Artykuł Naczynia na błysk? Recenzja zmywarki Haier i-Pro Shine. pochodzi z serwisu calareszta.pl.
]]>Odkąd zakochałam się w suszarce Haier i-Pro 7, która dosłownie zmieniła nasze życie, zaczęłam się baczniej przyglądać sprzętom tej marki. Suszarka bije na głowę wszystkie poprzednie, jakie miałam, a były to suszarki gigantów na rynku AGD.
Tak więc przetestowałam sobie mój kolejny (na razie planowany) zakup i już wiem, co wybiorę – nowość na rynku – zmywarkę Haier i-Pro Shine. Nie mam tutaj zamiaru opisywać wszystkich technikaliów, bo zajęłoby to kilka dni, a są dostępne tutaj:
Sprawdź opis i cenę zmywarki Haier >
Napiszę tylko o tym, co dla mnie, jako użytkowniczce, jest najważniejsze.
Cutlery Shine Plus to system opatentowany przez Haier. Dla mnie wielkie wow.
Tutaj sprawdzisz cenę zmywarki >
Reasumując – te zmywarki to marzenie. Ja się zakochałam od pierwszego wejrzenia. Mają kilka tak wielkich zalet, że nie ma się nad czym zastanawiać. Innowacyjne rozwiązania Haier po prostu ułatwiają życie, a to jest najważniejsze, jeśli chodzi o urządzenia AGD do domu. Mają działać dla mnie, wyręczać mnie w codziennych obowiązkach i być niezawodne.
Pralka ma dopierać ubrania, a zmywarka doczyszczać naczynia. Haier to rozumie. i-Pro Shine to wyposażenie i programy stworzone w taki sposób, aby domywać rzeczy bez względu na rodzaj i stopień zabrudzenia, a to dla mnie osobiście jest najważniejsze. Wszystko inne to przydatne i przyjemne w użyciu, ale jednak tylko dodatki.
Sprawdź dostępne modele zmywarki Haier >
Ja już swoją kolejną zmywarkę wybrałam. Pozostaje mi tylko pomóc tej, którą mam, łagodnie odmówić posłuszeństwa. Sorry, Bożenka, ale nowszy model już czeka!
Wpis powstał we współpracy z Haier.
Artykuł Naczynia na błysk? Recenzja zmywarki Haier i-Pro Shine. pochodzi z serwisu calareszta.pl.
]]>Artykuł Święta. Czy już boli Cię brzuch ze stresu? pochodzi z serwisu calareszta.pl.
]]>
W doskonałym serialu “The Bear” jest odcinek, w którym rewelacyjna Jamie Lee Curtis gra matkę rodziny. Widzimy ją w szale przygotowania świątecznej kolacji. Cała kuchnia tonie w rozwalonych naczyniach, w połowie niedokończonych daniach, w rozlanych sosach. Jamie pali nerwowo papierosy, klnie jak szewc, popija kolejne kieliszki wina. Czuć ogromne napięcie. Co chwilę do kuchni wpada ktoś z rodziny, dopytuje czy pomóc, czy może coś przynieść, odmawia, choć w rodzinie są kucharze. Dopija kolejny kieliszek, znowu dzwoni nastawiony budzik, wyjeżdża kolejna potrawa, coś upada na ziemię, rośnie sterta garów. W końcu zasiadają do kolacji. Wszystko pięknie wygląda, stół się ugina od potraw. Wszyscy nerwowo zerkają na gospodynię, która wybucha. Nikt tego nie docenia, lecą obelgi i przekleństwa, w końcu ktoś stwierdza, że to przecież to samo każdego roku.
Jakie to typowe w wielu domach. Ma być zrobione, ona sama, sama, bo przecież musi być. Choćby pytali, nie zgodzi się na pomoc. Choćby chciała, żeby może ktoś coś zrobił, przygotował – musi sama. Potem zasypia przy stole,, bo od trzech dni stała w kuchni, ucierała, piekła, smażyła. A byli i tacy, którzy wcale nie docenili, ba, nie chcieli aż tyle zjeść, o kątach komentowali, że sernik coś się nie udał. Wszystko na nic, ale za rok znowu, często ze łzami w oczach i wściekła, powtórzy ten koszmarny rytuał. Wypiła go z mlekiem matki, z karcącym spojrzeniem babci. Wszystkie tak robiły i nie narzekały! I jeszcze robotów, odkurzaczy i półproduktów nie miały. Czemu tylko jej na myśl święta robi się niedobrze ze stresu? Co z nią jest nie tak?
