Idealna matka. Przepis.

Wszędzie tylko słychać, że czas odrzeć macierzyństwo z lukru, pokazać i pisać jak naprawdę jest. A ja z zainteresowaniem przyglądam się idealnym matkom. Wiele rzeczy je łączy. Jeśli chcesz w oczach świata uchodzić za ideał, Matkę Teresę skrzyżowaną z Victorią Beckham i Księżną Kate, podpowiadam co jest Ci najbardziej potrzebne.

Biały dywan.

A właściwie dywanik. No chodniczek. Wiadomo przecież, że jak odpowiednio z bliska zrobisz zdjęcie, to rozmiar nie będzie ważny. Na białym dywanie wszystko wygląda lepiej, nawet dziecko. Dywan przechowuj jednak w miejscu niedostępnym dla dziecka, ani dla buldożka. Brudzi się to to jak cholera, a przecież nie po to kasę wydawałaś, żeby teraz ciągle prać. Dywan wyciągamy tylko na zdjęcie.

nogi insta

Zwierzątko.

Każda światowa matka wie, że jej dziecko najlepiej będzie się prezentowało obok czworonoga. Kiedy brakuje pomysłu na zdjęcie, którym przed światem można by zabłysnąć, wystarczy piesek i goły dzidziuś i słit focia gotowa. Takie małe mamine słodziaki. Najbardziej chodliwy jest w tym momencie buldog francuski. Najlepiej o typowo polskim, modnym imieniu, na przykład Franek lub Miecio. Naturalnym byłoby imię Pierre, ale chodzą słuchy, że jest już passé. Buldog troszkę się ślini i charczy, ale bez przesady, takie cacko to od razu +100 punktów do maminego lansu, więc jakoś przecierpisz. Ewentualnie może być kot. Koniecznie z arystokratycznym pochodzeniem, oryginalnym imieniem i łaskawie pozwalający dziecku od czasu do czasu się pogłaskać, przynajmniej na tyle, żeby zdjęcie dokumentujące idealną symbiozę pokazać.

Kwiaty.

Kwiaty dobre są do wszystkiego, mogą być nawet sztuczne. Na przykład nic tak nie podkreśli głębi pomidorówki, jak kilka goździków rzuconych niedbale na stole, jakaś przypadkowo zamotana wstążeczka, kartka z przypadkiem wykaligrafowanym życiowym mottem. Od razu niby zwyklak zamienia się w wykwintną ucztę.

zarcie insta

Torebka.

Nie że Ci jakieś pampersy z biedry, czy chusteczki nawilżane, niedojedzone lizaki i pokruszone biszkopty wypadają z torebki. Koniecznie musi być logo Chanel, baza pod makijaż, róż, puder, podkład, szminka, gąbeczki i zalotka. Oczywistym jest, że każda mama te niezbędne rzeczy, obok flakonu perfum, zabiera ze sobą na każdy spacer z dzieckiem! W wózku jeździ przede wszystkim torebunia, więc warto zgrać kolorystycznie.

DIY (po polsku zrób to sama).

Oczywistym jest, że trendy mama nie kupi po prostu byle jakiej czapeczki, czy ozdób urodzinowych. Ona zrobi je sama! Modne teraz pompony to podobno tylko kwestia wizyty w trzech sklepach papierniczych i kilka godzin wycinania. I gotowe! Taniej, a jaka duma, że się samemu coś zrobiło! Czyż nie? Te, co idą na łatwiznę, niech się wstydzą. Brakuje im ambicji.

Hashtag. 

Najlepiej taki, którego odszyfrowanie zajmuje kilka minut, na przykład 

#naszmaluniobenedyktuniodzisiajniewhumorzezatomatkatryskaeneriąobiadugotowanydomogarniętyterazzen. 

Dobrze na popularność profilu robią też tak hiciory, kwalifikujące nas od razu do danej grupy szczęściar, na przykład #takasięobudziłam #bezfiltra #jakonmniekocha. Od razu wszystko wiadomo, prawda? Lajki można liczyć w upragnionych k, to znaczy w tysiach, wariatki :). 

Biała pościel.

Podobnie jak dywan, nic tak innych matek nie wyprowadza z równowagi, jak świadomość, że ktoś, kto ma dzieci, może mieć też białą pościel. I na to jest metoda. Pościel kupujesz zwykłą, najlepiej kolorową, bo na takiej nie widać plam, a dla dzieci wiadomo – kiczowatą pościel z ukochanym bohaterem. Kupujesz też białą, którą trzymasz pod ręką na moment, kiedy wymalowana, z ułożonym modnym kokiem baleriny (oczywiście wyglądającym na niedbały), z dzieckiem ubranym w najnowsze trendy, możesz sobie cyknąć fotę w łóżku. Oczywiście po godzinnej obróbce podpisz, że to zdjęcie bez filtra, bez żadnego makijażu i dodaj, że taka się obudziłaś.

