Dziecko to alien.

Obserwując dzieci czasami nachodzi mnie taka wesoła refleksja. A może dziecko to alien , obcy znaczy się, w skrócie ufoludek? Bo niby taka mini wersja dorosłego, a jednak nijak nie wpisuje się w klimat typowych zachowań. 

Na przykład dziecko ma wrodzone umiłowanie do eksperymentowania kulinarnego. W tej samej chwili w buzi może znaleźć się guma mamba, smakowicie wyglądający ogórek kiszony oraz paproch z podłogi przypominający żelka. Wszystko, co można chwycić do ręki, musi zostać również włożone do buzi. Jeśli element jest zbyt duży, na przykład koszyk w supermarkecie, należy przynajmniej go polizać.

Dziecko bywa jednak bardzo wybredne i ma tylko kilka ulubionych potraw. W domu najchętniej je pomidorówkę ale jak wyjdziecie do restauracji i jako pewnik zamówisz pomidorową – nie tknie jej i będzie wykręcało twarz jakbyś chciał mu podać truciznę. To, że dzisiaj coś dziecku smakuje, może oznaczać, że przez kolejny rok nigdy tego nie tknie.

Oglądając bajki w domu dziecko wpada w trans. Siedzi nieruchome, oczy nie mrugają, oddech płytki, nie reaguje na dźwięki i bodźce świata zewnętrznego. Jeśli jest to ulubiona bajka, w szczególności Peppa, może nawet ten sam odcinek lecieć w kółko. W wersji chińskiej. Ta zasada nie tyczy się oglądania filmu w kinie. Jak tylko zajmiecie miejsca, dziecko ogłasza “Chcę kupę”! W trakcie filmu szuka ziarnka popcornu naokoło trzech najbliższych rzędów.

Dzieckiem (tak samo jak psem i mężem) nigdy się nie pochwalisz. Jeśli w domu opanuje jakąś umiejętność, nie licz na to, że kiedykolwiek, komukolwiek na Twoją prośbę ją zaprezentuje. Zapytane zrobi minę jakbyś co najmniej spadł z księżyca i świecił.

Dziecko jest małym odkrywcą. Chętnie wdrapie się na każde krzesło, stół, schody, barierkę, czy górę z klocków. Wygrzebie sudocrem, którego nie można od tygodnia znaleźć, wysmaruje nim siebie i wszystko dookoła. Wyleje na siebie cały kubeczek akurat pitego napoju. Wrzuci do toalety rolkę papieru toaletowego. Sprawdzi, czy grzechotka zmieści się do DVD. Ściągnie pranie ze sznurka. Zerwie główki wszystkim tulipanom w ogródku. To wszystko w ciągu trzech minut Twojej przerwy na siku.

Dziecko ma bardzo silnie wpojony instynkt posiadania. Kieruje się w życiu jedną zasadą: To, co jest moje, jest moje. To co jest Twoje też jest moje. Jeśli to lubię jest moje. Jeśli mogę to od Ciebie zabrać, jest moje. Jeśli jest podobne do tego, które mam w domu, jest moje. Jeśli ja zobaczę coś jako pierwszy, jest moje. Jeśli myślę, że jest moje, to naprawdę jest moje. Jeśli coś odłożę to i tak jest moje. Jeśli Ty coś odłożysz jest moje. Jeśli jest zepsute jest Twoje.

Jak tylko powiesz do dziecka, żeby czegoś nie robiło, uruchamiasz tym samym w jego głowie przycisk START. Dziecko natychmiast to robi. Sto razy.

Ilość przyswajanych przez dziecko informacji jest odwrotnie proporcjonala do tego, jak głośno i ile razy powtórzysz dany komunikat.

Jak tylko założysz dziecku kombinezon, strój kąpielowy, zapniesz w foteliku samochodowym, wejdziesz do Kościoła – dziecko będzie musiało w tej właśnie sekundzie skorzystać z toalety.

Dziecko często bywa zmęczone. Po kilku metrach spaceru oznajmia, że bolą je nóżki i absolutnie nie może zrobić ani jednego kolejnego kroku. Jeśli jednak pojawi się wizja lodów/bajki/zoo – dziecko w tej samej chwili zdolne jest przebiec kilometr.

Dziecko nie bywa zmęczone w sobotę o 22. I tu działa zasada, że im później położysz dziecko spać, tym wcześniej wstanie na następny dzień.

Dziecko posiada nowoczesny, bardzo wrażliwy radar. Uruchamia go sensor. Reaguje on na zaplanowane raz na kwartał wyjście rodziców z domu bez dziecka, imprezy rodzinne, najważniejszy w tym roku dzień w pracy, wyjazdy zagraniczne. W takich sytuacjach sensor nakazuje dziecku bronić swojej pozycji i uruchamia choroby, wysypki i wysoką temperaturę.

Dziecko jest bardzo wytrwałe w zdobywaniu wiedzy. Nie nudzi go zadawanie 100 x tego samego pytania “a dlaczego” dopóki odpowiedź nie będzie dla dziecka zadowalająca.

Ulubionym słowem dziecka w wieku od 2 do 4 lata jest NIE. Słowo to pada w odpowiedzi nawet na pytanie “Jak masz na imię”.

Mimo posiadania kilku pięknych zabawek, dziecko najchętniej bawi się starym kartonowym pudłem, ułamanym długopisem, miśkiem z urwanym okiem i zeszłorocznym katalogiem Avonu. Rzeczy te towarzyszą dziecku od rana do nocy, w trakcie każdego posiłku, podróży, kąpieli i spania. Strzeż je jak oka w głowie, jak jedna się zgubi, poznasz definicję słowa armagedon.

Kostium księżniczki, Spidermana, Barbie i Batmana jest absolutnie najlepszym strojem na każdą okazję. Nadaje się zarówno na rodzinne imprezy, do piaskownicy i jako piżama. Codziennie.

Jeśli isnieje szansa, aby coś wylać, wyrzucić, ubrudzić, zepsuć czy rozbić, dziecko na pewno z niej skorzysta.

Mały człowiek w pewnym wieku odmawia współpracy w kwestii drzemki w ciągu dnia, bez której jest jak bomba atomowa. Choćbyś się dwoił i troił, okna dechami zabijał i uciszał cały świat – delikwent nie śpi. Przypominają mu się w tym czasie wszystkie możliwe bolączki, nagła potrzeba przytulenia misia, który się zgubił rok temu, męczą go potrzeby fizjologiczne, pragnienie, nagły głód i chęć zgłębiania wiedzy. W inne dni dziecko potrafi usnąć w trakcie 3 minutowej wycieczki do sklepu, w wysokim krzesełku z głową w spaghetti, na kolanach u ciotki Gieni w trakcie hucznej rodzinnej imprezy. Fenomen ten pozostaje nadal największą tajemnicą gatunku.

Przy powstawaniu tego wpisu ucierpiał niejeden rodzic. Wszystkie opisane sytuacje wydarzyły się naprawdę, a autorka była ich świadkiem. Na korzyść kolejnych odkryć, uprasza się innych rodziców o dodawanie swoich obserwacji.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!