Sprzątanie. Nie lubi, nie chce, za bardzo nie umie. Zazdrości koleżankom, które płacą komuś za sprzątanie. Stać ją, mogłaby zapłacić. Ale teściowa mieszka po drugiej stronie ulicy, a jej takie luksusy nie mieszczą się w głowie, dla niej to ujma na honorze kobiety, żeby swojego domu nie potrafiła ogarnąć, co to za kobieta? Mama by chyba nie przeżyła tego, gdyby się dowiedziała, że obca osoba przestawia w domu sprzęty. Mama wszystkiego się boi, na pewno ktoś okradnie, na wsi obgada, sama nigdy nie pracowała, zajmowała się dziećmi i domem, nie chce zrozumieć realiów życia kobiety pracującej na etacie. Dom to przecież obowiązek kobiety, a praca to tylko dodatek do życia, wymysł nowoczesnych zmanierowanych panienek. Więc sprząta. Po pracy, w sobotę, choć wolałaby inaczej spędzić ten czas.
Nie potrafi lepić uszek, nie wychodzi jej sernik, chętnie by zamówiła. Ale nie może – kiedy mimochodem, w żartach wspomniała o tym, że może w tym roku coś zamówi, szwagierka wybuchnęła – ja te uszka zrobię, bo jak tak dalej pójdzie to co te Twoje biedne dzieci będą jeść? Teściowa dodaje – tylko domowe jedzenie, nie żadne kupne. Nie przepada za kuchnią teściowej, jest strasznie tłusta, no ale posłusznie lepi pierogi i uszka, piecze sernik, kolejny, dwie pierwsze próby zakończyły się fiaskiem. W końcu jest. Zanosi do teściowej, jak trofeum, ona zerka i mówi – co taki płaski? Bez rodzynek? Muszę cię kiedyś nauczyć jak piec, bo chyba matka cię nie nauczyła. Co z ciebie za gospodyni. Marzy aby święta szybko się skończyły, kolejny rok katorga zawiedzionych oczekiwań ludzi, którzy zupełnie jej nie znają i nie rozumieją.
Choinka musi być ubrana koniecznie w wigilię. Tak robimy w tej rodzinie od pokoleń, huczy tata. Ani mi się waż ubierać wcześniej, co to za głupia moda! A ona chciałaby zrobić w domu nastrój świąteczny, podoba jej się choinka przed świętami. W wigilię jest tyle innych spraw, nie ma czasu na celebrowanie zachwycania się drzewkiem. Z zazdrością i smutkiem patrzy na choinki w oknach sąsiadów, w internecie. Nie ubiera, bo wie, że bardziej niż choinki, chce spokoju, a rodzice wszczynają awantury o byle co i ta choinka na pewno by to spowodowała. Może się uda spokojniej w tym roku. Może.
Ciotka od progu narzeka na męża. Jest strasznym człowiekiem, znika na wiele dni pogrążony w alkoholowym ciągu. Nie przynosi do domu wypłaty, nie interesuje się dziećmi, w domu nie ma wsparcia, rozmowy, miłości. Nikt się nie chce wtrącać, bo to przecież nie ich sprawa, ciotka cały czas powtarza, że rodzina to najwyższa wartość, a kobieta musi stać przy mężu. Tak, tak, kiwa głową mama. Rodzina jest najważniejsza. Boi się powiedzieć, że u nich będzie rozwód. Ich małżeństwo dawno się skończyło, teraz wiąże się ze stresem, wyrzutami, ciągłymi awanturami. Wie, że będzie jej lepiej bez niego. Nie boi się życia po rozwodzie, chce spokoju, szansy na szczęście, nie chce całe życie odpowiadać za niedopasowanie. Nie udało się, ale to przecież nie koniec świata. Boi się ich. Mamy, ciotki, siostry. Żadna z nich nie ma udanego związku, chyba nawet nie wiedzą jak powinien wyglądać. Ich mężowie ich poniżają, zdradzają, siostra kiedyś nieumiejętnie próbowała ukryć podbite oko, innym razem siniaki na rękach. Ona tak nie chce żyć. Już nie. Ale jak im to powiedzieć? Boi się.