W pościeli wszystko lepiej się prezentuje. Nawet jeśli podajesz pizzę, koniecznie na tle białej pościeli i z gadżetami, które niby znalazły się tam przypadkiem, ale przecież jednak robią klimat.

biała pościel

Kuchnia.

Oczywiście ze szwedzkiego sklepu z meblami, idealnie biała, z szybkami, na których nigdy nie ma śladów odbitych rączek. W każdym trendy domu ta kuchnia jest taka sama. Wszystkie graty chowamy do innego pokoju. Ma być minimalistycznie, dużo bieli, a na tej bieli jakiś wyszukany smakołyk, który oczywiście zrobił się sam, w międzyczasie, w kilka minut, kiedy dziedzic drzemał. Wszyscy wiedzą, że ten kawałek czystej podłogi, czy szafki, może być bardzo malutki, więc cały bałagan przesuń na jedną stronę, kawałek zostaw czysty, żeby zdjęcie dobrze wyszło. Idealna kuchnia idealnej Pani domu gotowa!

Gadżety.

Każde modne dziecko musi mieć w swojej sypialni:

– kule bawełniane robiące za lampkę

– stylizowany automobil 

– girlandę z chorągiewek

– pompony

– poduszkę w kształcie chmury

– skandynawskie meble

– wielką lampę-królika

– tymczasowo – białą pościel i biały dywan.

Bobas musi jeździć najdroższym wózkiem, a w jego szafie muszą królować naturalne tkaniny o kolorach ziemi, czyli biel, szarość, pudrowy róż, krem. Pozbądź się wszelkiego koloru i tandetnego plastiku. Jeśli chodzi o materiały, tylko natura. W doborze mebli, ciuchów i zabawek kierujemy się wyrobami eko. Futra, skóry, drewno, szkło, beton, bambus, bawełna.

Na spacer do lasu zakładamy modną stylówkę za przynajmniej tysiąc złotych. Dziecku od najmłodszych lat wyrabiamy gust, namawiając na apaszki, bizuterię i wymyślne kapelusze. Nie zapominaj o zdjęciach w pościeli w kozakach i czapkach, w których, jak wiadomo, dzieci wyglądają najbardziej słodko, tak naturalnie. 

Żadna idealna matka nie jest w stanie wychować swojego dziecka bez szumisia, wyciskarki do soków (NIE mylić z sokowirówką, Boże broń), kołyski, krzesełka wyglądającego jak zmyślny przyrząd tortur i otulaczy po jedyne 300 zeta za sztukę. Od zarania dziejów wiadomo, że dziecko, żeby usnęło, przykłada się do suszarki, pochłaniacza, czy innego urządzenia, które generuje dźwięki podobne do tych w brzuchu. Mają szczęście nowoczesne matki, że są już sprzęty i gadżety imitujące te dźwięki. Nie masz? Widać się do tego nie nadajesz!

Żarcie.

Nawet gdybyś codziennie rano podawała pajdę chleba ze smalcem i ogórem, nie waż się nawet tego uwieczniać. Zwykłe kaszki, nudne kanapki, nic z tych rzeczy. Zdjęcia jedzenia, które podajesz w domu, mówią o Tobie wszystko. Czy dbasz o dietę, czy oszczędzasz na żarciu, czy podążasz za najmodniejszymi trendami i czy żyjesz zen, w równowadze ze wszechświatem. Czy kupujesz w zwykłym sklepie, czy w drogich delikatesach. Jedzenie świadczy o zasobności portfela, o Twojej biegłości kulinarnej i o znajomości zasad dietetyki. Ważne, aby przyswoić sobie kilka trudnych, modnych nazw typu quinoa (wymawia się kiła), jagody goji (wymawia się gołdżi), czy też chia (czija).

Aby to wszystko ogarnąć, proponuję wstać przynajmniej godzinę przed wszystkimi. Twoi znajomi, a przede wszystkim inne matki, umierają z ciekawości w oczekiwaniu na zdjęcie Twojego śniadania. Pamiętaj o białym tle, miłych dla oka, stonowanych barwach i kilku niezbędnych gadżetach, dzięki którym pogrążysz matki, które podają zwykłe płatki. Jak już wszystko sfotografujesz, wywal zimne do kosza, a sama wcinaj płatki. Gorzej jest z potrawami, które podajemy wygłodniałej rodzinie. Wtedy rzucamy szarańczy czipsy i już mamy kilka sekund na zrobienie foci. 

grill

Karmienie piersią.

