Co Karolina Piasecka ma wspólnego z pięciolatką.

Kilka dni temu zadzwonił do mnie dyrektor szkoły moich dzieci. „Dzisiaj w trakcie długiej przerwy wydarzył się pewien incydent”. Siadłam, bo jak zwykle nogi się pode mną w takich sytuacjach uginają.

„Twoja córka bawiła się z dwoma chłopakami za szopą. Co udało nam się ustalić, w trakcie zabawy jeden z chłopców powiedział do drugiego „ściągnijmy jej majtki”. Chłopiec zaprotestował i razem z córką poszli powiedzieć o całym zajściu pani. Od tego czasu cała trójka była w gabinecie wyjaśniać sytuację, dzieci odpowiednio dostały pogadankę lub pochwałę, dzwoniliśmy też do wszystkich zainteresowanych rodziców poinformować ich o zajściu. Z perspektywy szkoły wydaje się, że zrobiliśmy wszystko, aby dzieci zrozumiały powagę sytuacji, porozmawiaj w domu z córką”.

To przecież tylko dzieci, pomyślałam. Chyba trochę przesadzili z tym śledztwem i konsekwencjami. Niepotrzebnie rozdmuchują sprawę. Ona nie ma nawet sześciu lat, na pewno coś przekręciła, przecież to tylko zabawa. Poza tym, czy nie może się bawić z innymi dziewczynkami tylko latać z chłopakami za szopę? Koniecznie muszę wydobyć z córki prawdziwą wersję wydarzeń i ostrzec ją, żeby już tak nie kłamała! Co sobie matka tego chłopca pomyśli! Takie zamieszanie o taką głupotę. Chłopcy już tacy są, niech się lepiej bawi lalkami!

Potem masz 12 lat i chłopak na wycieczce łapie Cię za piersi. Dajesz mu w twarz, odruchowo, w obronie własnej, niestety pechowo, pęka warga, leje się krew. To on idzie na skargę do nauczycielki, która wierzy w jego wersję. Do gabinetu dyrektora wezwani są Wasi rodzice. Tamci są obojętni, trochę nawet próbują żartować, młodzież już taka jest, kto się czubi, ten się lubi, hehe. Twoi rodzice się wstydzą. Co Ci odbiło? Bicie? U Was w domu się tego nie toleruje. Masz przeprosić. Chłopak kilka dni później łapie Cię z kolegami w szatni. „No i co mi zrobisz” – pada szydercze pytanie.

Potem masz 16 lat i kolega z klasy gwałci Cię na prywatce. To znaczy chyba. Nie jesteś pewna. Boli Cię całe ciało, nic nie pamiętasz, masz niejasne przebłyski z poprzedniego wieczora, choć nic nie brałaś ani nic nie piłaś. A nie, piłaś kolę. Ocknęłaś się w nocy, w pustym pokoju, koleżanka pomogła się pozbierać. Miałaś rozpięty stanik i spodnie. Kiedy już dojdziesz do siebie, czytasz w sieci i łączysz dwa plus dwa – Twoje objawy są identyczne jak ofiar, którym ktoś dosypał tabletkę gwałtu. Nikomu nie mówisz, bo co masz powiedzieć? Oskarżysz go, choć brak Ci dowodów i jakichkolwiek konkretów? Nikt Ci nie uwierzy. Wiesz jaka jest prawda, bo strzępki wieczoru wracają we wspomnieniach, widzisz wyraźnie twarz tego, który Ci to zrobił. Nie pójdziesz z tym na policję, w domu też nie powiesz, bo się jeszcze okaże, że to Twoja wina. Sama się prosiłaś, porządne dziewczyny nie szlajają się po prywatkach, a już na pewno nie chodzą z żadnymi chłopakami do pokoju.

Potem jedziesz w windzie z szefem, który ociera się o Ciebie tak, że czujesz, że to nie jest telefon w kieszeni. Nie mówisz nikomu, bo przecież jesteś nowa. W pokoju konferencyjnym liże Cię w ucho. Poprawia Ci kosmyk włosów. Rozpina guzik bluzki, kiedy kopiujesz dokumenty. Niby nic, a za każdym razem jesteś spocona jak mysz i czujesz mdłości. Kadrowe brutalnie sprowadzają Cię na ziemię. Gość jest szefem, nie masz żadnych szans. Przez 10 lat nikt się nie skarżył, a już szczególnie sekretarki, ogarnij się i zabieraj do roboty, zamiast szukać dziury w całym i oskarżać niewinnego. To porządny facet, ma przecież żonę, dzieci, udziela się charytatywnie.