Święta. Czy już boli Cię brzuch ze stresu?
Trauma pokoleń, rodzinna martyrologia. Nagromadzone latami zwyczaje, których się nie rozumie, ale powtarza, choć tak bardzo nie są nasze. Rosną kolejne pokolenia zakładniczek oczekiwań. Wyznawczynie tradycji, które wcale nie przywołują pozytywnych wspomnień, a raczej ból brzucha, wielki smutek, niechęć. Wiele z nas nie potrafi nigdy zdecydować się na rozwód z własnymi rodzicami. Są i takie, które zgadzają się wraz ze ślubem brać sobie na życie osoby trzecie – teściową, szwagra. Bo tak trzeba, tak wypada, musisz. Musisz bo co? Co się wydarzy? Nie przyjdą, obrażą się, w końcu się odczepią? I tak nie uda Ci się ich zadowolić, choćbyś na głowie stanęła i uszami klaskała. Bo to nie o Ciebie chodzi. Nie zdobędziesz uznania, bo z góry skazana byłaś na niepowodzenie – miałaś leczyć ich kompleksy. Próbując sprostać dwa razy przegrywasz. Z nimi i ze sobą.
A przecież masz swój dom. Swój pomysł, pragnienia, marzenia i oczekiwania. Wiem, że to łatwo powiedzieć, ale warto zmieniać to, co nam nie pasuje. Wyraźnie mówić – to mnie obraża, nie życzę sobie takich komentarzy. Jeśli gdzieś nasz sernik jest krzywy – czy my musimy tam pójść? Czy to naprawdę w tych świętach jest ważne? Dzieci muszą mieć dziadków? Szacunek to coś, czego nie da się siłą wyszarpać, muszą się wszyscy starać o dobrą atmosferę. To nie coś, co dane jest na zawsze z racji na wiek, czy status babci. Ile można tolerować obrażanie, ignorowanie i wymuszanie? Czy tego chcesz w swoim życiu? W Twojej rodzinie? Przecież masz już swoją, możesz nie powielać schematów, które bolały przez wiele lat. Bo Twoje dzieci, choć może małe, też to widzą i czują. Smutku i napięcia nie da się tak dobrze ukryć.
Teściowa może jeść to, co sama ugotuje. Mama może przygotować pierogi, jeśli nie zgadza się, abyś Ty je kupiła. Jeśli siostra ma więcej czasu, może Ci posprząta?
To Twój dom, Twoje pieniądze, Twój czas, Twoje tradycje, Twoje życie, po swojemu. Innego nie będzie, a Twoje dzieci nie będą miały lepszych wspomnień. Czy na pewno chcesz żyć tak, jak wątpliwie szczęśliwe kobiety? Czy Twoje szczęście musi mieć taką samą definicję?
Święta. Czy już boli Cię brzuch ze stresu?
Czy uśmiechasz się do perspektywy dobrych dni?
Zdjęcie Anthony Tran na Unsplash
Artykuł Święta. Czy już boli Cię brzuch ze stresu? pochodzi z serwisu calareszta.pl.
]]>Artykuł Automatyczna suszarka do prania – czy było warto? Recenzja Haier i-Pro 7. pochodzi z serwisu calareszta.pl.
]]>
No więc zaczęło się od tego, że nie ma takiej zimy, aby ktoś mi nie zadał pytania, czemu nie mam suszarki do ubrań. No ale przecież miałam, oczywiście. Z tym że jak wiele, wiele osób, rzadko z niej korzystałam. Dlaczego?
