to zwyczajne bicie, które zwykle jest oznaką nieradzenia sobie z dzieckiem. Są na to lepsze, długotrwałe sposoby. Siłą nikt nikogo szacunku i posłuszeństwa nie nauczył.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, że w ciąży pijesz alkohol i palisz papierosy. Jesteś przecież dorosła. Chyba?

Nie obchodzi mnie to zupełnie, że zdjęcia gołego tyłka swojego dziecka wrzucasz do sieci. Ja szybko odwrócę wzrok, ale Internet nie zapomina.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, że wyśmiewasz wieczorną rutynę, mówiąc, że przecież nie będziesz siłą do spania zmuszać, że Twoje dziecko woli później chodzić spać, że się nie da, że to głupota, że coś tam.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, że ciągniesz swoje dziecko za rączki w wieku czterech miesięcy, w tym samym mniej więcej czasie oduczając korzystania z pieluchy, bo teściowa uważa, że to już najwyższa pora. Nie obchodzi mnie to zupełnie, czy kierujesz się wygodą, wizją oszczędności, czy chcesz zaimponować koleżankom.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, że rozszerzanie diety w Twoim domu zaczyna się od kawałka śląskiej i wizyty w restauracji ze złotym M, po której z dumą wrzucasz na Fejsa zdjęcie swojego sześciomiesięcznego bobasa z frytką.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, że Twoje dziecko spędza kilka godzin dziennie przed telewizorem. Codziennie.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, że nie zakładasz kasku, nie zapinasz pasów, sadzasz sobie w aucie dziecko na kolanach, bo to przecież niedaleko. Mówisz, że za naszych czasów nikt nie wiedział, co to bezpieczeństwo i nic nam się nie stało.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, że kiedy Twoje dziecko jest chore, zamiast do lekarza, wskakujesz po poradę na fora.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, że podajesz swojemu dziecku suplementy, tylko dlatego, że w telewizji powiedzieli, że to dobre.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, że co drugie zdanie mówisz „ja to jadłam, brat to pił, moja babcia tak robiła i jakoś żyjemy”.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, że jedyną wyrocznią w sprawie wychowania Twojego dziecka jest siostra kuzynki, prababcia i Internet.

Nie obchodzi mnie to zupełnie, że ignorujesz potrzeby swojego dziecka i pozwalasz mu na decydowanie o sobie w wieku kilku lat, bo tak lubi, bo tak woli, bo tak chce, bo to przecież tylko dziecko i kiedy siedzi do 23 przed telewizorem, z ręką w misce z chipsami, to wtedy jest szczęśliwe, a Ty przecież najbardziej chcesz, żeby było szczęśliwe. Na drugim miejscu niech będzie grzeczne, a przecież przed ekranem zawsze jest grzeczne.

Wygrywasz.

Nie obchodzi mnie to zupełnie i gwarantuję Ci – nie obchodzi to też Twoich znajomych, zarówno tych prawdziwych jak i w mediach społecznościowych, osób przypadkowo poznanych w sieci, czy w parku. Obchodzi to tylko i wyłącznie jedną osobę, podejrzewam, że Tobie najdroższą.

Twoje dziecko.

I fajnie, że sobie ufasz, że masz przysłowiowo „wyrąbane” na dobre rady, praktyki czy zalecenia specjalistów. Twojemu dziecku nie jest to jednak obojętne. Instynkt czasami nas ponosi. Dziecko to nie jest Twoja własność. Nie możesz mu robić krzywdy z własnej głupoty i widzimisię. 

Wszyscy popełniamy błędy, ale nie wszyscy potrafimy się do tego przyznać. Nie wszyscy jesteśmy zdolni do autorefleksji i chęci zmiany. Wszyscy mamy gorsze dni. Nikt z nas nie jest perfekcyjnym rodzicem. Nikt nas nie uczył bycia mamą czy tatą, nie podsunął gotowej recepty i instrukcji obsługi. Ale wszyscy mamy zdrowy rozsądek. Nie fundujmy naszym dzieciom dzieciństwa, z którego będą się musiały leczyć.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!