Potem jesteś Karoliną Piasecką. Mąż Cię regularnie bije, wyzywa od kurw i debilek, wywozi do lasu, katuje psychicznie. Ale przecież nikomu nie powiesz, bo faceci już tak mają, wiadomo, że małżeństwo ma swoje cienie i blaski, bo to dobry człowiek. A z resztą, może rzeczywiście jesteś winna? Kariery Ci się zachciało, zamiast z dziećmi w domu siedzieć i na męża z obiadem czekać. Może nie wypełniasz wszystkich obowiązków żony? No to co się skarżysz. Kto Ci uwierzy?

Potem wracasz w trumnie z samotnych wakacji. Bo jesteś wyuzdaną dziwką szukającą przygód. Bo ładne dziewczyny po zmroku siedzą w domu i modlą się o księcia z bajki, a nie włóczą się gdzieś same. Bo się prosiłaś. Bo spódniczkę miałaś za krótką. Bo śmiałaś się za głośno. Bo prowokowałaś. Za bycie atrakcyjną kobietą spotkała Cię jedyna słuszna kara. Sama sobie wykopałaś ten dół.

Żegnam się z dyrektorem, dziękuję za zajęcie się sprawą. W myślach gratuluję szkole dojrzałego podejścia do tematu. Po szkole rozmawiam z córką, wysłuchuję dokładnie całej historii, chwalę za reakcję, przytulam. Wykorzystuję sytuację do rozmowy z resztą dzieci.

To nie jest przesada. To dziecko oczywiście jest słodkie i niewinne. Ale ten chłopczyk musi wiedzieć, że są rzeczy, które nie ujdą na sucho, które są bardzo poważne, z których „robi się afera” i których zwyczajnie nie wolno. Nawet wtedy, kiedy nikt nie widzi. Nawet wtedy, kiedy ktoś jest słabszy. Nigdy. Są granice godności osobistej, których w żadnym wieku się nie przekracza. Szacunek do drugiego człowieka jest obowiązkiem, nawet jeśli masz pięć lat.

Chłopczyk, który pomógł, musi wiedzieć, że kiedy komuś dzieje się krzywda, trzeba pomóc. Musi wiedzieć, że można być cool wcale nie robiąc czegoś złego. Dobro zostanie pochwalone i docenione. Będzie, choć małym, bohaterem.

Ta dziewczynka musi poczuć, że nie musi na wszystko się zgadzać, że można mówić nie i wymagać, aby ktoś to nie uszanował, że trzeba wołać o pomoc, jeśli dzieje się coś, na co nie chcesz się zgodzić, że poproszenie dorosłych o pomoc nie spotka się z wyśmiewaniem, niedowierzaniem, kpiną i nazwaniem donosicielem. Musi wiedzieć, że słabszy też ma głos. Kiedy zdarzy się coś przykrego, nie czeka za to kara, a pocieszenie i pomoc w zrozumieniu sytuacji. Ona musi czuć, że chłopcy wcale tacy nie są! Chłopcy są fajni, można się z nimi fajnie bawić, są silni, mogą pomóc, nie trzeba się ich bać.

Dzieci muszą czuć, że rodzice i nauczyciele traktują ich słowa poważnie. Muszą wiedzieć, że w przypadku problemów, zostaną potraktowane z szacunkiem, że ich słowa będą wzięte pod uwagę. Muszą w końcu czuć, że mają w kimś oparcie, że mogą, zawsze, prosić o pomoc.

Możliwe, że wyrosną na ludzi, którzy nie dadzą sobą pomiatać. Którzy nie zgodzą się na molestowanie, poniżanie, mobbing, Na latami trwający koszmar we własnym domu, w szkole, czy pracy, nawet jeśli nie będzie dotyczył osobiście ich osoby. Które będą ZAWSZE, w każdej sytuacji, w której komuś dzieje się krzywda, potrafiły rozróżnić kata od ofiary. Którzy nawet na końcu świata, będą potrafić głośno wołać o pomoc. I będą wierzyć, że ktoś to wołanie usłyszy.

Zdjęcie: źródło.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!