Po pierwsze – zdecydowałam się na pralko-suszarkę, która niestety w naszej rodzinie się zupełnie nie sprawdziła. W trybie suszenia miała dużo mniejszy załadunek niż w trybie prania. W rezultacie mokre ubrania trzeba było rozdzielić, bo tylko mniej niż połowę można było wysuszyć, a resztę i tak powiesić. Totalnie beznadziejne rozwiązanie. Co więcej, nigdy nie potrafiliśmy na oko stwierdzić, ile waży mokre pranie, więc wielokrotnie wsadziliśmy za dużo, przez co sprzęt się przeciążał i psuł.
Po drugie – mieszkałam kilka lat za granicą, a tam suszarka jest w każdym domu. Wielokrotnie te suszarki zniszczyły mi ubrania. A to podziurawione, a to skurczone do rozmiarów sweterka dla Barbie. Dziś wiem, że w wynajmowanych mieszkaniach suszarki były po prostu najprostsze i najtańsze, bo nikt nie przejmował się komfortem najemców. No i oczywiście wina leżała trochę po mojej stronie, bo jestem człowiekiem, który nie czyta instrukcji, więc a to temperatura była za wysoka, a to czas zbyt długi.
Po trzecie – gniecenie. Ubrania, które wyciągałam z suszarki, wyglądały jakby były wyciągnięte “krowie z gardła”, trudno je było wyprasować i w ogóle doprowadzić do stanu używalności.
Po czwarte – kto nie słyszał o tym, ile to pieniędzy kosztuje używanie suszarki? No właśnie. Bo na zdrowy rozum – skoro ja robię codziennie trzy prania, a żeby je wysuszyć, moja suszarka potrzebowała aż 3 x 4 godziny, to jak to może być ekonomiczne rozwiązanie? 12h suszenia na pełnych obrotach? To musi być kosmicznie drogie!
Troszkę więc mi się to śmieszne wydawało, jak laski pisały, że suszarka zmieniła ich życie. Akurat. To dziadostwo, które niszczy ubrania i rujnuje portfel? Jak ma zniszczyć, jak mam bulić, czekać i ryzykować, to co za problem sobie pranie po prostu powiesić?
No i tutaj właśnie pojawiła się moja największa bolączka. To, jak ja to nazywam, tango z praniem. Wieszasz w lecie, a tu deszcz, ups, trzeba lecieć pranie wciągnąć do domu, bo zmoknie. Już masz z domu wychodzić albo zapakować się do śpiulkolotu, ale wiesz, podświadomie, że o czymś zapomniałaś. Wiadomo – pranie czeka, i kiśnie, i trzeba się zbierać do wieszania, albo, najgorzej, prać kolejny raz. A zimą? Jeden pokój zawalony wielką na dwa metry suszarką. Śmierdzi, kapie woda i miejsce zajmuje. Zaczęło mnie to tango z praniem męczyć i bardzo mi przeszkadzać.
I wtedy odezwała się do mnie marka Haier. Mamy taką suszareczkę sprytną, czy nie zechciałabyś przetestować? Ta, od razu, sprytną, pomyślałam. No ale jak poczytałam jakie ma opcje i opinie, a stary kolejny raz wystawił mi na środek salonu mokre pranie, jakby było największą ozdobą, wzięłam na testy. Przetestować przecież mogę, nie ma problemu.
I tak, w naszym domu, pojawiła się suszarka Haier z serii i-Pro 7.
Opis i ceny suszarek z tej serii znajdziesz TUTAJ >>>
Piszę to głównie do kobiet, więc wiem, że nie interesują Was nic nikomu niemówiące parametry, więc skupię się na tym, co mnie najbardziej zaskoczyło.
Cenę suszarki Haier i-Pro 7 sprawdzisz tutaj >>>
Dodam jeszcze, że suszarka jest bardzo cichutka, w ogóle jej nie słyszymy. Głośna praca była sporym minusem suszarek, które miałam okazję wcześniej testować. W przypadku Haier i-Pro 7 poziom hałasu wynosi tylko 67 dB czyli tyle, ile np. normalna rozmowa.