Oczywiście nie ma lepszej żywej reklamy macierzyństwa, niż karmienie piersią. Absolutnie bez żadnego zasłaniania czegokolwiek. I nie, że masz jakieś problemy, pogryzione sutki, zapalenie, brak mleka, czy dziecko, które chciałoby co pięć minut. Karmisz wszędzie, dosłownie. Najlepiej na egzotycznych wakacjach, w spa, przy robieniu hybrydy na paznokcie, na weselu. I zawsze masz tą samą minę. Przecież to czysta ekstaza i nie wolno nikomu jej odmawiać. W żadnym wypadku sobie! Niech się wstydzą te matki, które nie karmią. Na pewno przez egoizm po prostu się poddały! Jak nic ich dzieci będą otyłe, chore na białaczkę i nie znajdą sobie życiowego partnera. Wyrodne, nie to, co Ty!

Mąż.

Jakiś by się przydał. Najlepiej przystojny i z pazurem. Jakaś broda, kucyk, tatuaż, motór, mięśnie. Opcji jest pełno. Jeśli konkubent jest niewyględny, zdjęcia robimy bez twarzy, tyłem, lub sama ręka wydziarana. Ma być tajemniczy, męski, ale jednocześnie bardzo udomowiony, z tych co to umieją przewinąć, wykąpać, ugotować, przebrać pampersa.

Filtry.

Idealna matka wie, że czasami, mimo białego dywanu, świeżych kwiatów, jaglanki na mleku kozim z jagodami gołdżi na stole i ułożonego Mieczysława wystrojonego w ręcznie wyszywane modne wdzianka, coś w tym idealnym obrazku skrzypi. Warto wtedy posłużyć się filtrami. Dzięki nim wizja Twojego bajkowego życia będzie zupełnie bez skazy. Niesforne włoski dziecka? Pryszcz na czole? Ślina z pyska buldożka? Usuń! Cienie pod oczami, których nawet szanel nie wygładzi, łysinka konkubenta, nogawka krzywo podwinięta – koryguj. Są specjalne programy do obróbki, takie sprytne, że możesz dzięki nim przenieść się w czasie, wygładzić wszystkie zmarszczki, oko podmalować, róż na lico wrzucić, pierś do góry podnieść i nogę wydłużyć! Korzystaj do woli, nikt się nie zorientuje. Tak przygotowana możesz trzaskać selfie. Po polsku “selfi”, bardziej swojsko “samojebka”, wersja słit “z rąsi”.

selfie

DziUbek.

Najlepiej dziecko od początku uczyć pozować. Ma mieć zawsze szeroko otwarte oczy, dobry profil na widoku, zamknięte usta, a najlepiej modny dziubek. Miliony zazdrosnych lajków gwarantowane. Przygotuj się jednak na pytania o to, jak udało Ci się nauczyć dzieciaka tej trudnej sztuki. Zawsze odpowiadaj z uśmiechem, że to przecież nic takiego.

Rąsia.

Niestety z dziećmi to jest tak, że za nic nie mogą pojąć, że oto rozwija się ich medialna kariera. Jak już przystroisz stół w rodowe porcelany, łyżeczki z desy rzucone gdzieniegdzie niby niedbale, płatki róży jeszcze z rosą, przydałby się element sugerujący, że wszystko to dzieje się w domu, w którym jest przecież dziecko. Niestety – małe rączki za nic nie chcą pozostać nieruchome, a tak by się przydało, żeby w rogu gdzieś taka pulchniutka, sięgająca z wdziękiem po filiżankę, słodka rąsia się pojawiła. W tym celu polecam stary jak świat trik wszystkich idealnych matek. Kupujesz lalkę – bobasa, o taką jak ta i wykorzystujesz części ciała, które akurat do zdjęcia są Ci potrzebne. A to stópki słodkie, a to rąsia. Nigdy się nie poruszą i nie ma obawy, że brudne jakieś. Twoje dziecko nie bywa przecież brudne!

Look dnia.

Idealna matka nie ma ani grama tłuszczu (to od tej bezglutenowej kiły co to ją je w kółko), ma bardzo długie nogi ubrane w nieskazitelnie czyste białe tenisówki, zadbane włosy do pasa, które przez ciążę wcale jej nie wypadły, profesjonalny makijaż, który jednak zawsze może uchodzić za taki, którego nie ma (bo przecież taka się obudziła), nieprzyzwoicie krótkie spodenki i bardzo długie paznokcie. Wszystko to schowane za najmodniejszym wózkiem, który ceną przewyższa niektóre samochody. Kroczy po parku z błogim uśmiechem rusałki, przykrywając samodzielnie wydzierganym kocykiem swoje idealne, śpiące dziecko. Obok ochoczo biegnie buldożek, a nad nią lata motylek.

Brawo Ty jeśli robisz i posiadasz wszystkie te rzeczy! Na chwilę uwierzyłam, że kupa Twojego dziecka wcale nie śmierdzi, Twój dom się nie brudzi, a tłuszcz omija Twoje uda. Prawie mnie nabrałaś! Życie na Insta takie piękne. 

Zdjęcia – Instagram.

To ja wynalazłam hashtag #instażyciegównowidzicie 🙂

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!