Byłam w szkole robić naleśniki, w ramach modułu naukowego. Dzieci uczyły się o przejściu ze stanu ciekłego w stały, poznawały różnicę konsystencji, działanie temperatury itp. Dzieciaki były zachwycone, bo przecież każdy kocha naleśniki, a już w szkole, na lekcji? Czad. Mniej zachwycone były dzieci z alergiami. Z alergią na gluten, na laktozę, na jajka. Te dzieci, mimo najszczerszych chęci, sporo omija. Był chłopiec, który aż z żalu się rozpłakał. Nie wiedział, czy może, czy nie może, które naleśniki są specjalnie dla niego, pogubił się w składnikach i zanim ktoś z dorosłych zdążył zareagować, zalał się z żalu wielkimi łzami. A i tak jedna matka szepnęła „o rany, od jednego naleśniczka nic by mu znowu nie było”. Czytaj dalej