I wracam do tego, co pisałam na początku – moja wina, zwracam honor i dołączam do miłośniczek. Dobra suszarka zmienia życie!! Model, który sama posiadam to HD90-A2979-S (ładowność 9 kg, pompa ciepła, klasa energetyczna A++). Ten i sporo innych modeli objęte są właśnie promocją (link). Jeśli zdecydujecie się na zakup, dostaniecie w prezencie łącznik do pralki (dzięki któremu oba sprzęty mogą stać jeden na drugim) lub będziecie mieli skorzystać z wydłużonego czasu na zwrot produktu do 45 dni.
Szczegóły promocji sprawdzisz klikając tutaj >>
Wpis powstał przy współpracy z marką Haier.
Artykuł Automatyczna suszarka do prania – czy było warto? Recenzja Haier i-Pro 7. pochodzi z serwisu calareszta.pl.
]]>Artykuł Co jest najpiękniejsze w posiadaniu dzieci? pochodzi z serwisu calareszta.pl.
]]>Co jest najpiękniejsze w posiadaniu dzieci? No na pewno nie stosy prania czy etat na taksówce. To, co ja lubię najbardziej, to obserwowanie świata oczami dziecka, kolejne dzieciństwo. Dorastaliśmy w latach 80-tych, kiedy to szczytem marzeń była lalka Barbie kupowana w pewexie, a podstawową zabawą były kapsle. No i fajnie było, mamy piękne wspomnienia.
Ale osobiście zazdroszczę dzieciakom zabawek. Kolory, modele, różnorodność, nieograniczone możliwości zabawy. Korzystamy i my, co się wybawiliśmy to nasze! Teraz dzieciaki głównie bawią się same, wciągają nawet do zabawy młodsze dzieci sąsiadów. Dzisiejsze zabawki to nie tylko klocki czy resoraki, a wielki wybór zabawek do odgrywania rozmaitych ról, zawodów – można wypiekać słodkości jak najlepsza piekarnia, być kasjerką, nauczycielem i dostawcą pizzy. Można przez cały korytarz rozłożyć tor wyścigowy, a na jego trasie wulkan i dinozaury. Można polecieć w kosmos, nurkować i latać. Z klocków zbudować Wieżę Eiffla i zoo, w którym zamieszka rodzina żyraf. A domki dla lalek? Głowa mała! No ręka w górę, kto się tym nie uwielbia z dziećmi bawić!
Idą święta, a wraz z nimi kolejne okazje, aby dzieciaki (i siebie trochę też) rozpieścić zabawkami! Wolę zabawki, niż słodycze, podpowiadam też zawsze rodzinie i znajomym, co w danym wieku dzieciom najbardziej się podoba, bo gust szybko się zmienia, ledwo nadążamy!
Zabawki, obok walorów miłych dla oka, to przede wszystkim kreatywność. Bo co zrobić z lalką? Jak spożytkować figurkę Yody? Z wiekiem dzieciaki wymyślają coraz to ciekawsze zabawy, wciągają rodzeństwo i rodziców. A jeśli sobie myślicie, że taki na przykład Thor to tylko fantazja to nie, Proszę Państwa, Thor poszedł z Dominikiem do szkoły przy okazji prezentacji o mitologii nordyckiej. Przydała się wiedza z gier i filmów kto to był i że od jego imienia pochodzi nazwa czwartku w bardzo wielu językach, nie tylko w duńskim, norweskim i szwedzkim (torsdag – dzień Thora) ale i współczesny angielski Thursday ma swoje początki właśnie od tego Boga. Ha! Wiedzieli? No to spytajcie dzieciaka w klasie 5!
Niezależnie od tego, czy Twój dzieciak jest fanem Avengers, lalek L.O.L., LEGO, czy pociągów, w Lidlu znajdziesz zabawki dla dzieci w każdym wieku, wybór jest ogromny, a ceny bardzo przystępne.
My już przetestowaliśmy niektóre modele i potwierdzamy – zabawa jest przednia.
Co jest najpiękniejsze w posiadaniu dzieci? Zabawki! A jak zabawki to w Lidlu!
Post powstał przy współpracy z Lidl.
Artykuł Co jest najpiękniejsze w posiadaniu dzieci? pochodzi z serwisu calareszta.pl.
]]>