Na Tatę.

Odkąd jestem mamą, jednym z moich codziennych dylematów jest usypianie dzieci. O ile zdarza się, że mam szczęście i wszyscy pięknie usną, o tyle co noc mierzę się z jednym maruderem, który nalega “Mamusiu, śpij ze mną długo”. Jak uśpić szybko i skutecznie?

Na usypianie najlepiej działają trzy metody:

Na trola

Wsadzasz dziecko do samochodu, jeździsz po okolicy i czekasz aż uśnie. Jak już ukołysane smacznie sobie miarowo oddycha, przenosisz z samochodu prosto do łóżka. Minus – bez kąpieli, no chyba, że do samochodu dziecko poszło już w piżamie. Ta opcja najczęściej zdarza się przypadkowo, po wykańczających imprezach rodzinnych, kinderbalach i zakupach. Trzeba uważać z wyborem godziny, bywa, że ta nieplanowana drzemka wydarzy się o 17 i zamiast upragnionego przenoszenia bez budzenia, będziemy mieli zabawę do rana.

Na dużego

“Kochanie jesteś już taaaaki duży, tacy duzi chłopcy, jak Ty, śpią bez mamusi”!  I wychodzisz na twardziela z pokoju, zostawiając malucha z trzęsącą się wargą. Może akurat zew bohaterstwa dzisiaj przyniesie sukces? U mnie nigdy się nie udaje. O ile dzieci są duże na tyle, aby oglądać Transformers (Mamusiu, inne bajki są dla maluchów!), w momencie zasypiania włącza się tryb „dzidziuś”.

Na śpiocha

Mój syn, lat cztery, przebiegle dorastający zbyt szybko, po dziesięciu minutach udawania, że śpię, nagle siada żwawo w łóżku i mówi – Mamo, oszukujesz! Nie masz na sobie piżamki! I tak cały plan wziął w łeb. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Teraz jak idę usypiać, szykuję się do spania. Myję grzecznie ząbki, ściągam soczewki, przebieram piżamkę. Ciężko opadam na poduszkę i zamykam oczy. Oczywiście zdarza się, że zdolności konfabulacyjne moich dzieci przebijają na głowę moje umiejętności aktorskie i głośne parsknięcie ujawnia, że wcale nie śpię. Ale jak się nie roześmiać, kiedy moja córka raczy mnie takimi monologami.

“Wiesz, u nas w przedszkolu jest taki pan. Ale on umarł, no nie żyje ten Pan Stefan. Był z nami w zoo i oba oczka pożarł mu tygrys. Smutne, no”.

Ewentualnie druga córka, ta bardziej przebiegła, próbuje mnie naciągnąć na zakupy. „Mamusiu, a wiesz, te gumki te pysne, te lózowe, kupis mi, plose”. Tutaj ja odpowiadam yhy, co dziecko ewidentnie bierze za zachętę. „Aha, no to supel. A te misie takie cekoladkowe, kupis nam? Te co babcia nam raz psyniosła. Dobze, tsy, kupis nam?”. Z mojej strony pada kolejne yhy. „Supel, a konika mamusiu, takiego plawdziwego, luzowego, kupis nam”?

Uśpić to jedno, ale jak wydostać się z łóżka, a potem z dziecięcego pokoiku?

Na Mission Impossible

Najpierw wyciągasz jedną nogę, powolutku, po cichutku, macasz gołą stopą podłogę, poszukując miejsca, w którym nie skrzypi. Najlepiej w końcu zrobić sobie mapę na podłodze z zaznaczonymi krzyżykami w miejscach, gdzie można stanąć nie ryzykując mikroskopijnego, a jednak słyszanego bardzo wyraźnie przez dziecięce ucho, dźwięku. Kiedy obie Twoje stopy bezpiecznie wylądują na podłodze, skradasz się jak pantera do nieświadomej antylopy w kierunku drzwi. Nie wiadomo dlaczego, każdy rodzic jest wtedy przygarbiony i ma minę jakby właśnie coś ukradł. Uff. Docierasz do drzwi. Otwierasz i tutaj masz dwa sposoby – odważnie, jednym, krótkim szarpnięciem, wychodzisz, zamykasz drzwi i znowu możesz oddychać, albo sposób drugi – otwierasz drzwi po milimetrze, powoli, absolutnie nie ryzykując jakiegokolwiek, najmniejszego nawet dźwięku.

Podmianka

Kładziesz się na moment obok, po czym z poduszki, misia i innych maskotek formujesz swojego sobowtóra. Powoli, po jednym milimetrze oddalasz się od dziecka, aż powstanie mała luka, w którą wkładasz sztucznego siebie. Rączki dziecka układasz na około, żeby mu się wydawało, że to Ty. Jak już maluch leży komfortowo owinięty naokoło pluszaków i poduszek, robisz rolkę i zsuwasz się z łóżka.

Na Tatę

Ze wszystkich metod usypiania i wychodzenia z dziecięcego pokoju, najlepiej działa udoskonalona metoda na śpiocha, czyli metoda na Tatę. Nawet w najgorsze wieczory, kiedy Mamie opada już głowa ze zmęczenia, a dziecię nadal ma wielkie oczy i zdaje się, że ma ochotę na wszystko, tylko nie na spanie, Tata da radę. Wkracza do akcji, rozkłada się obok małego łóżeczka i szybko zasypia. Znudzony maluch przestaje bardzo szybko zagadywać i zasypia, przy dźwiękach regularnego, terapeutycznego chrapania. I podczas gdy Mama męczy się i gimnastykuje jak tu wyjść z pokoju, jak się z ramion oseska kochanego wydostać, Tata nie ma tego problemu, śpi sobie w najlepsze, łapie chwile odpoczynku, dziecko błogo śpi, a Mama ma w końcu moment dla siebie. Wszyscy są zadowoleni.

Tak więc nie ma sensu się spierać i należy Tacie oddać pałeczkę i przyznać, że w usypianiu jest po prostu mistrzem i nikt nie powinien nawet próbować go w tym wyręczać!

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!