Nic innego się nie liczy.

Gratuluję, trojaczki. Lekarz kręci głową, patrzy na mnie badawczo, płynie potok słów. To gratuluję jest jedynym pozytywnym. Mam się nie cieszyć zbytnio i na nic się nie nastawiać. Czekać i mieć nadzieję.

Nie myślę wtedy o żadnym “jeśli”. Nie mam wątpliwości, że te dzieci się urodzą, że będą. Już są, a ja jestem mamą od pierwszego pozytywnego testu. Od tego USG jestem mamą razy trzy. Mam troje dzieci, powtarzam w myślach, odmieniam przez przypadki. To jedyna myśl. Nic innego się nie liczy.

Nie myślę wtedy, że życie moich dzieci będzie zagrożone. Zabraknie cudu narodzin, bo za wcześnie, bo wielki strach. Ominie mnie wiele zwyczajnych macierzyńskich radości. Prozaiczne wyjście z domu okaże się wyzwaniem logistycznym. Z pary staniemy się z dnia na dzień dużą rodziną. Spacer będzie się wiązał z ciekawskimi spojrzeniami, przestanę być anonimowa, stanę się atrakcją. W moim domu na zawsze zapanuje hałas, na stałe zamieszka w nim chaos. Codziennie będę próbować jakoś to wszystko uporządkować. Częściej będzie jakoś niż jakość.

Nie myślę wtedy, że oto w moim życiu następuje przełom. Odtąd będę żyć bez snu. Nigdy już niczego nie będzie wystarczająco. Ani czasu dla każdego z osobna, ani ramion do przytulenia, ani ciszy. Będzie mi tej jednej ręki zawsze brakowało. Wszystkiego będzie mi potrzeba dużo. Na wiele lat zwykłe rzeczy staną się dla mnie zupełnie odległe i niedostępne. Nigdy już nie będę sama.

Nie myślę wtedy, że moje życie na zawsze stanie się skomplikowane. Dla jednych dziwne. Dla innych heroiczne. Znajdą się i tacy, którzy zaliczą nas do patologii. Ubieranie, karmienie, zasypianie, zwykłe czynności staną się wysiłkiem. Poznam prawdziwe znaczenie słów bezsilność i zmęczenie. Przekonam się, jak wiele znaczy bezinteresowna pomoc.

Nie myślę wtedy, że przydarzyło mi się COŚ. Strasznego? Traumatycznego? Patologicznego? Wyjątkowego? Dostajemy to, co możemy udźwignąć. Życie zawsze “jakoś” przecież się układa. Mogę się załamać, mogę walczyć, mogę udawać. Mogę też zupełnie zwyczajnie BYĆ. Mam troje dzieci, żyję jak każda inna mama, daję radę. Kocham.

Nic innego się nie liczy.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!