Chciałabym powiedzieć tej dziewczynie.

Patrzę na tę dziewczynę ze zdjęcia. Stoi przed kliniką, w której za pięć dni urodzi swoje dzieci. To w tym obskurnym szpitalu całkowicie przemieni się w matkę. Widzę, że się boi, choć dumna jest, że donosiła ciążę wysokiego ryzyka. Choć teraz nadeszły momenty grozy i obawy, wierzy, że lądowanie po drugiej stronie brzucha zakończy się szczęśliwie.

Chciałabym powiedzieć tej dziewczynie, że powoła na świat życie, które do ostatniego jej oddechu będzie ważniejsze niż jej własne.

Chciałabym jej powiedzieć, że nie będzie mogła tygodniami wyjść z domu, a jak już się wyrwie i przez chwilę pobędzie sama, natychmiast będzie tęsknić, ukradkiem zdjęcia dzieci oglądać i szybko wracać, żeby bezgłośnego całusa na malutkim czole zostawić.

Możliwe, że już nigdy po ciąży nie będzie mogła popatrzeć na swoje ciało bez niechęci, możliwe, że już nigdy na plaży nie rozbierze się do stroju kąpielowego. Ale za każdym razem przypomni sobie, co znaczą te blizny. I będzie wiedziała, że było warto.

Nawet wtedy, kiedy będzie 700 kilometrów od swoich dzieci, będzie każdą komórką czuła się przede wszystkim mamą i ta myśl nigdy już jej nie opuści.

Choć będzie jej się wydawało, że już nie da rady, że nie przeżyje kolejnej choroby, nieprzespanej nocy, nie upierze kolejnej sterty zaplamionych ciuchów, nie zniesie przebierania kolejnego pampersa, powiedziałabym jej, że da radę. Podniesie się choćby z kolan i wykrzesa energię na kolejne wierszyki, zmagania i milowe kroki, choćby w środku tonęła.

Choć nikt jej tego nie uczył, czasami na oślep, na skróty, bez przewodnika i krocząc po wyboistej drodze, będzie szła ścieżką, którą podąża miliony matek, najlepiej jak umie.

Swoją najważniejszą życiową rolę będzie grała o każdej porze dnia i nocy, bez zająknięcia i bez pomocy suflera. Będzie zdawać ten egzamin każdego dnia.

Chciałabym powiedzieć tej dziewczynie, że od tego pierwszego dnia będą towarzyszyły jej wyrzuty sumienia. Jeśli za bardzo poświęci się dziecku, będzie miała wyrzuty sumienia, że samą siebie zaniedbuje, jeśli będzie dbała o siebie, będzie sobie wyrzucała, że zaniedbała dziecko. Rzadko będzie jej się udawało odnaleźć równowagę.

Każda decyzja nie będzie już tylko za siebie, dla siebie i pod siebie. Wszystko od teraz będzie robiła w liczbie my. I te decyzje będą sprzeczne, niełatwe i okupione łzami.

Będzie często płakała, czasami z bezsilności, z dumy, z żalu nad utraconym życiem, ze zmęczenia, ale głównie z z nadmiaru miłości, od której serce boli, a mózg jej nie pojmuje.

W ten dzień, możliwe, że w życiu najważniejszy, wszystko nagle nabierze sensu, wszystko zrozumie, wszystkie uczucia zleją się w jedno.

Chciałabym powiedzieć tej dziewczynie, że choć niejedno już w życiu widziała i przeżyła, stoi oto przed największą przygodą swojego życia.

Chciałabym jej powiedzieć, że odtąd nic nie będzie takie samo. Wszystko będzie czuła i przeżywała bardziej. Dorobi się wkrótce trzeciej ręki, szóstego zmysłu i oka z tyłu głowy.

Z dumą poniesie ciężar wychowywania człowieka. Będzie robiła pracę dwudziestu osób bez zająknięcia, bez narzekania.

I zrobi wszystko, żeby przeżyć tę przygodę godnie, dając najlepsze, na co ją stać, wielokrotnie zdobywając się na niemożliwe i dokonując małych cudów.

Od teraz zawsze siebie postawi na drugim miejscu. I nie będzie jej z tym wcale źle.

Chciałabym powiedzieć tej dziewczynie, że stoi właśnie przed największym życiowym zakrętem. Życzę jej siły, bo choć wielokrotnie będzie na krawędzi, u kresu możliwości i granic cierpliwości, da radę.

Jeśli w ogóle istnieje, to ona jest instrukcją na całe życie. Od niej wszystko się zaczyna i na niej kończy.

Mama.

Brak słów, żeby opisać, co wkrótce czeka tę dziewczynę. Trzymane w rękach malutkie dziecko, zapach noworodka, rączki rzucające się na szyję, pierwszy uśmiech, krok i niezapomniane, pierwsze “mamo”.

Zrobiłabym to jeszcze raz, dokładnie tak samo. Napisałabym swój własny przewodnik, przeszła te wszystkie wyboiste ścieżki w krainie ząbkowania, nocnikowania, rozszerzania diety, przedszkola.

Patrzę na tę dziewczynę i wiem jak wiele przed nią. Chcę ją uścisnąć i powiedzieć, dasz sobie ze wszystkim radę, choć teraz jesteś przerażona.

Dla swojego dziecka zrobisz absolutnie wszystko i ten jeden, bezzębny uśmiech, da Ci siłę na to, co teraz przed Tobą.

Trzymaj się, mamo.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!